Dieta zmieniająca rysy twarzy istnieje — można by było zażartować. Niestety, zupełnie nie taka, jakiej potrzebujemy. Słona i bogata w sód powoduje, że organizm, chcąc utrzymać balans, zatrzymuje wodę, a to natychmiast odbija się na owalu twarzy. Czasem pojawia się nawet demokratycznie znienawidzony drugi podbródek. I to bardzo szybko! Zjawisko to jest znane jako „sushi face”, ale opuchlizna buzi, na którą narzeka znaczny procent Polek, to nie tylko wina okazjonalnego spożywania japońskich potraw.

Duży wpływ mają też zmiany hormonalne (sprzężone z fazami cyklu), mała ilość ruchu, złe nawyki żywieniowe (poza dietą wysokosodową – spore ilości wypijanego alkoholu) i zastoje limfatyczne. Te ostatnie rzadko diagnozujemy same. Patrząc w lustro o poranku, zwykle stwierdzamy, że coś w twarzy nie gra, a pikująca w dół samoocena podpowiada: „To pewnie kwestia upływającego czasu, pomoże już tylko lifting”. Jakby na potwierdzenie łapiemy za skórę i naciągając ją (uwaga: ten nawyk to jedna z większych urodowych zbrodni, przed którą przestrzegają specjaliści — skóra łatwo się deformuje!), sprawdzamy, czy w nowych, szczuplejszych rysach będzie nam bardziej, nomen omen, do twarzy.

– To najczęstszy błąd, jaki popełniamy, gdy zauważamy, że twarz jest zbyt okrągła — szukamy kosmetyku z efektem liftingu zamiast pielęgnacji tonizującej czy drenującej. Każda kobieta, niezależnie od naturalnego kształtu twarzy, pozbywając się nadmiaru płynów, zyska wrażenie wyprofilowanego owalu i smuklejszych rysów – mówi Dominika Eisenberg i przekonuje, że świadoma pielęgnacja połączona z ruchami manualnymi to klucz do niewiarygodnych efektów. Pytam o więcej.

Jak poznać, że mało wyraźny kontur twarzy to wina zastoju limfatycznego, a nie np. nowych kilogramów?

Dominika Eisenberg: Spójrz na okolicę oka — tu nie zbiera się tkanka tłuszczowa. Jeśli widzisz, że pojawiły się delikatne poduszeczki, możesz mieć pewność, że to opuchlizna. Przy czym nie u wszystkich pojawia się ona bezpośrednio pod oczami, bo przy nisko osadzonym oczodole limfa będzie kumulowała się u nasady policzka, tam gdzie nakładasz rozświetlacz. Możesz też wykonać test: przyłóż palce wskazujące do brody, a kciukami „wymacaj” kość szczękową. Jeśli to opuchlizna spowodowana zastojem chłonki, przesuwając kciuki wzdłuż linii żuchwy w stronę ucha do miejsca jej przyczepów, poczujesz delikatne „bąbelkowanie”. To przesuwający się płyn, który nie ma gdzie ujść. W innym ćwiczeniu przyda się znajomość własnych rysów: przy otwartych ustach wyciągasz język maksymalnie do dołu, tak jakbyś chciała polizać pępek i patrzysz, jak wygląda w lusterku twoja twarz z profilu. Nadmiar płynu będzie charakteryzował się brakiem nowej deformacji kształtu twarzy, która by się pojawiła, gdybyś miała skoncentrowaną miejscowo tkankę tłuszczową.

OK, w takim razie łapię za masażer. Który będzie najlepszy i ile mogę nim naprawdę zdziałać?

Pracą manualną połączoną z produktami, w których znajdują się składniki stymulujące działanie drenujące, w wyprofilowaniu owalu twarzy można osiągnąć naprawdę wiele. Wszystko jest kwestią regularności. Sprawdziłam to na sobie i wiem, że efekt może bardzo zaskoczyć. Osobiście do masażu polecam gua sha, ale nie ten klasyczny w kształcie serca, tylko z końcówką grzebienia. Uprzedzam, że taki masaż nie będzie przyjemny. Możesz też w ogóle odłożyć rollery na bok i zająć się twarzą własnymi rękami, bo one są do tego po prostu najlepsze.

