„Jak to jest być synem legendy?” – usłyszał kiedyś pytanie od Larry`ego Kinga w jego telewizyjnym show młody John Kennedy Jr. Nie odpowiedział od razu, ale po chwili zastanowienia rzucił: „To czyni życie bogatym i skomplikowanym jednocześnie”. Bogatszym – z pewnością. Chłopiec, urodzony kilkanaście dni po wyborze ojca na prezydenta USA, wychowany był w przepychu Białego Domu, pod ostrzałem mediów i paparazzich. Komentowano każdą chwilę jego życia – pierwsze słowa, pierwsze kroki i pierwsze dni w szkole. Niezapomniany był widok malca w zbyt krótkim płaszczyku, salutującego do trumny zastrzelonego w Dallas 1963 roku ojca, słynnego JFK. Dzień pogrzebu przypadł w trzecie urodziny malca. Aparaty fotograficzne rejestrowały każdy gest i każdą łzę chłopca. A gdy dorósł – każdą kolejną piękność u jego boku.

Getty Images/ Bettmann

A że był przystojny jak młody bóg, podróżował po świecie, żeglował, skakał ze spadochronem i pochodził z TEJ rodziny – szybko stał się łamaczem kobiecych serc. Randkował z Sharon Stone, Brooke Shields, Daryl Hannah, Madonną, Sarah Jessicą Parker i wieloma innymi pięknymi dziewczynami tamtych lat. Wydawało się, że najprawdopodobniej to któraś gwiazd kina lub muzyki zostanie panią Kennedy, ale ku zaskoczeniu wszystkich, podczas joggingu w Central Parku na początku lat 90. wpadł na rzeczniczkę prasową Calvina Kleina, Carolyn Bessette. Inna wersja pierwszego spotkania pary głosi, że było to podczas prywatnego pokazu marki, dla której pracowała Carolyn. John oszalał na jej punkcie i to dla niej porzucił Daryl Hannah, z którą był już w związku kilka lat. Bessette też miała chłopaka i także niezwykle pięknego – modela Michaela Bergina. Niestety, nie miał tej charyzmy i… tego nazwiska.

Getty Images/ Bettmann

Bessette miała zostać nauczycielką, ale kiedy trafiła do bostońskiego działu sprzedaży Calvina Kleina – pokochała modę. Szybko stworzyła swój niepowtarzalny styl – czarne proste spodnie, ołówkowe spódnice, marynarki, lekki makijaż i długie blond włosy. W firmie osiągała wiele sukcesów a swoim stylem i klasa oczarowała szefów domu mody. To ona namówiła coraz modniejszą na świecie firmę, by do kampanii zaprosić wschodzącą gwiazdę brytyjskiego modellingu – Kate Moss. A to wywindowało akcje Calvina Kleina w kosmos!

Carolyn była od początku całkowicie oczarowana Johnem, podobnie jak on nie mógł oderwać od niej oczu. Początkowo oboje starali się zachować związek w ukryciu. Ale że paparazzi chodzili za młodym Kennedym krok w krok – już w 1994 roku wypatrzyli ich razem w rodzinnej posiadłości rodziny Johna i zdjęcia nowej ukochanej Przystojniaka Ameryki obiegły świat. Wtedy wreszcie przyjęła oświadczyny i oficjalnie wprowadziła się do jego loftu na Manhattanie.

Getty Images/ Tyler Mallory

Ten ślub pokazywały wszystkie media. Jesienią 1996 roku na wyspie Cumberland, u wybrzeży Georgii, w baptystycznym kościele pojawiła się ona – spóźniona o dwie godziny – w sukni od Narciso Rodrigueza. O Carolyn i Johnie pisano „Książę i nowa księżniczka”. Byli uosobieniem idealnej pary Ameryki. Bessette wyglądała olśniewająco. Można rzec – jak anioł, ale plotki głosiły, że aniołem nie była. Neurotyczna i niestabilna emocjonalnie, nie znosiła porównywania jej do Jackie Kennedy, czyli zmarłej matki męża. Nie lubiła jego rodziny ani przyjaciół. Kłóciła się i obwiniała Johna o ciągłe zainteresowanie mediów. Ciężko znosiła paparazzich, który nie dawali im ani chwili spokoju. Od samego początku małżeństwo należało do „ognistych”, a Carolyn miała robić Johnowi nieustające awantury. Czy niektóre były zasłużone? Hmmmm… John odreagowywał małżeńskie napięcia, chodząc na kolacje z Daryl Hannah. Trzeba mu jednak przyznać, że to on zapisał ich do poradni małżeńskiej i on wpłynął na Carolyn, by brała leki przeciwdepresyjne.

