O tym serialu mówi się od wielu miesięcy. Nawet jeśli nie jesteście fankami sagi Andrzeja Sapkowskiego czy gier komputerowych, to z pewnością obiło wam się o uszy co nieco o "Wiedźminie". W 2001 roku powstał nawet polski film z Michałem Żebrowskim w roli głównej (co ciekawe, okazało się, że netflixowa obsada zna tę produkcję, większość ekipy nawet miała okazję ją zobaczyć), która do dziś dzieli fanów tej postaci. Fani Geralta z Rivii niecierpliwie czekali na tytuł od amerykańskiej platformy - oczywiście już na samym początku pojawiły się krytyczne głosy. Niektórzy nie byli pewni czy wybór aktora do głównej roli okaże się trafny. Dziś już wiemy, że Henry Cavill był strzałem w dziesiątkę. Nie tylko mieliśmy okazję obejrzeć kilka odcinków przedpremierowo (potwierdzamy, Cavill jest urodzonym Geraltem!), ale w trakcie spotkania z aktorem w Warszawie okazało się, że Brytyjczyk naprawdę jest wielkim fanem "Wiedźmina". 

"Przygotowywałem się do tej roli przez całe życie. Książki z gatunku fantasy czytał mi tata, gdy sam jeszcze nie potrafiłem przeczytać zdania, a gdy miałem mniej więcej 10 lat odkryłem gry komputerowe. I tak właśnie poznałem "Wiedźmina". Od początku byłem wielkim fanem Geralta, a potem przyszła kolej na książki Andrzeja Sapkowskiego. Kontynuacją tego jest nasz serial.

Z pewnością ciekawi was, czy Henry Cavill jest większym fanem słynnych książek czy gier. Aktor przyznał nam się, że to trudne dla niego pytanie.

"Zarówno książki, jak i gry są dla mnie ważne. Jednak trzeba pamiętać, że to właśnie saga jest podstawą tej historii - przeczytałem wszystkie części, jak i opowiadania. Udało mi się również spotkać z Andrzejem Sapkowskim. Bardzo zależy mi na tym, żeby fani dobrze przyjęli tego serialowego "Wiedźmina"."

A dlaczego Geralt jest tak fascynujący?

"To skomplikowana postać. Ma w sobie pewną ciemność, ale jest też w nim dobro. Przeżył wiele traumatycznych chwil, ale ma również w sobie pragnienie, by czynić dobro, a nawet kochać. Choć z drugiej strony jest zdolny do przemocy. Ma swoje własne zasady moralne, ale one go nie ograniczają. Rzadko pokazuje emocje, co więcej, nigdy nie chciał zostać wiedźminem, ale wykonuje swoje zadanie najlepiej jak może".

Im bliżej było premiery tym częściej pojawiały się komentarze, że "Wiedźmin" może odnieść podobny sukces co legendarna "Gra o tron", a nawet przebić hit HBO. Powodem tych rozważań były opinie amerykańskich dziennikarzy, którzy zgodnie stwierdzili (choć wtedy nie mogli zbyt wiele ujawniać), że sceny walki z "The Witcher" są fenomenalne, a nawet lepsze niż w "GoT". Jak do tych zarzutów odniósł się serialowy Geralt, czyli Henry Cavill?

"Uważam, że nie powinniśmy porównywać tych produkcji. Ok, obie przypisane są do gatunku 'fantasy', ale to tak naprawdę zupełnie różne opowieści. To tak, jakby powiedzieć, że ktoś będzie następnym Tomem Cruise'm, a przecież to niemożliwe, Tom Cruise jest tylko jeden i do tego jest świetny. "Gra o tron" to fantastyczny serial i mam nadzieję, że "Wiedźmin" będzie równie dobrze przyjęty przez widzów. Całej ekipie zależało na stworzeniu czegoś naprawdę dobrego. Chcemy, żeby fani pokochali ten serial".

Zostańmy przy scenach walki. Już w pierwszym odcinku zobaczycie niezwykłe ujęcia Geralta z mieczem. Choreografia jest doskonała, a Henry Cavill sprawia wrażenie, jakby od dziecka uczył się fechtunku. Ten efekt to zasługa współpracy aktora z Wolfgangiem Stegemannem i Vladimirem 'Furdo' Furdikiem. Z pewnością to drugie nazwisko skądś znacie. Słowacki kaskader zagrał we wspomnianej już "Grze o tron" postać Nocnego Króla, pracował również przy takich hitach jak "Skyfall", "Łowca i Królowa Lodu", "Królewna Śnieżka i Łowca" oraz "Thor: Mroczny świat". 

"Moje treningi rozpoczęły się na półtora miesiąca przed pierwszym klapsem - to dla mnie trochę późno, wolę mieć więcej czasu na przygotowania. Bywało, że choreografii uczyłem się jej na dzień przed kręceniem scen albo i w trakcie. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, co udało się stworzyć. To zasługa świetnej ekipy. Uważam, że tak właśnie powinny wyglądać tego typu sceny.

Henry Cavill to niejedyna zaleta tego serialu. Twórcy zdecydowali się, że na równi pokażą również losy Yennefer (Anya Chalotra) oraz Ciri (Freya Allan). Zamiast jednego tytułowego bohatera, mamy trzy ważne postacie. Nie zapomniano również o sarkastycznym poczuciu humoru Geralta i jego ciekawej przyjaźni z Jaskrem (Joey Batey). Spokojnie, nie będziemy wam więcej zdradzać! Jeszcze tylko jedna kwestia: czego serialowy wiedźmin, życzy sobie z okazji premiery na platformie Netflix?

"Mam nadzieję, że "Wiedźmin" nie tylko doczeka się 2. sezonu, ale również 3, 5, 7 czy nawet 10. serii"

 

„Wiedźmin”: zanim obejrzysz, poznaj obsadę. Kim są kluczowi bohaterzy serialu? >>