Nie trener, nie psycholog. To jedno zdanie zmieniło sposób, w jaki Pia Skrzyszowska patrzy na sport i życie
Przez lata powtarzała sobie, że musi być najlepsza. Szybsza, silniejsza, twardsza. Aż usłyszała jedno zdanie, które nie przyszło ani od trenera, ani od psychologa – i to ono wszystko w niej przestawiło. Dziś Pia Skrzyszowska nie tylko szybciej biega, ale i wolniej oddycha. Bo wie, że sport to nie wszystko.
Spis treści:
Pia Skrzyszowska: od sukcesów do wewnętrznej siły
Przez lata mistrzyni Europy w biegu przez płotki mierzyła się z presją wyników i oczekiwaniami otoczenia. Praca z ojcem-trenerem, treningi w międzynarodowej grupie i nieustanne cele budowały jej charakter, ale także potęgowały wewnętrznego krytyka. W przełomowym momencie, stojąc między kontuzją a powrotem na bieżnię, Pia zdała sobie sprawę, że nikt tak naprawdę nie stoi za nią tak mocno jak ona sama. Zamiast polegać wyłącznie na pochwałach trenerów czy wsparciu psychologów, postanowiła stać się własnym największym kibicem.
W najnowszym odcinku Sport Ellements Pia dzieli się radą, która powtarza sobie jak mantrę. „Bądź swoim największym fanem.” Brzmi prosto, wręcz banalnie? A jednak dla Pii Skrzyszowskiej – mistrzyni Europy w biegu przez płotki, zawodniczki wychowanej na dyscyplinie i perfekcji – było jak reset. W sporcie, w którym każdy milimetr i ułamek sekundy ma znaczenie, łatwo wpaść w obsesję. Pia przyznaje, że zbyt długo mierzyła swoją wartość tylko wynikami. Ale to jedno zdanie pozwoliło jej zobaczyć coś więcej – człowieka w sobie, nie tylko zawodniczkę.
Pia Skrzyszowska: sport pełen równowagi
Dziś Skrzyszowska trenuje z tą samą intensywnością, ale z zupełnie innym nastawieniem. Uczy się świętować każdy, nawet mały sukces, i nie utożsamiać swojej wartości z każdym kolejnym medalem. Jak mówi zawodniczka, kluczem jest myślenie o sobie jak o najlepszym przyjacielu: wierzyć w swoje możliwości, dbać o siebie i… trzymać sobie kciuki na każdym kroku. Dzięki temu sport przestał ją pochłaniać, a stał się inspiracją do pełniejszego życia – na bieżni i poza nią. Dziś, kiedy wychodzi na bieżnię, nie robi tego tylko „dla wyniku”. Robi to też dla siebie. Dla tej Pii, która potrafi się uśmiechnąć po starcie, nawet jeśli nie wszystko pójdzie perfekcyjnie. Dla tej, która potrafi odłożyć kolce na bok i po prostu… żyć.


