Nie mogę ci więcej dać

Marika, 36-letnia dziennikarka, przekonała sie o tym nawłasnej skórze. – Od początku sprawę stawiałam jasno – mam dwoje dzieci, karierę, dom. Nie potrzebuję więcej miłości. Nie mogę ani nie chcę też jej nikomu dać. Szukam przyjaciela i kochanka. Związki z perspektywą ślubu mnie nie interesują – opowiada. I wspomina poprzedniego kochanka. On też miał dziecko. Mówił, ze rozumie, gdy tłumaczyła, że łączenie rodzin w patchwork jest złym pomysłem. Mieszkali osobno, ale weekendy spędzali razem, relaksując się przy gotowaniu, seksie i winie. – Im bardziej ja byłam zachwycona taką partnerską wolnością, tym bardziej jego ta wolność przytłaczała. Zaczął wymagać wyłączności, deklaracji i zaangażowania. Gdy odmówiłam, bo przecież nie taka była umowa, nazwał mnie wyrodną matką – wspomina z żalem Marika. Niedawno znowu ustnie zawarła podobny kontrakt. Nowy partner tym razem podobno naprawdę rozumie, że brak deklaracji nie wyklucza wspólnego życia i dobrej zabawy. Marika mu wierzy, ale tym razem postanowiła być ostrożniejsza. Na wszelki wypadek unika wspólnych wypadów za miasto i posiłków przy świecach. Poprzestaje na winie i seksie. 

– „Jesli chcesz, troszcz się o mnie, tylko pozbądź się złudzeń, nie zacznę cię kochać, choć przy tobie się budzę. Jesli chcesz, to dbaj o mnie, badź zawsze pod ręką. Jeśli pójdę z inną, nie mów, że serce ci pękło” – Łukasz, 41-letni muzyk, cytuje tekst piosenki rapera Skubasa. To, jak przekonuje, numer właśnie o nim. Kiedyś kochał nad życie, ale się sparzył, gdy ona odeszła z innym, porzucając go wraz z ich wspólnym dzieckiem. Dziś starcza mu uczucia tylko dla nastoletniej córki, którą sam wychowuje. – Nie chcę się więcej zakochać, jestem wyjałowiony z uczuć. Nie czuję się samotny, bo księżniczkę w domu już mam. Będę szczęśliwy przy boku takiej, która zrozumie, ze miłość jest przereklamowana. Wystarczy przyjaźń, szacunek i troska, aby stworzyć fajny układ – opowiada. Ale choć nie poddaje się w poszukiwaniach, wie, że łatwo nie bedzie. – Byłem juz w trzech takich związkach i zawsze jedna strona jest poszkodowana. Pojawiają się oczekiwania, a jeśli ktoś im nie daje rady sprostać – rozczarowania. Przykro mi, gdy muszę powtarzać kobietom, ze nie mogę dać im więcej, niż już dostały. I nie dziwię sie, ze odchodząc ze złamanym sercem, nienawidzą mnie. Ale to ich iluzje, nie moje.

Umowa na wyłączność

Pomysł, ze umowa śmieciowa na dłuższą metę da nam szczęście, jest naiwny i złudny. Bo człowiek z natury dąży do bliskości i stabilizacji – uważają psychologowie. –Potrzeba miłości jest silniejsza niż potrzeba unikania bólu – podkreśla Staron. – Logicznie patrząc na zjawisko luźnych zwiazków – wszystko gra. Jest umowa, jasne zasady i sankcje za ich złamanie. Problem w tym, ze człowiekiem rządzą emocje, nie logika. Nikt nie potrafi przez cały czas sie kontrolować. Nie sposób trzymać uczuć na smyczy i chodzić w kolczatce przez całe życie. Teoretycznie problemu nie ma, jesli obu stronom taki układ odpowiada. Ale jesli kolejny raz godzimy się na cudze warunki, choć odbiegają one od naszych potrzeb, łatwo wpaść w pułapke destrukcyjnej relacji. Hanka, 32-letnia menedżer restauracji, wciąż nie wie, dlaczego od lat nie udało jej się stworzyć pełnoetatowego związku. – Pragnę fajnego męża, ale zawsze wybieram przeintelektualizowanych za rozumialców. Kończy się depresją i złamanym sercem. Wiem o tym, a mimo to wciaż naiwnie mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej. W maju poderwała kolejnego inteligentnego ważniaka. Tym razem własnego szefa. Seks z nim, jak twierdzi, to tsunami i trzęsienie ziemi w jednym, w dodatku świetnie gotuje. – I chociaż czuję, że jest mi z nim dobrze, znam przecież zakończenie tej bajki. Nie, nie będziemy żyli długo i szczęśliwie. Co zatem zrobi? Wzrusza ramionami. Gdy przyjdzie czas, zerwie umowę i poszuka etatu. Zarówno w pracy, jak i w życiu. 

– Bo żeby inni cię cenili, musisz sama się cenić – podpowiada 33-letnia Zofia, właścicielka sklepu i, jak mówi o sobie, rasowa zołza. Gdy chłopak, który jej się spodobał, zaproponował jej związek śmieciowy, roześmiała się mu w twarz i życzyła miłego życia. – Ale nie ze mną, bo mi takie warunki nie odpowiadają - wspomina. Nie musiała długo czekać, żeby zmienił zdanie i poprosił ją o nową umowę. Tym razem na wyłączność.

Tekst: Agata Jankowska