Wywiad ELLE z Magdaleną Cielecką, fot. Mateusz Stankiewicz/AFPhoto

ELLE Ma Pani jakieś kompleksy dotyczące ciała?

M. C. Mam. Jak każdy. A jako nastolatka zamartwiałam się o to, że jestem chłopięca i mam wąskie biodra, za chude nogi, kanciaste kolana.

ELLE A z wiekiem okazało się, że to atut?

M. C. Tak, ale zrozumiałam to dużo później. My, kobiety, jesteśmy niewolnicami dobrego wyglądu. Gdy autoryzuję swoje zdjęcia w gazetach, mówię czasem: „Te sińce pod oczami można by mocniej wyretuszować”. Jak każda kobieta chcę podtrzymać swój iluzoryczny wizerunek.

ELLE Akurat Pani na żywo nie różni się specjalnie od tej z okładek. Bardzo dba Pani o ciało, o zdrowie?

M. C. Od niedawna. Jak się ma końskie zdrowie w wieku 20, 30 lat, to się o tym nie myśli. A potem przychodzą pierwsze sygnały od ciała: „Stop!”. Zaczęłam lepiej się odżywiać, wysypiać się.

ELLE Ćwiczy Pani?

M. C. Tak, regularnie. I pływam. Dotąd jedyny sport, jaki uprawiałam, to jeżdżenie na rowerze po mieście i wyjazd na snowboard zimą. Dziś w kalendarzu oprócz spraw zawodowych planuję wypoczynek.

ELLE Widziałam Panią kiedyś w Kuźnicy. Szła Pani sama plażą. Lubi Pani odpoczywać w samotności?

M. C. Jeździ pani do Kuźnicy?! Ja od lat. Zawsze jest tam grono znajomych. To ludzie, którzy szanują odrębność innych. I nie mają problemu z tym, że nie chodzi się wspólnie na plażę. Ani z tym, że ma się ochotę pobyć w samotności. Ja to bardzo lubię. Wtedy tak naprawdę odpoczywam.

ELLE Pani chyba generalnie nie ma problemu z samotnością. Po rozstaniu nie wchodzi Pani natychmiast jak wiele kobiet w kolejny związek?

M. C. Czasem żartuję, że każdy związek ma swoją przydatność do spożycia. Brzmi cynicznie, ale coś w tym jest. Nie mówię, że nie wierzę w miłość do końca życia, ale nie wierzę w przyrzekanie miłości do końca życia. A kończąc związek, w którym coś nie gra, mamy szansę spotkać lepszego dla nas człowieka i po prostu ulepszyć swoje życie.

ELLE Tekst ,,Bo to zła kobieta była” to też o Pani?

M. C. Nie, myślę, że nie aż tak! Choć rzeczywiście nie jestem łatwa (śmiech). Raczej trudna. A zresztą co znaczy „trudna”? Są pary, które tylko w trudnych, pełnych ryzyka związkach znajdują szczęście. Wiele zależy od partnera i od momentu życia. Całe życie myślimy, że związek pełny ryzyka jest tym jedynym, który daje satysfakcję. A potem nagle się okazuje, że choć nie wyobrażałam sobie siebie w czułych ramionach, to teraz właśnie tego potrzebuję. Myślę, że w życiu ludzie pojawiają się nie przypadkiem – ci, a nie inni – zwłaszcza mężczyźni.