Od dwóch lat świat szaleje na punkcie koreańskiej pielęgnacji i produktów pochodzących ze wschodniej Azji. Czytałyśmy podręcznik Charlotte Cho, założycielki sklepu Soko Glam z kosmetykami koreańskimi i wcielałyśmy te zasady w życie. Początki nie były łatwe. Używanie tych wszystkich kremów, esencji i toników trochę jednak trwa, ale szybko się przyzwyczaiłyśmy i teraz nie wyobrażamy sobie dnia bez tego rytuału. Zmiany było widać już po dwóch tygodniach! Koreańskie kosmetyki, a zwłaszcza te do pielęgnacji, podbiły serca tysięcy Polek. Sklepy internetowe, jak i stacjonarne w ciągu tych kilkunastu miesięcy rosły niczym grzyby po deszczu. Jak twierdzą specjaliści, ten rok nie będzie nadal należał do K-beauty, ale do japońskiej pielęgnacji twarzy. Na czym ona polega?

10 miejsc w Japonii, które musicie odwiedzić, lecąc tam po raz pierwszy >>

Japońska pielęgnacja - co to takiego?

Japońskie kosmetyki nie są niczym nowym, także na polskim rynku. Jednak dotąd część z nas używało ich według koreańskich 10. kroków. Shiseido, SK-II, Shu Uemura, Sensai, Hada Labo Tokyo - z pewnością znacie te marki. J-Beauty jest o wiele prostszy niż to, do czego przyzwyczaiły nas Koreanki. W japońskiej pielęgnacji używa się mniej produktów. Ważniejszy jest masaż twarzy i sama technika masowania, mająca zlikwidować efekty zmęczonej skóry czy spłycić zmarszczki. Używane kremy czy serum są mocno wypełnione składnikami, ale spokojnie, Japonki chętnie korzystają również z maseczek. Piękno i dobre samopoczucie (zarówno na ciele, jak i umyśle) od dawna stanowią ważną część kultury kraju kwitnącej wiśni. To właśnie tu łączy się tradycja, z nowoczesną kosmetologią i dyskretnym luksusem. Najważniejsza zasada: nie chodzi o natychmiastową, ale o długotrwałą zmianę!

Czytaj też:

Pielęgnacja skóry po 30 >>

Japońska pielęgnacja - krok po kroku

Japoński sposób pielęgnacji twarzy tak naprawdę niewiele się różni od dobrze nam znanej koreańskiej wersji. Chodzi raczej o szczegóły. Tak jak Koreanki, Japonki dwukrotnie oczyszczają cerę z makijażu oraz zanieczyszczeń. Zaczynamy od olejku (według niektórych źródeł odpowiednie będzie również mleczko), który zmyje wspomniany wizaż i odblokuje pory. Potem używamy produktu na bazie wody, np. płynu do mycia twarzy, żelu albo naturalnego mydła. Następnie przechodzimy do złuszczania i masażu (zamiennie z maseczką). Pamiętajcie, żeby używać jak najbardziej naturalnych kosmetyków. Zbędna chemia nie jest nam potrzebna! Dlaczego masaż? Ta czynność wspaniale (lepiej niż niejeden krem!) poprawia jędrność i gęstość skóry poprzez odpowiednie pobudzenie mikrokrążenia. Masowanie możemy połączyć z delikatnym peelingiem (np. 2 razy w tygodniu). Podobnie jak w Korei, raz w tygodniu aplikowana jest maska w płachcie lub tak zwany "sleeping pack"(nakładamy ją na noc).

Po oczyszczaniu i masowaniu przyszedł czas na tonizację. Tak, tutaj nastąpiła zmiana. W pielęgnacji koreańskiej, toniku używamy przed maseczką, w japońskiej jest odwrotnie. Rożnica polega również w wersji produktu. Japonki najczęściej używają toniku-lotionu, którym delikatnie spryskują (albo wklepują) twarz. Chodzi o przywrócenie naturalnego pH skóry i przygotowanie cery do ostatniego etapu. Zbliżamy się już do końca, a mianowicie do produktów odżywiających np. serum (nakładamy je wklepując!) i nawilżających. Klasyczne kremy (do twarzy i pod oczy) Japonki coraz częściej zamieniają na żele. Powinny posiadać składniki rozjaśniające, anti-aging, a także odżywcze.

Japońska pielęgnacja - najpopularniejsze kosmetyki >>