Reklama

Zanim dostali ołówek do ręki, już trzymali w niej smartfon. Zanim recytowali wiersz Jana Brzechwy, śpiewali „Skibidi Toilet”. Spotykają się na Discordzie, nie mówią o emocjach, ale gdy się złoszczą, wysyłają emoji z prostą linią zamiast ust. Mają znajomych na całym świecie i świetnie znają angielski. Być może nigdy nie pójdą na pocztę. Za to na TikToku widzieli więcej, niż chcieliby ich rodzice.

Nowa generacja cyfrowych tubylców

Czy pokolenie alfa swoją nazwę zawdzięcza przypadkowi? Niektórzy widzą w tym tylko logikę – skoro skończyły się litery w alfabecie łacińskim, trzeba było sięgnąć do greckiego. Jednak, jak tłumaczy australijski demograf i badacz społeczny Mark McCrindle, który tę nazwę wymyślił, za pierwszą literą kryje się charakterystyka całego pokolenia – bowiem właśnie nadeszła nowa generacja. I model w pełni cyfrowego człowieka. Symboliczny początek dla generacji alfa to 2010 rok, w którym powstał Instagram, a na rynku pojawił się pierwszy iPad. Koniec to 2025 rok. To oznacza, że wszystkie alfy urodziły się w nowym tysiącleciu. Ich rodzicami są milenialsi, a starszym rodzeństwem zetki.

Jednak radykalnie różnią się od poprzedników, od urodzenia funkcjonując w świecie zdominowanym przez nowoczesne technologie, innowacje techniczne i AI. To dlatego bywają określane „Google kids”, „generacją ekranizatorów” i „pokoleniem przewodowym”. Choć dopiero dorastają i kształtują własną tożsamość, nikt nie ma złudzeń, że zmienią – a właściwie już zmieniają – nie tylko sposób patrzenia na edukację, pracę i gospodarkę, lecz także być może dokonają redefinicji znaczenia słów „przyjaźń” i „miłość”.

– O ile możemy powiedzieć, że zetki są cyfrowymi nomadami, o tyle alfy są cyfrowymi tubylcami. Z kolegami rozmawiają, wciskając kwadracik z logo aplikacji na ekranie smartfona, do babci dzwonią z zegarka, a w nauce pomaga im sztuczna inteligencja. Od urodzenia są okablowane – mówi dr Anna Kiedrzyńska-Tui, kulturoznawczyni i badaczka trendów z Propsy PR. I dodaje: – O ile jeszcze pokolenie Z chociaż raz było na poczcie albo w banku, jest szansa, że alfy nigdy tam nie trafią. Listy wysyłają na Messengerze, pieniądze mają w telefonie, a prezenty na święta Mikołaj wyjmie z paczkomatu, nie z worka.

Dorośli nie wiedzą, co dzieje się po drugiej stronie ekranu

Co na to statystyki? Według raportu CBOS z sierpnia 2025 roku 38 proc. dzieci poniżej piątego roku życia korzysta ze smartfona, tabletu lub komputera. Inne dane CBOS mówią, że blisko 43 proc. dzieci w wieku 4–9 lat używa smartfona, a w grupie 10–15 lat ponad 90 proc. posiada własne urządzenie.

Pierwszy raport Instytutu Cyfrowego Obywatelstwa z monitoringu aktywności dzieci i młodzieży „Internet dzieci” rozwiewa złudzenia, że ktoś ma kontrolę nad tym, jak najmłodsi korzystają z internetu. Wynika z niego, że ponad połowa dzieci w wieku 7–14 lat używa przynajmniej jednego serwisu społecznościowego dozwolonego od 13. roku życia, a na pierwszym miejscu króluje TikTok. W ostatnim kwartale niemal 92 proc. tej grupy wiekowej spędziło online średnio cztery i pół godziny dziennie. Co alfy oglądają w sieci? Głównie rolki podpowiadane przez algorytm. Najczęściej wśród chłopców są to treści dotyczące gier, a wśród dziewczynek tutoriale makijażowe i porady beauty.

