Pugh początkowo wypowiedziała się przeciwko body shamingowi w swoim poście na Instagramie w lipcu 2022 roku, wkrótce po tym, jak z dumą założyła ikoniczną już sukienkę Valentino na pokaz haute couture. W poście tym podkreśliła swoją nieustraszoność w eksponowaniu swojego ciała i skrytykowała dyskomfort, jaki wiele osób odczuwa w obliczu kobiecego ciała, które nie jest nadmiernie seksualizowane.

W rozmowie z Turner-Smith Pugh podtrzymała swoje stanowisko, stwierdzając: "Mówię o swoim ciele tak a nie inaczej, ponieważ nie staram się ukryć cellulitu na udzie lub wypukłości między ramieniem a cyckiem: wolałabym to wszystko ujawnić".

Podkreśliła również zadziwiający lęk, jaki ludzie odczuwają w obliczu takiej pewności siebie, mówiąc: "Najstraszniejsze dla mnie są przypadki, w których ludzie byli zdenerwowani, że pokazałam 'za dużo' siebie. Kiedy rok temu doszło do afery z różową sukienką Valentino, moje sutki były widoczne przez kawałek materiału i to naprawdę rozwścieczyło ludzi. To wolność, której ludzie się boją; fakt, że czuję się komfortowo i jestem szczęśliwa".

W wywiadzie Pugh wskazała na mechanizmy społeczne, które od dawna zniewalają kobiety, stwierdzając: "Ograniczanie kobiet poprzez komentowanie ich ciał działało przez bardzo długi czas. Myślę, że jesteśmy teraz w tym momencie, w którym wiele osób mówi: 'Mam to w dupie'. Niestety, staliśmy się tak przerażeni ludzkim ciałem, że nie możemy nawet spojrzeć na moje dwa małe słodkie sutki za materiałem w sposób, który nie jest seksualny. Musimy przypominać wszystkim, że istnieje więcej niż jeden powód dla istnienia kobiecych ciał".

Aktorka zastanawiała się nad reakcją publiczności na jej odważną stylizację, zauważając, że wywarła ona większy wpływ na mężczyzn niż na kobiety. "Kiedy nosiłam [przezroczyste] sukienki, każda kobieta, którą mijałam, mówiła: 'Wyglądasz, jakbyś świetnie się bawiła'. I tak było!"