Na pewno nie chodzi o to, by wyglądać jak paryska it-girl z Instagrama – choć właśnie to medium najbardziej przysłużyło się popularyzacji francuskiego ideału piękna. Wbrew pozorom, śledzenie Jeanne Damas, Mary Lafontan czy Sabiny Socol nie przybliży was do prawdy. A tym bardziej oglądanie „Emily w Paryżu” i inspirowanie się perfekcyjnym makijażem bohaterek serialu – nawet tych z francuskim rodowodem.

Myślę, że ludzie idealizują termin ‘french beauty’ i traktują jako niedościgniony ideał – jakbyś musiała urodzić się Francuzką, by go osiągnąć i postępować według określonych zasad” – tłumaczy Violette, makijażystka gwiazd i ambasadorka marki Guerlain – „Tak naprawdę na nasz wygląd wpływa cały styl życia. Niestety wiele osób wciąż tego nie rozumie” – dodała ekspertka w wywiadzie z magazynem InStyle.

Naczelna zasada francuskiego makijażu? Brak zasad

Violette przekonuje, że francuski makijaż nie jest żadnym zbiorem ustalonych wytycznych, lecz stanowi wypadkową naszych indywidualnych preferencji i wyborów – a te są tak różne, jak nasze typy urody. Dlatego instagram, gdzie królują filtry i rządzi określony z góry schemat, to ostatnie miejsce, w którym powinniśmy szukać inspiracji.

Cały czas mówię, że we Francji chcemy być szczęśliwi. Nie chcemy wystawiać się na pokaz ani być najpiękniejszymi osobami na świecie. Lubimy się wyróżniać i odkrywać siebie” – tłumaczy Violette. „Dążymy do tego, by być sobą i kochać siebie. Nigdy nie będziemy robić makeupu, który zmienia rysy twarzy, ponieważ to nie pomoże nam polubić swojego prawdziwego ja. Gdy tak robimy zakładamy maskę, która ma ukrywać nasze słabości. My tymczasem chcemy lubić siebie w tej najbardziej surowej wersji. Jesteśmy w tym bezkompromisowi”.

Francuski makijaż jest więc bardziej łamaniem reguł niż przestrzeganiem ich. Zamiast podążać za obowiązującą modą, Violette zachęca do tego, by kierować się intuicją i wybierać takie techniki, które podkreślają naszą urodę – a nie modyfikują ją tak, by spełniała określone kryteria.

Jak malować się po francusku?

Francuzki mogą pozwolić sobie na całkowitą nonszalancję w kwestii makijażu, ponieważ ogromną wagę przywiązują do pielęgnacji. To prawdziwe ambasadorki hasła „skin first, makeup second”. Wierzą, że jeśli wyjściowy stan skóry jest dobry, makijaż staje się niemal zbędny.

Sprawdź też: Zabiegi na twarz i ciało, od których uzależnione są Francuzki >>

Podstawą w ich codziennej rutynie jest krem z wysokim SPF, który nakładają każdego dnia przed wyjściem z domu. To jeden z tych kosmetyków, którego stosowanie od dzieciństwa wpajają Francuzkom ich mamy. I jest w tym wiele mądrości, bo wśród dermatologów kremy z filtrem uchodzą za najlepszy kosmetyk przeciwstarzeniowy oraz chroniący przed powstawaniem przebarwień. Warto zaprzyjaźnić się z tym produktem na stałe i wybrać taką formułę, która będzie komfortowa w noszeniu w zależności od naszego typu cery. W kosmetyczkach paryżanek najczęściej można znaleźć kremy przeciwsłoneczne La Roche-Posay Anthelios albo produkty koreańskich marek – są ultralekkie i nie pozostawiają błyszczącego filmu.

 

Cera, która jest promienna i wypoczęta, nie wymaga mocnego krycia, dlatego przed aplikacją SPF warto nałożyć serum rozświetlające. Odrobina blasku sprawi, że twarz będzie wyglądać na zdrowszą i optycznie młodszą.

 

Dobór podkładu jest kwestią naszych preferencji oraz zależy od typu cery, jaki posiadamy. Jedno jest pewne: fluid nie powinien przykrywać twarzy szczelnym całunem, przez który skóra całkowicie zatraca naturalny wygląd i upodabnia się do maski. Zgodnie z tym, co powiedziała Violette, za pomocą makijażu nie powinniśmy pozbawiać się naszych naturalnych cech urody, lecz wydobywać te, którymi chcemy się szczycić. Drobne przebarwienia czy zaczerwienienia nie są powodem, by wybierać ciężkie, kryjące fluidy – to coś zupełnie normalnego. Dlatego Francuzki, jeżeli w ogóle sięgają po coś tonującego, wybierają koloryzujące kremy albo punktowo nakładają rozświetlający korektor, np. Yves Saint Laurent Touche Éclat.

 

By nie pozbawiać twarzy jej indywidualnych cech, a jednocześnie lekko wyrównać jej koloryt, często sięgają też po tonujące pudry – np. Givenchy Prisme Libre. Stanowi mozaikę 4 odcieni, które rozświetlają skórę, satynowo matują i dają efekt blur.

Paryżanka nie podąża ślepo za trendami w makijażu oka i ust. Dobiera taką paletę cieni i pomadek, które zgrywają się z jej naturalną karnacją – albo akurat pasują do jej humoru. Stąd chętnie sięga po gotowe paletki kremowych róży, które nakłada palcami na usta, policzki i powieki. Te od Rouje, francuskiej marki założonej przez Jeanne Damas, są już kultowe. Pozwalają wykonać dopełniający się, harmonijny makijaż całej twarzy w zaledwie kilka minut.