Kristin Davis w szczerej rozmowie z ELLE o kobiecości i starzeniu się: „Nie mamy daty ważności. Uczę się akceptować to, jak wyglądam teraz”
Kristin Davis, znana na całym świecie jako Charlotte York z serialu „Seks w wielkim mieście”, już 30 maja powróci do swojej ikonicznej roli w 3. sezonie „I tak po prostu” na platformie Max. Aktorka, która niedawno świętowała 60. urodziny, opowiada z wyjątkową szczerością o dojrzewaniu, przyjaźni i wyzwaniach współczesnych kobiet.

Charlotte York to jedna z najbardziej ikonicznych postaci współczesnej telewizji. To kobieta o wielkim sercu, pełna klasy i tradycyjnych wartości, ale jednocześnie ciepła oraz przepełniona optymizmem. Zawsze wierna rodzinie, przyjaciołom, potrafi stawić czoła życiowym wyzwaniom z uśmiechem na twarzy. W serialu „Seks w wielkim mieście”, oraz jego kontynuacji „I tak po prostu”, Charlotte pokazuje, jak ważna jest przyjaźń, miłość i dbanie o siebie, nawet gdy życie stawia przed nią nowe wyzwania. To coś, czego mogłaby się od niej uczyć każda z nas.
A jaka jest Kristin Davis, czyli aktorka, która gra Charlotte? Dokładnie taka sama – ciepła, serdeczna, pełna energii, która udziela się nie tylko na ekranie, ale też poza nim. W naszej rozmowie Kristin opowiada o tym, jak widzi swoją postać dzisiaj, co zmieniło się w jej życiu oraz jak patrzy na kobiecość po pięćdziesiątce.
Aleksandra Michalik ELLE.pl: Czy uważasz, że serial „I tak po prostu” zmienia sposób, w jaki popkultura mówi o kobietach po 50-tce?
Kristin Davis: Mam taką nadzieję. W czasach „Seksu w wielkim mieście” trudno było ocenić wpływ serialu w trakcie jego trwania. Teraz widzę go wyraźniej i chciałabym, żebyśmy zmieniały postrzeganie kobiet i matek. Kobiety po 50-tce zasługują na swoje historie. To szalone, że wciąż musimy o tym mówić, ale dobrze, że takie tematy – menopauza, opieka nad rodzicami i dziećmi jednocześnie – zaczynają być poruszane nie tylko w serialu, ale i poza nim.
Czy zgadzasz się z tezą, że z wiekiem kobieta bardziej akceptuje siebie, swoją seksualność? Czy to dotyczy również Charlotte?
Zdecydowanie. Myślę, że to jest ciągły proces dla wszystkich naszych postaci – uczenia się, dojrzewania. Charlotte również bardzo się rozwinęła. W tym sezonie zmierzy się z nowym wyzwaniem, które pojawia się pod koniec szóstego odcinka. Jest ono trudne, ale sprawia, że Charlotte nie stoi w miejscu – i to jest piękne.
Czego młodsi widzowie mogą się nauczyć od Charlotte?
Najważniejsze przesłanie tego sezonu – zarówno dla młodszych i starszych widzów – jest takie, że w życiu nieustannie pojawiają się wyzwania. I po prostu musimy im stawić czoła najlepiej jak potrafimy. Charlotte jest bardzo lojalna, oddana relacjom, ma w sobie ogrom optymizmu i to ją ratuje – nawet w najtrudniejszych sytuacjach. To jest bardzo ważne, również dla jej rodziny. Jeśli wytrwasz, wszystko będzie dobrze. I myślę, że Charlotte naprawdę to wie. Ja staram się przenieść to także do własnego życia.
Co było dla Ciebie największym zaskoczeniem w scenariuszu trzeciego sezonu „I tak po prostu”?
Michael Patrick King (scenarzysta - przyp. redakcja) zawsze przedstawia nam ogólny zarys sezonu, zanim zobaczymy scenariusz. Dba o to, abyśmy wiedzieli, przez co nasza postać będzie przechodzić, więc nie ma dużych niespodzianek. Czasami jednak coś wygląda zupełnie inaczej w opisie, niż kiedy jesteś już na planie. W jednym z odcinków Charlotte próbuje konkurować z młodszymi współpracownicami i wychodzi na miasto. Odzywa się w niej stara Charlotte z pierwszego serialu – nie spodziewałam się aż takiej skali tego szaleństwa! To było jak powrót do korzeni i świetnie się to grało.
Zastanawiałam się nad kwestią kobiecej przyjaźniami, bo serial od początku krąży wokół tego tematu. Jak te relacje się zmieniły, gdy bohaterki weszły w dojrzały wiek? Szczególnie Charlotte, która bardzo ceni sobie takie więzi.
Charlotte głęboko wierzy w siłę kobiecych przyjaźni. Myślę, że dziś czuje się w tych relacjach o wiele pewniej i bardziej komfortowo. Jeśli spojrzeć na nią z czasów „Seksu w wielkim mieście”, była nieco inna – dużo mówiła o małżeństwie i rodzinie, co wtedy wyróżniało ją na tle pozostałych postaci. Teraz jednak każda z nich przeszła przez różne życiowe doświadczenia – na przykład Miranda wyszła za mąż i ma dzieci, choć wcześniej tego nie planowała. Dzięki temu zyskały więcej wspólnych doświadczeń. Charlotte jest dziś bardziej ugruntowana – zarówno w sobie, jak i w swoich relacjach z innymi. Co więcej, zyskała też nową przyjaciółkę – LTW – co jest dla niej bardzo ważne, bo łączy je wiele wspólnych doświadczeń: dzieci, szkoła, życie na Upper East Side. Ta relacja bardzo wzbogaca jej życie.

