Wywiad ELLE z Magdaleną Cielecką, fot. Mateusz Stankiewicz/AFPhoto

ELLE Kiedy ostatnio była Pani niekonsekwentna?

M. C. Dziś, jadąc do pani. Miałam w planie kolejne spotkanie. Odwołałam, uznałam, że nie mam ochoty.

ELLE To dziękuję, że Pani też naszego nie odwołała.

M. C. (śmiech) Nie, nie, w sprawach zawodowych wciąż jestem bardzo profesjonalna. Tylko ciężka choroba jest w stanie sprawić, że nie przyjdę do pracy. Niedawno Teatrze Telewizji grałam tytułową bohaterkę w „Moralności pani Dulskiej”. Czuję, że wciąż wyglądam młodo, mogłabym grać role, które grałam, mając 30 lat. Tymczasem zaczęłam grać matki. Przeskoczyłam na inną półkę. Nie chcę tkwić w ograniczeniu swoimi warunkami, a jednak ta propozycja mnie zaskoczyła: „Jak to?! To już?!”. Że to już właściwie emerytura.

ELLE Z femme fatale stać się nagle Dulską? Można się przestraszyć. Tym bardziej że to chwilę po 40. urodzinach.

M. C. Przez czterdziestkę akurat przeszłam płynnie. Byłam w Hongkongu, grałam spektakl. Życzenia z Polski spływały z opóźnieniem, ze względu na różnicę czasu. Przed wylotem rodzina zrobiła mi niespodziankę – przyjechała do Warszawy. Było przyjęcie przedurodzinowe i pourodzinowe, po powrocie.

ELLE Boi się Pani upływu czasu?

M. C. Myślę o tym, ale to nie jest paraliżujący lęk. Boję się niesprawności i samotności. Tego, że na przykład przyjaciele będą odchodzić albo ja na starość stanę się zołzą i nikt ze mną nie wytrzyma. Za to nie boję się zmarszczek, zmian w ciele. Choć nie zarzekam się też, że nie skorzystam z technologii, która pomaga dobrze wyglądać. Jednak chciałabym być raczej interesującą sześćdziesięciolatką, a nie wyglądać na dziwną czterdziestkę w wieku 60 lat! Nie chcę się „pompować”, mieć sztucznego biustu. Gdybym się miała rozebrać w teatrze czy filmie jako sześćdziesięciolatka, wyglądałoby to dziwnie.

ELLE Akurat nagość w Pani wydaniu wydaje się niemal tak naturalna jak oddychanie.

M. C. Tak?!

ELLE Tak! Niezależnie od tego, czy to scena erotyczna z Poniedziałkiem, czy z Niemczykiem… Jak Pani to robi?! Miała Pani kiedykolwiek problem z taką sceną?

M. C. Szczerze mówiąc, to zawsze! (śmiech) Może po prostu na ekranie czy w teatrze tego nie widać, ale gdy mam grać taką scenę, jestem zdenerwowana od samego rana.