Śmiertelne potrącenia na przejściach dla pieszych to zmora polskich ulic. W październiku na warszawskich Bielanach zginął 33-letni mężczyzna, który przechodził z żoną i dzieckiem w wózku przez przejście dla pieszych na ul. Sokratesa w Warszawie. Młody ojciec został zabity na miejscu przez pędzące z prędkością 130 km na godz. BMW, a trzyletnie dziecko zostało ranne. Mieszkańcy dzielnicy Bielany od kilku lat walczyli o progi spowalniające w tym miejscu. Niestety musiało dojść do tragedii, żeby rządzący zdecydowali się na działanie wymierzone w piratów drogowych. Teraz ulica Sokratesa zostanie zwężona do jednego pasa, ZDM zobowiązał się też do zamontowania progów spowalniających. W tej okolicy wzmocniono także patrole straży miejskiej. Wypadek wstrząsnął całą Polską i wywołał dyskusję na temat bezpieczeństwa na drogach. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział walkę z piratami drogowymi, a posłanki Lewicy (Magdalena Biejat, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i Anna Maria Żukowska) powołały parlamentarny zespół ds. bezpieczeństwa na drogach. Zdaniem posłanek w walce z brawurą na drogach niezbędna jest rewaloryzacja taryfikatora mandatów (kary są za niskie), budowa chodników na wsiach i więcej fotoradarów w miastach.
W pierwszej połowie 2019 r. na polskich drogach zginęło 1331 osób. To aż o 11 proc. więcej niż w podobnym okresie 2018 r. (...)Proporcje w porównaniu z innymi państwami są przerażające. 40 proc. ofiar wypadków to piesi – mówi Anna Maria Żukowska z Lewicy.
Polska zalicza się do krajów z największą ilością śmiertelnych wypadków drogowych. W pierwszej połowie 2019 r. na polskich drogach zginęło 1331 osób. To aż o 11 proc. więcej niż w podobnym okresie 2018 r. Przykładowo, w 2018 r. w Szwecji zginęło 324 osób na drogach (32 osoby na 1 mln mieszkańców). Szwecja to przykład państwa, które w latach 90. wprowadziło tzw. "wizję zero", czyli dążenie do zminimalizowania ofiar śmiertelnych na drogach. Taka polityka zakłada surowe kary za przekroczenie dozwolonej prędkości, odseparowanie pieszych od niebezpiecznych miejsc, fotoradary w problematycznych miejscach i system szosy 2 + 1 itd. Mieszkańcy polskich miast i aktywiści protestują i też domagają się wprowadzenia "wizji zero". Co ciekawe, taką wizję (z sukcesem) wprowadziło Jaworzno, gdzie od grudnia 2018 nie było ani jednego śmiertelnego wypadku. Warto wspomnieć o akcji społecznościowej #chodziOżycie, w której ruchy miejskie i ich przedstawiciele chcą zwrócić uwagę na bezpieczeństwo pieszych przechodzących przez jezdnię. Można też podpisać apel do władz miasta stołecznego Warszawy o wprowadzenie "wizji zero" >>>
Wypadek na Sokratesa to tylko kropla z tego morza. Oto jak #PiesiGiną, dane tylko za ostatni tydzień (i tylko te, do których dotarła lokalna prasa, policja nie podaje wszystkiego!) pic.twitter.com/wVXtpHAgls
— Łukasz Zboralski (@_zboral) 23 października 2019
Przejście przez al.Waszyngotna na wysokości ul. Niekłańskiej to horror. Dwukrotne przejście przez tory i 4 pasy jezdni łącznie 18m! ŻĄDAMY ŚWIATEŁ!#ChodziOZycie @WiatrakWAWpl @ZDM_Warszawa @MiastoJestNasze @_zboral @trzaskowski_ @JanMencwel pic.twitter.com/zkfeggv893
— Paweł Kusak (@PaweKusak) 22 października 2019
Jedni chcą mieć w Warszawie Dubaj, inni Budapeszt a my byśmy chcieli mieć w Warszawie Jaworzno.
— Jan Mencwel (@JanMencwel) 4 listopada 2019
Jesli zgadzacie się że miasto powinno prowadzić świadomą politykę bezpieczeństwa której celem jest zero ofiar śmiertelnych na drogach - podpiszcie petycję!https://t.co/TlLtE3M1Vs
Źródło: warszawa.wyborcza.pl