Z badań przeprowadzonych przez Uniwersytet Gdański i fundację Dbam o Mój Z@sięg wynika, że ponad 10 proc. najmłodszych przebadanych osób kilkanaście bądź kilkadziesiąt razy dziennie robi selfie i umieszcza je w sieci. Blisko 65 proc. uczniów ma lub chce mieć rzeczy widziane w social mediach, a 23 proc. przywiązuje ogromną wagę do marki telefonu. To pokazuje, że treści widziane w sieci mają bezpośredni wpływ na ich konsumenckie preferencje i wybory.

Jednak jest to jedynie wierzchołek góry lodowej. Najmłodsi internauci napotykają też treści wypuszczane przez patostreamerów i patoinfluencerów, nie mówiąc o nagraniach uczestników freak fightów. Twórcy raportu „Internet dzieci” alarmują: co drugi małoletni miał styczność z treściami erotycznymi i oglądał je 10–14 minut dziennie. W grudniu 2024 roku popularny serwis pornograficzny znalazł się w top 10 najczęściej odwiedzanych przez najmłodszych. Nic dziwnego, że Światowa Organizacja Zdrowia WHO zwraca uwagę na zagrożenia dla zdrowego rozwoju dzieci. Wśród niebezpieczeństw wymienia zbyt dużą ilość czasu spędzanego przed ekranami, brak wystarczającej aktywności fizycznej i jakościowego snu. Organizacje zajmujące się bezpieczeństwem wskazują na szkodliwy wpływ urządzeń ekranowych na rozwój mózgu i wzroku oraz ryzyko uzależnienia. Psychoterapeuci grzmią – ważne jest też spędzanie odpowiedniej ilości czasu z dzieckiem, budowanie relacji i unikanie nadmiernego narażenia na bodźce.

Dorośli nie mają zielonego pojęcia, co młodzi ludzie i dzieci robią w internecie. Uśmiecham się tylko pod nosem, gdy słyszę o kontroli rodzicielskiej i ograniczeniach czasowych, np. do 30 minut dziennie na telefonie. Nawet tyle wystarczy, żeby młody człowiek trafił na treści, które są w stanie mocno i trwale wpłynąć na jego zdrowie psychiczne.
mówi Paweł Mrozek, 17-letni działacz społeczny i edukacyjny, założyciel Akcji Uczniowskie.

Potwierdzają to badania. Ze wspomnianego raportu Uniwersytetu Gdańskiego i fundacji Dbam o Mój Z@sięg wynika, że aż w 60 proc. domów nie ma zasad używania smartfonów i sieci. 35 proc. dorosłych nie rozmawiało z pociechami o ryzykach i niebezpieczeństwach korzystania z internetu.

Nomofobia, phubbing i FOMO

Paweł Mrozek zwraca uwagę na kluczowy problem, z którym mierzą się najmłodsi.

– Hejt, wykluczenie, mowa nienawiści, bullying, groźby i przemoc słowna to w internecie codzienność, od której raczej nie da się uciec, a na pewno nie zrobi tego młody, niewprawiony użytkownik – przestrzega.

Tymczasem trudno oprzeć się wrażeniu, że dorośli, zwłaszcza ci, którzy mogą decydować, czyli choćby politycy, nie mają chęci ani planu, by w jakikolwiek sposób zaopiekować się dziećmi w cyfrowym świecie. Są raczej obojętni, a jeśli nawet widzą zagrożenia, za deklaracjami nie idzie działanie.

– Wśród rodziców i nauczycieli często panuje narracja: „Za moich czasów to dopiero było…”. Według mnie to nieuczciwe i nieprawdziwe. To alfy niemało przeżyły: pandemia COVID-19, która odcięła ich od szkoły i rówieśników, pełna cyfryzacja życia, której nikt ich nie nauczył, bo starsze pokolenia same dopiero to zgłębiają, strach przed katastrofą klimatyczną, którego nikt nie umie racjonalnie oswoić, w końcu sąsiedztwo wojny, której najmłodsi nie potrafią zrozumieć. Może to nie brzmi tak poważnie jak doświadczenia poprzednich pokoleń: II wojna światowa, Holokaust, komunizm czy rozpędzony kapitalizm, ale bądźmy uczciwi – jak na dzieci i nastolatków alfy mają ciężki bagaż do dźwignięcia – podsumowuje Mrozek.