Jak opisałabyś związek Charlotte i Harry’ego? Co w tej relacji lubisz?
Myślę, że ich związek jest wyjątkowy. To udane małżeństwo, które przetrwało próbę czasu — i całe szczęście! Za każdym razem, kiedy wracamy na plan, mam cichą nadzieję, że nic złego nie spotka Charlotte i Harry’ego. Evan, czyli mój serialowy mąż, jest naprawdę zabawny i niezawodny — dokładnie tak, jak jego postać. Ma wszystko pod kontrolą, a nasza chemia na planie jest bardzo naturalna. Scenarzyści świetnie piszą nasze postaci, dzięki czemu gra się to lekko i przyjemnie, nawet jeśli inne wątki bywają trudne. Ta stabilna relacja daje mi poczucie oparcia — zarówno na ekranie, jak i w życiu.
Czy widzisz siebie grającą Charlotte w wieku 100 lat?
Nie wierzę w „daty ważności” – ani dla kobiet, ani dla postaci. Ale czy Charlotte będzie na ekranie aż do setki? Tego nie wiem – to zależy od HBO. Mam jednak nadzieję, że jako aktorka będę grać tak długo, jak będę mogła. Podziwiam takie gwiazdy jak Judi Dench czy Jane Fonda, które pokazują, że to możliwe, i bardzo chciałabym pójść ich śladem.
Niedawno wspominałaś, że trudno jest patrzeć na siebie sprzed lat i widzieć upływający czas. Jak bardzo martwisz się starzeniem?
To nie starzenie się mnie przeraża – tylko zestawianie zdjęć z „kiedyś i teraz”, zwłaszcza że „Seks w wielkim mieście” nadal jest bardzo popularny wśród młodszych widzów. Trudno porównać się z wersją siebie z tamtych lat. Czy w naszej branży, gdzie upływ czasu u kobiet jest tak bardzo komentowany, wolno mi po prostu się starzeć? Uczę się akceptować to, jak wyglądam teraz – bo to jest normalne, takie jest życie. Mamy szczęście, że wciąż tutaj jesteśmy i możemy opowiadać nasze historie. Na tym staram się skupić.
Jaką radę dałabyś kobietom, które czują się zagubione?
Najlepsza rada to ta, którą daję samej sobie: „Świetnie sobie radzisz. Po prostu idź dalej”. Życie jest trudne, pełne wyborów. Starasz się zadowolić innych i zapominasz o sobie. Ważne w takich chwilach jest zatrzymanie się i postawienie sobie pytanie: co jest dobre dla mnie? Charlotte też się z tym zmaga – dba o wszystkich, aż w końcu zderza się ze ścianą, wypala się. I ja tego doświadczam– dzieci w LA, praca, codzienny natłok obowiązków. Trzeba pamiętać, że nie pomożesz innym, jeśli nie zadbasz o siebie. Bądź dla siebie łagodna, daj sobie przestrzeń. Robisz wszystko najlepiej, jak potrafisz.

3. sezon serialu „I tak po prostu” zadebiutuje na platformie Max już 30 maja 2025 roku. Czekamy z niecierpliwością na nowe wyzwania Charlotte!