Wygląda na to, że moda na skinimalism wkroczyła do Hollywood. Słynne aktorki coraz częściej przyznają, że zamiast słoiczka La Mer za półtora tysiąca złotych, wystarczy im krem nawilżający o prostym składzie, który kosztuje… 50 razy mniej. Jeszcze kilka lat temu takie deklaracje były rzadkością, ale dziś przestają zaskakiwać. I są na wagę złota, zwłaszcza w czasach, gdy same musimy mierzyć się z galopującą inflacją. „Stosuję najtańszą pielęgnację z możliwych. Nie dlatego, że kosztuje niewiele, ale dlatego, że jest najlepsza” – wyznała Olivia Wilde z rozmowie z brytyjskim portalem Popsugar. Co można znaleźć w kosmetyczce aktorki oraz jej koleżanek po fachu?

Getty Images

Olivia Wilde ufa rekomendacjom dermatologów

Pamiętna Trzynastka w zeszłym roku udzieliła wywiadu, w którym wskazała dwa must-have’y swojej pielęgnacji. „Choć dermatolodzy polecają je od lat, jakoś nigdy nie zwracałam na nie uwagi. Ale ostatnio zaczęłam używać emulsji myjącej Cetaphil i kremu CeraVe. Są delikatne i mają krótki skład” – ujawniła aktorka. Oba kosmetyki rzeczywiście należą do ulubieńców lekarzy. Działają solidnie i niezawodnie, bez wywoływania podrażnień. Krem CeraVe zawiera wszystkie najważniejsze dla skóry składniki, w tym niezbędne ceramidy i kwas hialuronowy, które naturalnie występują w warstwie rogowej naskórka. Dzięki temu szybko i skutecznie odbudowują osłabioną barierę hydrolipidową. Dodatek niacynamidu działa z kolei przeciwzmarszczkowo, poprawia koloryt cery oraz zapobiega rozwojowi niedoskonałości. Krem sprawdzi się w pielęgnacji każdego rodzaju skóry, jest lekki, nie zapycha i nadaje się pod makijaż. Co ciekawe, słabość do tego samego produktu ma też Blake Lively.

Emulsja Cetaphil to z kolei genialny kosmetyk oczyszczający dla cery suchej i dojrzałej, która po myciu odczuwa dyskomfort i ściągnięcie. Dzięki nawilżającej glicerynie preparat nie narusza warstwy ochronnej skóry, a pantenol zmniejsza zaczerwienienia i podrażnienia.

Julia Roberts uwielbia odżywczy krem z lanoliną i woskiem pszczelim

Kolejna niedroga perełka na liście ulubionych kosmetyków gwiazd to kultowy krem Weleda Skin Food. Często sięga po niego Julia Roberts, która używa go nie tylko do nawilżania twarzy, ale i całego ciała – w tym rąk. „Nakładam go na przesuszone dłonie po myciu naczyń oraz na łokcie i stopy” – powiedziała aktorka w wywiadzie z magazynem InStyle. Skin Food, jak wskazuje sama nazwa, jest gęsty, odżywczy i „karmi” skórę bogactwem naturalnych maseł, wosków, olejów roślinnych i ziołowych ekstraktów. W jego składzie można znaleźć olej słonecznikowy i olej ze słodkich migdałów bogate w przeciwstarzeniową witaminę E, lanolinę, która zapobiega ucieczce wody z naskórka, oraz kojący wosk pszczeli. Ekstrakt z fiołka trójbarwnego, rozmarynu i rumianku mają z kolei działanie regenerujące i kojące. Krem jest treściwy oraz pozostawia na skórze warstwę ochronną. W przypadku cery suchej bardzo dobrze sprawdza się pod makijaż – właśnie w takiej roli używa go Hailey Bieber. Nadaje twarzy naturalny, zdrowy glow, dzięki czemu podkład wygląda jeszcze lepiej. 

Jennifer Garner stosuje krem z kwasem hialuronowym, który wypełnia zmarszczki

Nie wszystkie gwiazdy używają kremów przeciwzmarszczkowych za tysiące dolarów. 50-letnia Jennifer Garner ufa w tej kwestii produktom Neutrogeny. Do jej ulubionych kosmetyków należy Hydro Boost Water Gel, który dostarcza skórze maksymalnej dawki nawodnienia. W jego składzie zastosowano kwas hialuronowy w połączeniu z trehalozą, które potrafią magazynować ogromne ilości wilgoci – w ten sposób substancje te wypełniają drobne zmarszczki. „Od razu po nałożeniu widzę różnicę – cera wygląda świeżo, jest sprężysta i ładniejsza. Kojarzycie te drobne zmarszczki wokół oczu? Jak tylko zaaplikuję ten krem, od razu znikają. Nawilżenie trwa 48 godzin i nie muszę się o nic martwić” – zdradziła gwiazda w rozmowie z magazynem InStyle.