Nie powinno więc dziwić, że psychiatrzy i psychoterapeuci są zgodni – fonoholizm (uzależnienie od telefonu), nomofobia (lęk przed brakiem dostępu do telefonu), phubbing (ignorowanie innych na rzecz smartfonu), FOMO (strach przed pominięciem czegoś lub byciem pominiętym w internecie) to zaburzenia psychiczne, które w największym stopniu dotkną osoby z pokolenia alfa. A to prosta droga do zaburzeń żywienia, snu, depresji, myśli i prób samobójczych. Dlatego Mrozek apeluje:

Największa potrzeba młodego pokolenia to dbałość o dobrostan psychiczny, co zaleca się każdemu bez względu na wiek. Tymczasem kuleje cały system – począwszy od niewystarczającego dostępu do lekarzy psychiatrów i psychologów, a skończywszy na kampaniach społecznych, których nie ma. Liczyłbym na twarde regulacje weryfikacji wieku przy korzystaniu z social mediów i przepisy pozwalające karać i przeciwdziałać mowie nienawiści w sieci. Na to nie da się uodpornić, a dzieci i młodzież same sobie z tym nie poradzą.

Pokolenia alfa - najliczniejsza generacja w historii

Chociaż generacja alfa dopiero się kształtuje, będzie potężną siłą – także demograficzną. Do końca 2025 roku wzrośnie do blisko 2,5 miliarda osób na świecie. To najliczniejsze pokolenie w historii ludzkości, odpowiadające populacji światowej w 1950 roku. Około 60 proc. alf rodzi się w Azji, głównie w Indiach i Chinach. Kolejne 20 proc. to dzieci z Afryki, gdzie współczynniki dzietności są wysokie. Europa i Ameryka Północna odpowiadają za 10 proc. światowych narodzin alf. Za kolejne 20 lat populacja ma mieć około 9,7 miliarda ludzi, ale struktura demograficzna będzie się radykalnie zmieniać – w krajach rozwiniętych pokolenie alfa będzie musiało utrzymywać znacznie większą liczbę emerytów niż jakiekolwiek poprzednie. Gdy alfy osiągną szczyt aktywności zawodowej, odsetek ludzi powyżej 65. roku życia wzrośnie z 9 do 16 proc., a w niektórych krajach przekroczy 30 proc. Jak podkreśla australijski badacz Mark McCrindle, pokolenie alfa będzie musiało planować swoje życie i decydować o posiadaniu dzieci oraz intensywności pracy tak, by dostosować się do tego wyzwania.

Dla pokolenia alfa praca zaczyna się w sieci

A skoro o pracy mowa, za cztery lata na rynek wkroczą pierwsi przedstawiciele alf. O podejściu zetek do work-life balance powstały tysiące memów i setki doktoratów. Tymczasem według badaczy alfy dokonają jeszcze większego wstrząsu. Z tegorocznego badania Visy wynika, że ponad 80 proc. dzieci w wieku 8–14 lat chce prowadzić firmę albo przynajmniej poboczny biznes. Zaledwie 11 proc. wybrałoby pracę dla kogoś innego. Ponad 65 proc. dzieci zarobiło w zeszłym roku pieniądze, najczęściej sprzedając rzeczy w internecie, co jest nowością w tej grupie wiekowej. Mówiąc o technologiach, które ich zdaniem będą niezawodne w przyszłej pracy, badane alfy wymieniły social media (40 proc.) i komunikatory (30 proc.). Wiedzę o zarabianiu pieniędzy dwa razy częściej czerpią z treści publikowanych w kanałach cyfrowych niż z książek czy od rodziców. Cyfrowi twórcy na TikToku i YouTubie (nie instagramowi influencerzy, którzy reklamują produkty marek) są głównym źródłem inspiracji dla 55 proc. młodego pokolenia.

