Ten norweski film, to emocjonalna podróż, której potrzebujesz po obejrzeniu „Domu dobrego”
To prawdziwa autoterapia na ekranie, która uczy czułości wobec siebie i pokazuje, jak wyjść z destrukcyjnych schematów.

„Dom dobry” Smarzowskiego to film, który każdy powinien zobaczyć - kino mocne, wywołujące emocje potrzebne, choć ciężkie. Po takim seansie przychodzi czas na „Być kochaną” w reżyserii Lilji Ingolfsdottir - na obraz, który nie szokuje spektakularnymi zwrotami akcji, lecz pozwala przepracować własne emocje.
Skandynawskie kino od lat przyzwyczaja nas do emocjonalnej brutalności i prawdy opowiadanej bez upiększeń. „Być kochaną” nie jest wyjątkiem. Film Lilji Ingolfsdottir wyświetlany obecnie w polskich kinach - obserwuje Marię, kobietę w momencie rozpadu związku - w jej codziennym świecie: w domu, w gabinecie terapeutycznym, przy córce. Kamera z ręki, naturalne światło, proste kadry - wszystko to zbliża widza do bohaterki, jej lęków i frustracji. Brak dramatycznych fajerwerków sprawia, że każdy moment wydaje się autentyczny, a emocje Marii - namacalne.
„Być kochaną”. Idealny film po zobaczeniu „Domu dobrego” Smarzowskiego
Film rozpoczyna się jak lekka komedia romantyczna. Sentymentalny montaż pokazuje początki związku Marii: od pierwszego spotkania, przez namiętny początek, aż po zaręczyny i ciążę. Wejście w nowy związek daje bohaterce nadzieję na świeży start. A potem - nagły krach. Głos z offu konstatuje, że piękne chwile są już przeszłością, a rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.
Podobnie jak w „Domu dobrym”, w „Być kochaną” pojawia się przemoc - ale inna. Trudniejsza do uchwycenia, psychologiczna, subtelna, wykańczająca emocjonalnie. Sigmund, drugi mąż Marii, manipuluje nią, gaslightuje i podważa jej emocje, nie ponosząc żadnych konsekwencji, a w procesie rozstania obwinia wyłącznie ją. Film uczy, że prawdziwa przemiana nie polega na wskazywaniu winnego, lecz na przepracowaniu własnych traum i schematów.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
Ekranowa terapia - potrzebny krok w stronę samoakceptacji
Centralnym punktem filmu jest proces terapii Marii - wejście w swoje emocje, zrozumienie destrukcyjnych wzorców i nauka samoakceptacji. „Być kochaną” jest niemal one woman show - cały ciężar emocjonalny spoczywa na barkach aktorki Helgi Guren. Jej kreacja jest subtelna, pełna mikroekspresji, ciszy i drobnych napięć mięśni twarzy, które mówią więcej niż słowa. Za tę rolę aktorka otrzymała główną nagrodę aktorską podczas gali Amanda - norweskiego odpowiednika Oscara.
To film dla tych, którzy w kinie szukają prawdy, a nie efektów specjalnych. Po obejrzeniu „Domu dobrego” - „Być kochaną” staje się obowiązkową ekranową autoterapią - pokazuje, jak przetwarzać trudne emocje, stawić czoła toksycznym relacjom i nauczyć się kochać siebie. Nie daje gotowych odpowiedzi, ale otwiera przestrzeń do refleksji i samopoznania.
„Dom dobry” - kino, które wstrząsa i zostawia pytania, na które potrzebujemy odpowiedzi
„Dom dobry” to absolutny must-see dla każdego widza w Polsce. Film Wojciecha Smarzowskiego bije rekordy frekwencji - w ciągu 10 dni od premiery obejrzało go ponad 1,2 mln osób - i nic dziwnego. To seans brutalny, niewygodny i emocjonalnie wykańczający: przemoc fizyczna, psychiczna, ekonomiczna i seksualna ukryta w domach, które pozornie wydają się „normalne” i „dobre”, uderza w widza boleśnie i bezpośrednio. Po wyjściu z kina wiele osób doświadcza ciszy pełnej pytań, wątpliwości i emocji, które trudno poukładać - film nie daje łatwych odpowiedzi.
W tym kontekście „Być kochaną” staje się idealną kontynuacją tej emocjonalnej podróży. To seans-terapia, która pozwala uporządkować uczucia po kinowym wstrząsie, spojrzeć w głąb siebie i zrozumieć, jak radzić sobie z własnymi emocjami. Podobnie jak „Dom dobry”, porusza trudne tematy - w tym przemoc emocjonalną i manipulację - ale robi to w sposób pozwalający widzowi na refleksję i pracę nad sobą. W norweskim dziele gaslighting i obciążanie winą są jak kubeł zimnej wody, który spada na główną bohaterkę - działa oczyszczająco: nie daje gotowych recept, ale pokazuje, że poukładanie własnego świata od nowa jest możliwe.

