Reklama

Charlotte York to jedna z najbardziej ikonicznych postaci współczesnej telewizji. To kobieta o wielkim sercu, pełna klasy i tradycyjnych wartości, ale jednocześnie ciepła oraz przepełniona optymizmem. Zawsze wierna rodzinie, przyjaciołom, potrafi stawić czoła życiowym wyzwaniom z uśmiechem na twarzy. W serialu „Seks w wielkim mieście”, oraz jego kontynuacji „I tak po prostu”, Charlotte pokazuje, jak ważna jest przyjaźń, miłość i dbanie o siebie, nawet gdy życie stawia przed nią nowe wyzwania. To coś, czego mogłaby się od niej uczyć każda z nas.

Reklama

A jaka jest Kristin Davis, czyli aktorka, która gra Charlotte? Dokładnie taka sama – ciepła, serdeczna, pełna energii, która udziela się nie tylko na ekranie, ale też poza nim. W naszej rozmowie Kristin opowiada o tym, jak widzi swoją postać dzisiaj, co zmieniło się w jej życiu oraz jak patrzy na kobiecość po pięćdziesiątce.

Aleksandra Michalik ELLE.pl: Czy uważasz, że serial „I tak po prostu” zmienia sposób, w jaki popkultura mówi o kobietach po 50-tce?

Kristin Davis: Mam taką nadzieję. W czasach „Seksu w wielkim mieście” trudno było ocenić wpływ serialu w trakcie jego trwania. Teraz widzę go wyraźniej i chciałabym, żebyśmy zmieniały postrzeganie kobiet i matek. Kobiety po 50-tce zasługują na swoje historie. To szalone, że wciąż musimy o tym mówić, ale dobrze, że takie tematy – menopauza, opieka nad rodzicami i dziećmi jednocześnie – zaczynają być poruszane nie tylko w serialu, ale i poza nim.

Czy zgadzasz się z tezą, że z wiekiem kobieta bardziej akceptuje siebie, swoją seksualność? Czy to dotyczy również Charlotte?

Zdecydowanie. Myślę, że to jest ciągły proces dla wszystkich naszych postaci – uczenia się, dojrzewania. Charlotte również bardzo się rozwinęła. W tym sezonie zmierzy się z nowym wyzwaniem, które pojawia się pod koniec szóstego odcinka. Jest ono trudne, ale sprawia, że Charlotte nie stoi w miejscu – i to jest piękne.

Czego młodsi widzowie mogą się nauczyć od Charlotte?

Najważniejsze przesłanie tego sezonu – zarówno dla młodszych i starszych widzów – jest takie, że w życiu nieustannie pojawiają się wyzwania. I po prostu musimy im stawić czoła najlepiej jak potrafimy. Charlotte jest bardzo lojalna, oddana relacjom, ma w sobie ogrom optymizmu i to ją ratuje – nawet w najtrudniejszych sytuacjach. To jest bardzo ważne, również dla jej rodziny. Jeśli wytrwasz, wszystko będzie dobrze. I myślę, że Charlotte naprawdę to wie. Ja staram się przenieść to także do własnego życia.

Co było dla Ciebie największym zaskoczeniem w scenariuszu trzeciego sezonu „I tak po prostu”?

Michael Patrick King (scenarzysta - przyp. redakcja) zawsze przedstawia nam ogólny zarys sezonu, zanim zobaczymy scenariusz. Dba o to, abyśmy wiedzieli, przez co nasza postać będzie przechodzić, więc nie ma dużych niespodzianek. Czasami jednak coś wygląda zupełnie inaczej w opisie, niż kiedy jesteś już na planie. W jednym z odcinków Charlotte próbuje konkurować z młodszymi współpracownicami i wychodzi na miasto. Odzywa się w niej stara Charlotte z pierwszego serialu – nie spodziewałam się aż takiej skali tego szaleństwa! To było jak powrót do korzeni i świetnie się to grało.

Zastanawiałam się nad kwestią kobiecej przyjaźniami, bo serial od początku krąży wokół tego tematu. Jak te relacje się zmieniły, gdy bohaterki weszły w dojrzały wiek? Szczególnie Charlotte, która bardzo ceni sobie takie więzi.