Carolyn zdecydowanie nie była święta. W czasie nasilających się kryzysów małżeńskich zaczęła sięgać po narkotyki, a pocieszenia szukała w ramionach byłego chłopaka. Jak pisze biograf Kennedych, Edward Klein, „pewnego dnia po powrocie do domu John zastał Carolyn leżącą na podłodze obok kanapy, rozczochraną, z zapadniętymi oczami, zażywającą kokainę z gromadą gejów”. Rozchodzili się z Johnem i schodzili. Ona przeniosła się do innej sypialni, on do hotelu.

Depresja, kokaina, wieczne awantury i płacze zmieniły Carolyn. Stała się agresywna i zazdrosna. Próbowała wtrącać się do magazynu „George”, który tworzył jej mąż i udało jej się skłócić Johna ze wspólnikiem. Wykrzykiwała, że przez to małżeństwo nikt jej nie zatrudni, bo zawsze każdy pomyśli, że posadę załatwił jej mąż. Kennedy był coraz bardziej załamany, coraz później wracał do domu, ale wciąż walczył o wizerunek małżeństwa. Przecież ta rodzina się nie rozwodzi. Chciał namówić żonę na terapię i marzył o dziecku. Ona jednak nie planowała potomstwa. Nie wyobrażała sobie zostać matką i być wciąż pod obstrzałem fleszów. „Nienawidzę życia w akwarium – miała powiedzieć przyjaciółce. – Jak mogę w takim świecie urodzić dziecko?”. John zwierzał się, że od kiedy zaczął wspominać o dziecku, ona boi się z nim sypiać, panicznie obawiając się ciąży.

Getty Images/ New York Daily News Archive

Marzenie Johna nigdy nie miało się spełnić. Tuż przed tragicznym lotem podjął jeszcze jedną próbę naprawiania związku. Dzień przed feralnym lotem, umówił się z żoną i jej siostrą Lauren. Lauren miała ich pogodzić. Próbowała łączyć ich dłonie, tłumaczyć, namawiać, odwoływać się do pięknych początków miłości. Robiła wszystko, by spróbowali być znowu razem. Następnego dnia polecieć mieli we trójkę na ślub Rory Kennedy, na Martha’s Vineyard. John chciał, by byli tam pogodzeni. Carolyn do końca nie chciała potwierdzić obecności.

Uwielbiał latać. Od roku miał licencję pilota, choć na skutek kontuzji kostki, od sześciu tygodni nie siedział za sterami. Tego dnia kuśtykał. Zdecydował się jednak pilotować swój ukochany samolot Piper Saratogę. Był ciepły, lipcowy wieczór. Mieli wyruszyć wcześniej, ale Carolyn spóźniła się dwie godziny – podobno przedłużyła jej się wizyta u manikiurzystki. Mimo później godziny, zdecydowali się wystartować. Lecieli z Essex County Airport w New Jersey we trójkę, z Lauren. Kilka godzin później okazało się, że samolot zniknął z radarów. Z każdą godziną stawało się jasne, że najprawdopodobniej cała trójka zginęła. Wrak i ciała odnaleziono po trzech dniach niedaleko plaży na wyspie Martha's Vineyard, którą John dostał w spadku po mamie, Jackie. Tam też rozsypano ich prochy. Ślub Rory Kennedy nie odbył się, a weselne stoły i namiot stały się miejscem opłakiwania przez rodzinę niepowetowanej straty.

Getty Images/ Lawrence Schwartzwald

Długo doszukiwano się przyczyn katastrofy. Podejrzewano, że John stracił orientację i samolot uderzył w wodę. Siła uderzenia wyrwać miała silnik, a osłona kabiny przepołowiła jego klatkę piersiową. John miał wtedy 39 lat, Carolyn 33, a jej siostra Lauren 36. Gazety pisały po tej tragicznej śmierci, że „John F. Jr. był najpiękniejszym odzwierciedleniem mitu Kennedych. Ikoną magii. Miał być tym, który przerwie klątwę, ale choć wszyscy się o to modlili, nie wygrał z przeznaczeniem”. Niestety, był kolejnym z rodu, który zginął tragicznie. Jego ojca zastrzelono w zamachu w Dallas. Podobnie, od kuli, zginął stryj Robert, prokurator generalny USA. Inny brat ojca, Joseph, pilot bombowca, zestrzelony został w czasie wojny w Normandii, Ted Kennedy zginął w wypadku samochodowym, a ciocia Rosemary – po nieudanej lobotomii, spędziła całe życie w ośrodku opiekuńczym. Pierwszy syn Johna i Jackie, czyli brat Johna Juniora, Patrick, umarł jako niemowlę.

„Jesteśmy w żałobie po ludziach, którzy zginęli, ale także po tym, kim mogliby się stać”

Powiedziała po tragedii Caroline Kennedy, siostra Johna. Czy kiedykolwiek byliby razem szczęśliwi? I czy mieli w ogóle szansę, by stać się tym, czego oczekiwał od nich świat? Pierwszą parą Ameryki? Nigdy się tego nie dowiemy. W dniu, kiedy spadali do oceanu, byli po prostu parą ludzi, którzy kiedyś się kochali, a potem zgubili tę miłość.