Z kolei badania rynku agencji GWI pokazują, że mimo cyfrowego zanurzenia alfy cenią autentyczne relacje. Będą oczekiwać od pracodawców nie tylko nowoczesnej technologii, lecz także spójności wartości. Różnorodność i takie samo traktowanie wszystkich to dla nich standard. Istotna jest też dla nich ekologia. Według danych GWI 46 proc. nastolatków angażuje się w tematy środowiskowe. Młodsze pokolenia oczekują, że właśnie duże firmy odegrają w tym kluczową rolę. Jeśli nie podejmują realnych działań, mogą nie zostać rozważone jako pracodawcy.

Sztuczna empatia i cyfrowi towarzysze. Czy algorytm może być przyjacielem?

Zdaniem dr Ady Florentyny Pawlak, antropolożki technologii, wykładowczyni na Uniwersytecie SWPS, specjalizującej się m.in. w badaniu relacji pokolenia Z i alfa ze sztuczną inteligencją, najważniejsze zmiany, które będą miały decydujący wpływ na kształt całej generacji, są przed nami. Mowa o sztucznej empatii, którą testują kolejne big techy, tworząc aplikacje tzw. AI companions. Amerykański raport Common Sense Media udokumentował masowe użycie AI companions. Aż 72 proc. badanych nastolatków miało lub ma zainstalowane aplikacje takie jak Character, Replika czy Nomi, służące wygenerowaniu towarzysza, którego rolę, charakter i sposób komunikacji buduje użytkownik – według własnych potrzeb i preferencji. Taki cyfrowy przyjaciel potrafi rozpoznać emocje, bo analizuje ton głosu, wybór słów i wzorce komunikacyjne. Umie odpowiednio zareagować, bo system generuje odpowiedzi dostosowane do wykrytych emocji i jest w tym coraz lepszy, ponieważ doskonali się na podstawie feedbacku. I najważniejsze – jest dostępny non stop, nie krytykuje, nie ma własnych potrzeb, a jego jedynym celem jest spełniać oczekiwania użytkownika.

Z raportu Common Sense Media wiadomo, że jedna trzecia użytkowników wykorzystuje AI do celów społecznych, takich jak przyjaźń, romans czy emocjonalne wsparcie. 31 proc. uważa rozmowy z AI za równie lub bardziej satysfakcjonujące niż z prawdziwymi przyjaciółmi. Doktor Pawlak w ramach badania „Czy sztuczny towarzysz AI jest dla ciebie ciekawym pomysłem?” pyta uczniów, co o tym myślą.
– Liczba entuzjastów i sceptyków jest mniej więcej taka sama. Jedni piszą, że to głupota, krindż i nigdy nie zastąpi prawdziwych relacji. Inni – że to ich najlepszy ziomek, świetny materiał na męża/żonę i kochają z nim rozmawiać – mówi. I dodaje: – Jako antropolożka technologii obserwująca tę transformację widzę przed nami rewolucję empatyczną, na którą składają się też równolegle zachodzące zjawiska, tj. sposób działania algorytmów w aplikacjach randkowych. Nastolatki używające kompanów AI nie są jedynie konsumentami technologii – są pionierami nowego sposobu bycia człowiekiem. Do 2040 roku możemy być świadkami fundamentalnej redefinicji człowieczeństwa w rozumieniu budowania relacji i kultury.

Czy świat ich akceptuje?

Prognozowanie, jakie będą alfy, nosi znamiona ryzyka, bo nikt nie potrafi przewidzieć, co się wydarzy. Ale już można powiedzieć, że najbardziej brakuje im akceptacji. – Badałam, jakie są największe potrzeby tego pokolenia, łącząc wyniki z piramidą Maslowa. Wśród milenialsów fundamentem była potrzeba bezpieczeństwa. Dla alf to nie było istotne, czyli tego im nie brakuje – mówi doktor Pawlak. I dodaje:

Najmłodsze pokolenie wykazuje silnie zdeprywowane potrzeby więzi i przynależności. Innymi słowy – boją się, czy znajdą w życiu swoje miejsce i swoich ludzi. I realnie poczują, że świat ich akceptuje.
Reklama
Reklama
Reklama