"Wieża. Jasny dzień"

Wieża. Jasny dzień

Mula mieszka z mężem, chorą matką i córką Niną w wiejskim domu. W weekend poprzedzający I komunię świętą Niny, przyjeżdża do nich brat z rodziną oraz Kaja - młodsza siostra Muli, która zniknęła nagle 6 lat temu. Kaja jest biologiczną matką Niny. Mula obawia się, że niezrównoważona Kaja chce odebrać jej dziecko. Reszta rodziny, początkowo dystansująca się od Kai, zaczyna wierzyć w nowy początek i pogodzenie się sióstr, co jeszcze bardziej potęguje frustrację Muli. Mula postanawia wyrzucić siostrę z domu. W dniu komunii Niny dochodzi do pojednania sióstr. Jednak istnieje inny, ważniejszy powód dla którego Kaja wróciła...

Zagrali: Anna Krotoska, Małgorzata Szczerbowska, Anna Zubrzycki, Dorota Łukasiewicz-Kwietniewska

Reżyseria: Jagoda Szelc

Ten film wzbudził na tegorocznym festiwalu chyba najwięcej kontrowersji. Jedni okrzyknęli go objawieniem, odważnym i bezkompromisowym dziełem debiutującej reżyserki, inni – pretensjonalnym gniotem, czerpiącym garściami z estetyki von Triera. Prawda, jak zwykle, leży pewnie pośrodku. Dla mnie odkryciem tego filmu są na pewno aktorzy – teatralni wyjadacze spoza Warszawy, znakomici, niezgrani w kinie. I czyste, niemal metafizyczne, piękno Kotliny Kłodzkiej.

Ten film trochę mnie irytuje – wolałabym, żeby reżyserka mniej pokazywała to, jak bardzo chce być Larsem von Trierem, ale doceniam jej scenariusz i to jakich wybrała aktorów (zapewniam, że żadnego nie znacie). A także poczucie humoru.