Fabrycznie zniszczone ubrania: trend na zimę 2023

Luksusowy dom mody Balenciaga kilka miesięcy temu zaprezentował swój nowy rewolucyjny projekt, który natychmiast stał się internetowym viralem. Były to... brudne, zniszczone i popisane trampki, które wyglądały jakby przeżyły niejedną imprezę i przebiegły ze swoim właścicielem ubłocone wysypisko śmieci. Krytycy mody szukali w nich komentarza na temat współczesnego konsumpcjonizmu, komentatorzy mieli motywację do serii memów, a klienci - no cóż, klienci zachwyceni ustawili się w internetowych kolejkach i zapłacili po 1850 dolarów za parę butów z limitowanej mocno zniszczonej edycji (te trochę mniej brudne i podziurawione trafiły do regularnej sprzedaży w cenie 495 i 625 dolarów).

Swetry z suwakiem u góry na zimę. To modele w stylu instagramerek, które warto mieć w swojej szafie>>

Zniszczone trampki Balenciaga / mat. prasowe Balenciaga

Ale nie tylko oni: zniszczone ubrania sprzedają też R13 (mocno rozpruta u dołu dzianinowa bluza), Alexander McQueen (zszyty niechlujnie patchworkowy sweter z wystającymi nitkami) czy Maison Margiela (klasyczne zaciągnięcia). Porwane, przetarte i sprane dżinsy z kolei mają w swojej ofercie w tym sezonie chyba wszystkie sieciówki świata.

Wróćmy jednak na chwilę do lat 2000. To właśnie wtedy John Galliano, skandalista branży, zaprezentował kolekcję dla Dior inspirowaną... bezdomnością, którą obserwował nad brzegiem Sekwany. Projektanta oskarżono o obrazę i gloryfikację biedy, ale przecież nie był pierwszy. Równolegle swoje projekty rozrywał i ciął Alexander McQueen (często zaraz zanim rozpoczął się pokaz). Dekady przed nimi zniszczone ubrania pokazywali debiutujący w latach 80. Martin Margiela czy jeszcze wcześniej matka chrzestna punku, Vivienne Westwood. Były one głośnym komentarzem na temat konsumpcjonizmu i mówiły o trudności życia współczesnego, ale... były też próbą testu klienteli, czy fani luksusu zachwycą się wszystkim tylko ze względu na to, że ma markową metkę. Jak można się łatwo domyślić, egzamin został oblany.

Ładne spódnice do czarnych rajstop. 4 duety, które wyglądają stylowo jak z Instagramów najlepiej opłacanych influencerek>>

Galliano dla Dior, lata 2000. / GettyImages

Teraz fabrycznie zniszczone ubrania wracają ze zdwojoną siłą - w bardziej casualowej i wygładzonej wersji. Sprane dżinsy z dziurami, wyblakłe bluzy dresowe, przetarte kurtki ze skóry, rozciągnięte swetry, którym wychodzą nitki - te wszystkie elementy garderoby, które dotychczas nie dostawałyby szansy, królują teraz na ulicach największych stolic mody (z tą różnicą, że w większości przypadków są do postarzenia celowe i fabryczne, a nie efekt długiego używania ubrań). Widziałyśmy je na zdjęciach street fashion z Kopenhagi, Paryża, Nowego Jorku, Mediolanu czy Londynu. Ten trend uwielbiają modelki, które po zakończeniu pracy przy pokazach przebierają się w wygodne stylizacje w osławionym klimacie off-duty. 

Do grona ich fanek wpisują się też redaktorki mody, stylistki, buyerki i, rzecz jasna, influencerki. Emy Venturini ma w swojej garderobie krótkie przetarte kolarki z czarnego denimu, które chętnie nosi z ninetiesową uniwersytecką bluzą, marynarką i kowbojkami. Diane Batoukina jest z kolei fanką boyfriendów z dziurami na kolanach (swoje kupiła w Zarze), które stylizuje do krótkiego kardiganu w kolorze gumy balonowej albo do grubego golfu w granacie i botków typu chelsea. 

Minimalistyczną wersję tej modowej tendencji lansuje z kolei Kaia Gerber, która najchętniej wybiega proste ciemne dżinsy z subtelnym przetarciem na udzie. Uzupełnia je o gładki sweter i kraciasty płaszcz.

Te rzeczy będą modne w 2023 roku. Oto najważniejsze nowe trendy według Pinteresta>>

Gwiazdy street style'u chętnie wybierają też utrzymane w tym stylu swetry. Gitta Banko ma w swojej kolekcji porwaną kobaltową "mgiełkę" z wełny, Julia Comil - szary golf z wyciętymi dziurami, Celine Aagaard z kolei czarny pulower z obciętymi rękawami, które zostały podpięte zatrzaskami. Modelka Alina Bolotina natomiast jest tak ogromną fanką destroyed fashion, że śmiało zestawia dziurawy sweter inspirowany garderobą Kurta Cobaina z pociętymi dżinsowymi rurkami. To wszystko wygląda nonszalancko i buntowniczo - jest doskonałą anatemą dla idealnie wyprasowanego stylu clean girl czy ubranych elegancko minimalistek. W końcu po trendzie zawsze przychodzi ten anty, więc zachwyty nad zniszczeniami w garderobie nie powinny dziwić: ile w końcu można być ciągle, od stóp do głów, "w gotowości"

Modelka z porwanych dżinsach / GettyImages

Uznajmy to pytanie za retoryczne, bo kolejne wymaga większego zastanowienia. To znaczy - czy rzeczywiście potrzebujemy fabrycznie zniszczonych ubrań, kiedy co minutę na wysypisko śmieci trafia śmieciarka wypełniona po brzegi swetrami, dżinsami, butami i innymi elementami garderoby, nie tyle zniszczonymi, co nadającymi się do ponownego założenia i często nawet z metkami? Chyba lepszym rozwiązaniem byłoby równoległe wylansowanie trendu na noszenie rzeczy, które mamy już w swojej szafie, zamiast kupowania nowych (szczególnie, kiedy są prosto ze szwalni, a celowo wyglądają tak, jak nasze ukochane ubrania mogłyby po przeżyciu wielu lat z nami). Po czasie w końcu nabiorą dziur albo stracą kolor, więc wpiszą się w łaski krytyków mody, jednak będą miały zdecydowanie większą wartość niż cały zestaw zniszczony na starcie i dodany do wirtualnego koszyka.

To najczęściej wyszukiwane stylizacje z czerwonego dywanu w 2022 roku. Julia Fox, Kim Kardashian i Amber Heard na szczycie listy Google>>

Destroyed fashion? Owszem, ale w praktyce i we własnej garderobie, a nie prosto ze sklepu słynnego-domu-mody. Ideę jednak warto zapamiętać i kultywować: niech nasze ulubione rzeczy będą z nami do ich własnej śmierci; naprawiane, przerabiane i doceniane także z dziurą (jak widać w końcu, nawet ona może zasłużyć na etykietę "cool"). 

Jak nosić sweter do spódnicy? 5 modnych stylizacji zagranicznych it girls, które warto odtworzyć tej zimy>>

Najpiękniejsze stylizacje w nowym kolorze Pantone 2023: Viva Magenta. Tak będziemy nosić głęboką czerwień w nowym sezonie>>