TWARDO NEGOCJUJ
– W biznesie trzeba być twardym. Musiałyśmy się tego uczyć – mówią Anita i Kama z Femi Pleasure. Zagraniczni klienci za każdym razem walczą, by zeszły z ceny. Mimo wszystko wciąż nie porzuciły swoich ideałów. Szyją niezmiennie w Polsce. Ich ubrania są wysokiej jakości. To kosztuje. Nie starają się zarobić za wszelką cenę, ale czasem muszą powiedzieć „nie”. Dzięki temu są uczciwe wobec klientek, a to procentuje.

Marta i Ola też nauczyły się skutecznie negocjować. Gdy któryś z kontrahentów je zwodzi, wyznaczają deadline, wysyłają e-mail: „Jeśli do jutra do godz. 11 nie będzie podjęta decyzja, produkcja się przesunie. Będziemy musieli negocjować nowy termin”. – Jesteśmy twarde. Ucinamy w zarodku sytuacje, gdy ktoś nas próbuje na coś naciągać – mówi Marta.

ZACZEKAJ Z WYDAWANIEM
– Często ktoś mnie pyta, czemu nie zamienię toyoty na land rovera? – mówi Marta Ferenc z Alma-Import. Ale ona wie, że nie warto szastać pieniędzmi. Nierozważne wydawanie po pierwszych sukcesach to domena mężczyzn. By zarabiać duże pieniądze, trzeba nimi obracać, ryzykować, a nie trzymać na bezpiecznej lokacie. To jak hazard. Czasem właścicielki Alma-Import mają czarne myśli, bo kryzys nie omija i ich branży. Na szczęście, gorsze dni nigdy nie dopadają ich równocześnie. „No coś ty?! My, stare baby, miałybyśmy pracować dla jakiejś korporacji?! Nie! Damy radę! Rozkręcamy dalej firmę!” – któraś zawsze mówi to pierwsza. – Średnio dwa razy w roku nie nadążamy, mamy ochotę wszystko rzucić! – przyznają także właścicielki Femi Pleasure. Wiedzą, że przydałby się im inwestor, ale z tym zwlekają. – Próbowałby narzucić komercyjne myślenie. A Femi Pleasure to wolność! – mówią.

STWÓRZ ZESPÓŁ
Dziś ubrania Femi Pleasure można kupić w 150 sklepach na całym świecie. Powstała niemal sekta „dziewczyn Femi”. – Spotykają się w naszych sklepach, żeby pogadać, napić się kawy, przejrzeć magazyny o snowboardzie, umówić się na jogę – mówi Anita. Właścicielki Femi Pleasure organizują na Helu zawody Girls Polish Surf Champs, prowadzą bloga, na którym udzielają się ich fanki. Mają też zgrany kobiecy zespół. – W biznesie zaufany wspólnik to skarb. My mamy dobrze: jesteśmy siostrami i przyjaciółkami. I się uzupełniamy. Kama jest świetna w negocjacjach. Ja w projektowaniu – mówi Anita. Wspierają ich dziadkowie. Mieszkają we Wrocławiu, śledzą Femi na Instagramie, lajkują wszystkie posty, komentują zdjęcia w katalogach. Żyją firmą. – Mamy szczęście do ludzi. Panie z szwalni z Łodzi pomogły nam na starcie. Współpracujemy z nimi do dziś. Tyle że zamiast 100 bluz zamawiamy u nich po 300 tys., i to w kilku kolorach! – mówi Anita.
Femi tworzy teraz także kolekcje dla dzieci, zwłaszcza od kiedy siostry same je mają. Kama jest mamą dwuletniego blondynka Gucia, a za miesiąc spodziewa się drugiego synka. Anita ma siedmiomiesięcznego bruneta Henia. Plany Femi na przyszłość? Podbój USA. A prywatnie? Domek nad oceanem w Australii. Poranny surfing z dziećmi. Widok fal za oknem.

Tekst Agnieszka Sztyler-Turovsky

Cały artykuł znajdziesz w październikowym numerze ELLE!