Charlotte głęboko wierzy w siłę kobiecych przyjaźni. Myślę, że dziś czuje się w tych relacjach o wiele pewniej i bardziej komfortowo. Jeśli spojrzeć na nią z czasów „Seksu w wielkim mieście”, była nieco inna – dużo mówiła o małżeństwie i rodzinie, co wtedy wyróżniało ją na tle pozostałych postaci. Teraz jednak każda z nich przeszła przez różne życiowe doświadczenia – na przykład Miranda wyszła za mąż i ma dzieci, choć wcześniej tego nie planowała. Dzięki temu zyskały więcej wspólnych doświadczeń. Charlotte jest dziś bardziej ugruntowana – zarówno w sobie, jak i w swoich relacjach z innymi. Co więcej, zyskała też nową przyjaciółkę – LTW – co jest dla niej bardzo ważne, bo łączy je wiele wspólnych doświadczeń: dzieci, szkoła, życie na Upper East Side. Ta relacja bardzo wzbogaca jej życie.

Kristin Davis
XNY/Star Max/GC Images

Jak opisałabyś związek Charlotte i Harry’ego? Co w tej relacji lubisz?

Myślę, że ich związek jest wyjątkowy. To udane małżeństwo, które przetrwało próbę czasu — i całe szczęście! Za każdym razem, kiedy wracamy na plan, mam cichą nadzieję, że nic złego nie spotka Charlotte i Harry’ego. Evan, czyli mój serialowy mąż, jest naprawdę zabawny i niezawodny — dokładnie tak, jak jego postać. Ma wszystko pod kontrolą, a nasza chemia na planie jest bardzo naturalna. Scenarzyści świetnie piszą nasze postaci, dzięki czemu gra się to lekko i przyjemnie, nawet jeśli inne wątki bywają trudne. Ta stabilna relacja daje mi poczucie oparcia — zarówno na ekranie, jak i w życiu.

Czy widzisz siebie grającą Charlotte w wieku 100 lat?

Nie wierzę w „daty ważności” – ani dla kobiet, ani dla postaci. Ale czy Charlotte będzie na ekranie aż do setki? Tego nie wiem – to zależy od HBO. Mam jednak nadzieję, że jako aktorka będę grać tak długo, jak będę mogła. Podziwiam takie gwiazdy jak Judi Dench czy Jane Fonda, które pokazują, że to możliwe, i bardzo chciałabym pójść ich śladem.

Niedawno wspominałaś, że trudno jest patrzeć na siebie sprzed lat i widzieć upływający czas. Jak bardzo martwisz się starzeniem?

To nie starzenie się mnie przeraża – tylko zestawianie zdjęć z „kiedyś i teraz”, zwłaszcza że „Seks w wielkim mieście” nadal jest bardzo popularny wśród młodszych widzów. Trudno porównać się z wersją siebie z tamtych lat. Czy w naszej branży, gdzie upływ czasu u kobiet jest tak bardzo komentowany, wolno mi po prostu się starzeć? Uczę się akceptować to, jak wyglądam teraz – bo to jest normalne, takie jest życie. Mamy szczęście, że wciąż tutaj jesteśmy i możemy opowiadać nasze historie. Na tym staram się skupić.

Jaką radę dałabyś kobietom, które czują się zagubione?

Najlepsza rada to ta, którą daję samej sobie: „Świetnie sobie radzisz. Po prostu idź dalej”. Życie jest trudne, pełne wyborów. Starasz się zadowolić innych i zapominasz o sobie. Ważne w takich chwilach jest zatrzymanie się i postawienie sobie pytanie: co jest dobre dla mnie? Charlotte też się z tym zmaga – dba o wszystkich, aż w końcu zderza się ze ścianą, wypala się. I ja tego doświadczam– dzieci w LA, praca, codzienny natłok obowiązków. Trzeba pamiętać, że nie pomożesz innym, jeśli nie zadbasz o siebie. Bądź dla siebie łagodna, daj sobie przestrzeń. Robisz wszystko najlepiej, jak potrafisz.

Kristin Davis
mat. prasowe mat. prasowe
Reklama

3. sezon serialu „I tak po prostu” zadebiutuje na platformie Max już 30 maja 2025 roku. Czekamy z niecierpliwością na nowe wyzwania Charlotte!

Reklama
Reklama
Reklama