Polecisz najlepiej sprawdzone techniki?

Mimo że zastój limfy zauważamy głównie na linii żuchwy, pozbywamy się go, zaczynając od uciskania pachwin: wkładamy pod nie kciuki tak, by z wyprostowaną dłonią tworzyły kąt 90 stopni i wykonujemy pulsacyjne ruchy, tak jakbyśmy się chciały tymi kciukami podciągnąć do góry. Może być to średnio przyjemne, bo poza limfą w okolicach węzłów chłonnych kumuluje się również stres i napięcia od złej postawy ciała. Następnie przechodzimy do twarzy. Pamiętaj, że ruchy drenujące są krótkie, pewne i dynamiczne, zdecydowanie inne od masujących. W obu dłoniach zegnij palec wskazujący i środkowy, tworząc z nich szczypce, którymi chciałabyś coś chwycić. Złap nimi kość żuchwową na wysokości brody i przesuwając się po jej linii, zaciskaj ją między kostkami co pół centymetra. Ruch nie kończy się z końcem żuchwy — limfę odprowadzamy dalej, kierując się w dół, wzdłuż szyi. Całość powtórz trzy razy. Powinnaś poczuć ogromną ulgę, tak jak po dobrym rozciąganiu na jodze, może nawet lekkie odrętwienie. Ostatni ruch to „ślimak”: przy tym samym układzie palców kostkami wyciskasz spiralę na podbródku. To ćwiczenie świetnie rozpuszcza chłonkę. Ważne, by kostki umieścić głęboko pod linią żuchwy. Znowu się powtórzę, nie będzie to przyjemne.

Wspomniałaś, że w pielęgnacji warto szukać składników wspomagających działanie drenujące. Jakich konkretnie?

Najpopularniejsza jest kofeina i teobromina (obie znajdziesz w wyciągu z kakaowca). Nowością na rynku jest glaucyna — wyciąg z siwca żółtego (wysokogórskiej rośliny), która pomaga zmniejszać ubytki elastazy w skórze, zapobiegając jej wiotczeniu. Oczywiście nie sprawi, że włókna wrócą do pierwotnego stanu, ale będą bardziej napięte, a dzięki temu cała twarz wyda się smuklejsza. Efekty stosowania tych składników zobaczą głównie osoby, które mają tendencję do miejscowego zatrzymywania się płynów, i to po mniej więcej 54 dniach, gdy minie pełny cykl wymiany komórkowej. Kurację takimi składnikami można powtórzyć trzy razy w roku, wtedy też łatwo ocenić, czy następuje jakakolwiek poprawa. Polecam zrobienie sobie też selfie przy szerokim uśmiechu przed i po.

A co pomoże pozbyć się opuchlizny już, gdy wstając rano, wiesz, że to „bad face day”?

Moje ostatnie odkrycie (do kupienia w sklepach internetowych) to sylikonowa forma w kształcie kuli, do której wlewasz dowolny płyn (ja mieszam 100-proc. aloes z wodą) i zostawiasz na noc w zamrażarce. Rano masz gotową lodową kulę, idealną do masażu twarzy przez 40 sekund. To świetny booster dla skóry o poranku. W pozbyciu się opuchlizny pomaga też… wcześniejsza pobudka, bo to ruch pozwala odpłynąć limfie. Jeśli wstajesz w ostatniej chwili, szybko pijesz kawę, która jeszcze dodatkowo odwadnia, jesteś zestresowana, to twarz nigdy nie będzie wyglądać dobrze. Idealnie dać sobie chwilę, niech to właśnie rano będzie ten twój czas w ciągu całego dnia. U mnie sprawdzają się dwie godziny, podczas których skóra się wycisza, ja nawadniam organizm, a limfa odpływa. I przede wszystkim nie należy biczować się przed lustrem: „Zamiast owalu mam odwrócony trójkąt i wysokie czoło”. Mężczyźni nie zwracają na swoją twarz aż takiej uwagi. Czasem warto wziąć z nich przykład.