Seriale medyczne od lat cieszą się wielką popularnością i to w wielu krajach. Legendarny "Ostry dyżur" czy "Chirurdzy" - o tych tytułach słyszał prawie każdy, co więcej, wspomniana produkcja "Grey's Anatomy" to najdłużej emitowany serial medyczny w USA. Doczekał się aż 17 sezonów i to nie jest ostatnie słowo Shondy Rhimes. Kilka tygodni temu na polskim Netflix pojawił się "New Amsterdam", o którym mówią teraz wszyscy. 

"New Amsterdam" to serial, który od kilku tygodni króluje na Netflix. Dlaczego polscy widzowie pokochali ten tytuł?

Biorąc pod uwagę popularność "Na dobre i na złe" polscy widzowie chętnie oglądają kulisy z życia szpitala. Podobnie jest z "New Amsterdam". W serialu poznajemy ordynatorów najważniejszych oddziałów oraz historie pacjentów. Głównym bohaterem jest Max Goodwin (w tej roli Ryan Eggold), nowy dyrektor New Amsterdam Medical Center, który dowiaduje się, że ma raka. Jakby tego było mało, mężczyzna ma niedługo zostać ojcem i próbuje naprawić swój związek, ale jego pracoholizm i oddanie sprawom szpitala nie pomaga. Placówka, w której zaczął pracować Goodwin potrzebuje wielu zmian i to nie tylko personalnych. 

Twórcą serialu jest David Schulner, autor słynnych "Gotowych na wszystko", który odpowiada za telewizyjną adaptację książki "Twelve Patients: Life and Death at Bellevue Hospital" Erica Manheimera. Produkcja to dzieło telewizji NBC, a prawa do wyświetlania w naszym kraju wykupił właśnie Netflix. Na platformie znajdziecie już dwa pełne sezony, trzecia seria miała swoją premierę 2 marca w USA. Co tak zachwyciło widzów w "New Amsterdam"?

"W czym mogę pomóc?" - pyta często główny bohater i wychodzi na to, że widzom brakuje tego, troski o drugą osobę.  

W każdym odcinku poznajemy historię innego pacjenta i jego schorzenia, ale najwięcej dzieje się wokół Maxa Goodwina oraz ordynatorów jednego z najstarszych szpitali w USA. Poznajemy ich wady i zalety, historie miłosne i specjalizacje medyczne. Nowy dyrektor medyczny New Amsterdam jest równie nietuzinkowy, co jego lekarze. Tabelki i siedzenie w gabinecie to ostatnie co zobaczycie na ekranie. Dr Goodwin również opiekuje się pacjentami, stawia diagnozy i walczy o ich prawa przed zarządem szpitala. Często pojawia się też wątek ubezpieczenia zdrowotnego i dlaczego wielu Amerykanów ma problem ze zdrowiem - rachunki za szpital niejedną osobę doprowadziły do ruiny, ponieważ niewielu pracodawców opłaca składki zdrowotne swoim pracownikom. Co ciekawe, to jeden z niewielu realistycznych wątków w tej produkcji. Bo tak naprawdę "New Amsterdam" jest często naiwny, mocno odrealniony i zawiera pełno błędów. Tym ostatnim nie będziemy się zbytnio przejmować, bo to akurat dotyczy chyba każdego serialu medycznego. Z drugiej strony, widzowie doceniają jego pozytywne i tolerancyjne przesłanie - zwłaszcza w momencie, kiedy to w rzeczywistości walczymy już ponad rok z pandemią koronawirusa i przyszłość na razie nie rysuje się w ciepłych barwach. W pozytywnych opiniach przewija się też zdanie, że produkcja jest lekka i wzruszająca, idealnie wpisała się w te trudne czasy

Obejrzeliście już "New Amsterdam" na Netflix?