Kiedy na Górnym Manhattanie wszyscy są podekscytowani przed balem Met, Raf Simons wciaż pracuje. Na 24. pietrze wieży LVMH, w studiu Diora, panuje atmosfera napięcia. Raf nie możne wziąć udziału w balu – tyle ma jeszcze roboty z przymiarkami przed pokazem kolekcji cruise, który odbędzie się za dwa dni. To bedzie jego druga prezentacja kolekcji cruise dla Diora i pierwsza odbywajaca sie w Stanach. Pokaz ma byc hołdem dla samego Christiana Diora, który bardzo cenił sobie amerykański rynek. W końcu to właśnie Amerykanka, dziennikarka Carmel Snow, ochrzciła debiutancką kolekcję z 1947 roku mianem „New Look”. Mimo nawału zadań Raf Simons dziś rano poszedł na kameralne przyjecie u Anny Wintour, gdzie przemówienie wygłaszała Michelle Obama. Simons został posadzony miedzy Stella McCartney a Sarah Burton. Żadnej z ich nie znał. – Były takie miłe – zachwyca się. Dla niego nawet Sidney Toledano, surowy prezes Diora, jest „bardzo miłą osobą”, podobnie jak Jennifer Lawrence i raper A$AP Rocky. O tym ostatnim mówi z taką powagą, że nie wytrzymuję i wybucham śmiechem. Stosunek do ludzi idealnie obrazuje charakter Simonsa – nie jest zimny ani zdystansowany, jak wielu sadzi, ale ma w sobie gniew i zuchwałość nastolatka. Trzeba było go widzieć, jak sie ucieszył, gdy A$AP Rocky wymienił go w swojej piosence „Peso” („Raf Simons, Rick Owens – to ich ubrania najczesciej nosze”).
Simons wnosi odświeżającą szczerość do napuszonego świata mody. Zero fałszu, zero pretensji. Zdarza mu się płakać ze wzruszenia podczas ceremonii wreczania nagród. To właśnie dzięki niezwykłej autentyczności i niewątpliwie wielkiemu talentowi Simons zawdziecza sukces. Gdy w 2012 roku, po siedmiu latach pracy dla Jil Sander, musiał rozstać się z marka, mało kto się spodziewał, że dostanie od Diora tak atrakcyjną propozycję. Wszyscy jednak byli zgodni – zasługiwał na to. Praca dla Diora go nie zmieniła. Nadal unika blichtru show-biznesu i chce, by kolekcje mówiły same za siebie. Zupełnie inaczej niz jego poprzednik John Galliano.