Futro  - kiedyś oznaka luksusu i jedyne słuszne okrycie wierzchnie na mrozy. Dzisiaj? Część kobiecej garderoby, która bardziej, niż z elegancją, kojarzy się z cierpieniem niewinnych zwierząt. Branża mody nareszcie dostrzegła, że mamy XXI wiek i tonę alternatyw dla tego brutalnie pozyskiwanego materiału.

Rewolucja rozpoczęta przez Stellę McCartney (stosującą w kolekcjach wegańskie zamienniki) przekonała wielkie domy mody do porzucenia naturalnych futer. W ostatnim czasie Gucci, Versace, Hugo Boss czy Armani zaprzestali używania go w swoich kolekcjach. Zwierzęcego futra wyrzekła się też ZARA, platforma Net-a-Porter, H&M oraz polskie LPP

Podczas gdy Norwegia (będąca do tej pory wielkim importerem futra) zamyka przemysł futrzarski, San Francisco zakazuje sprzedaży futra ze zwierząt na terenie całego miasta! Nowe przepisy zakładają, że sprzedawcy mają czas do stycznia 2020 roku na wyprzedanie ewentualnych futer lub odzieży obszytej futrem. Mogą to zrobić pod warunkiem, że zostały one zamówione przed 20 marca 2018. San Francisco jest pierwszym miastem w USA, które wprowadziło taki zakaz. 

“Ponad 50 milionów zwierząt jest na całym świecie zabijanych w brutalny sposób, żeby wspierać przemysł modowy. San Francisco jest miastem progresywnym, gdzie wierzy się zarówno w prawa ludzi, jak i innych żyjących istot i nie zgadzamy się na kontynuowanie takiej praktyki.” - napisała w oświadczeniu Katy Tang, członkini Rady Nadzorczej San Francisco. 

Zakaz sprzedaży futer ze zwierząt spotkał się z dużym poparciem w Kalifornii i na całym świecie. Jednak hodowcy zwierząt futerkowych oraz sprzedawcy futer są oburzeni. W obawie o swój interes rządają, żeby zamiast zakazu wprowadzić ograniczenie do handlu wyłącznie futrami z certyfikatem. Niestety, organizacje prozwierzęce przekonują, że certyfikaty hodowli nie poprawiają warunków życia zwierząt na fermach. 

 

Post udostępniony przez PETA (@peta) Mar 20, 2018 o 6:00 PDT