fot. fotolia.pl

Jako, że zdecydowanie należę do osób aktywnych i korzystając z tego, że już znalazłam się na Sri Lance, chciałam kilka dni poświęcić na nurkowanie, zdecydowałam się na miasteczko o fantazyjnej nazwie Hikkaduwa. Wykończona po prawie 12 godzinnym locie z Warszawy do Kolombo, z przesiadką w Dosze (stolicy Kataru) chciałam jak najszybciej znaleźć się w hotelu, a jeszcze bardziej w ciepłym oceanie i na pięknej piaszczystej plaży. Wiedząc, że „moja” miejscowość jest oddalona od Kolombo o niecałe 120 kilometrów, z czego część pokonuje się autostradą, założyłam, że ten ostatni etap podróży zajmie mi maksymalnie dwie godziny (była to wersja dosyć pesymistyczna, z bezpiecznym marginesem zapasu; jednak nie mogłam się bardziej pomylić…