Zaczęło się od garnituru?

Brodka: Rzeczywiście, rozmowy o kostiumach scenicznych zaczęły się od garnituru, a pierwszym wyzwaniem było stworzenie garnituru do teledysku do piosenki „Game Change”. Musieliśmy znaleźć odpowiedni materiał we właściwym kolorze. Kolorystyka była tu bardzo ważna, kręciliśmy się wokół różnych odcieni szarości. Dziewczyny występujące w klipie mają na sobie szare garnitury, mój musiał kolorystycznie do nich pasować, ale jednocześnie odcinać się. Pojechaliśmy z Piotrem i Asią na poszukiwania materiału i tak znaleźliśmy ten czekoladowy brąz z teledysku.

fot: A.Lesiak

Robiliście razem zakupy?

Joanna Palma: Jasne. Wspólnie szukaliśmy materiałów. Kolor był ważny, ale bardzo ważna była też jakość. Szukaliśmy tkaniny premium z udziałem wełny tak ważnej w tailoringu.

Brodka: A potem zaczęło się szukanie pomysłów na zbudowanie odpowiedniej objętości w ramionach marynarki.

Piotr Jakub Górski: Te poduszki zbudowały nasze krawcowe. Wyrzeźbiły 12-centrymetrowe, czyli bardzo wysokie, porządne poduszki na ramiona.

Tworzyliśmy ten garnitur w sposób, w jaki się buduje budynek, żeby uzyskać zamierzony efekt. Sprawdzaliśmy różne sposoby klejenia materiału, żeby dobrze się układał.

Brodka: Tak jak powiedział Piotr, chodziło o efekt za dużego męskiego garnituru. Dlatego dziewczyny z teledysku mają na sobie vintage’owe męskie garnitury znalezione w lumpeksach i w magazynach Reserved, większe, żeby uzyskać wrażenie kwadratowych ramion, bo to z kolei miało pasować do brutalizmu i geometryczności wnętrz i fasad budynków. Mój miał być bardziej fashion, ale też przeskalowany. Generalne założenie dla wszystkich projektów, które stworzyliśmy, było takie, żeby do męskiej garderoby dodać elementy np. damskiej bielizny albo wycięcia w talii.

Garnitur na kobiecie przez długie lata wzbudzał kontrowersje. W tym kontekście wyjście w męskim garniturze może być wręcz politycznym manifestem.

Brodka: Nie moim pierwszym, nie ostatnim.

Chciałam w tym projekcie podważyć granice między płciami, podkreślić niebinarność, zaznaczyć równość. Kobiety mogą nosić garnitury, kiedy mają na to ochotę. Garnitur jest power outfitem.

Pracując z Asią i Piotrem, dowiedziałam się, że w świecie korporacyjnym prążek na garniturze jest dedykowany komuś, kto zajmuje najwyższe stanowisko w hierarchii. Tylko szef może nosić prążki, a jego podwładni już nie. Dlatego my poszliśmy głównie w prążki.

Piotr: My dowiedzieliśmy się od Moniki o ciekawym zjawisku kulturowym z Bałkanów, a dokładnie o dziewicach Kanunu, ta historia była bardzo dobrą referencją do zrozumienia tego, co Monika chce przekazać.

fot: A.Lesiak

Dziewice Kanunu? O co chodzi?

Piotr: W Albanii kobieta może przejąć rolę mężczyzny w hierarchii rodzinnej i społecznej. Może podejmować decyzje jako głowa rodziny, korzystać z praw wyborczych, nosić męskie ubrania. Może przybrać męskie imię, którym bliscy będą się do niej zwracać. Ale zyskuje te społeczne przywileje, jeśli żyje w czystości, jest dziewicą. Coś za coś. Zyskujesz władzę, ale rezygnujesz ze swojej kobiecości i seksualności.

Mamy wątki społeczne, a co z inspiracjami z historii mody. Celowaliście w konkretny okres w modzie?

Joanna: W lata 90., które były inspiracją, zarówno jeśli chodzi o kroje, jak i o kolory…

Brodka: Inspirowała nas tamta surowość w modzie, pamiętana chociażby z kolekcji Jill Sander czy Prady.

Bo jeśli chodzi o skojarzenia muzyczne, to wiadomo, który muzyk kojarzy się z przeskalowanym garniturem.

Brodka: No tak, David Byrne z Talking Heads. Zabawne, bo kiedyś widziałam wywiad z nim, w którym tłumaczył się z tego garnituru. Byrne chciał, żeby jego głowa wydawała się dużo mniejsza, niż jest. Założył więc trzy razy za duży garnitur. Tak, Byrne też był dla mnie inspiracją.

fot: A.Lesiak

Dobra, to co poza garniturem?

Piotr: W teledysku do „Hey Man”, który opowiada szpiegowską historię, musiały pojawić się trencze. Tu też szukaliśmy odpowiedniego koloru i materiału, bardzo ważną rolę odegrały nasze technolożki i krawcowe stanęły na wysokości zadania. W żadnym momencie naszej współpracy nie chcieliśmy iść na kompromisy. Wiadomo, że czasem ograniczała nas np. dostępność materiału, ale finalnie udało się zrobić wszystko, na czym nam zależało.

fot: A.Lesiak

Asia, Piotr, kiedy projektujecie kolekcje, które trafiają do sklepów Reserved, to sprzedaż weryfikuje to, co zrobiliście. Bo albo ludzie kupują, albo nie. A w tym przypadku co jest sygnałem, że dobrze wykonaliście zadanie?

Joanna: Monika jest zadowolona, więc pierwszą weryfikację przeszliśmy (śmiech). Oglądając teledyski, widzimy, że ubrania idealnie kleją się z estetyką całości, że pasują do historii opowiadanych przez Monikę.

Brodka: Te ubrania podbiły też modowy aspekt teledysków. Wszystko jest na swoim miejscu. Przy „Hey Man” uparłam się na trencze, chciałam mieć w klipie szare prochowce, ale nie wyobrażam sobie, że miałabym szukać ich w lumpeksach albo sklepach, które aktualnie sprzedają kolorowe letnie kolekcje.

Dzięki współpracy z projektantami Reserved mogłam w pełni zrealizować swoją wizję. Jakość ubrań też wpływa na jakość klipów. Na to, że finalnie wszystko wygląda spójnie.

Pierwszy raz masz wszystko zaprojektowane pod siebie?

Brodka: Nie, przy poprzednich płytach też się tak zdarzało. Pierwszy raz współpracuję z Asią, Piotrem i Reserved. Musieliśmy się poznać, zrozumieć, jak wszyscy pracujemy, na czym mi zależy, bo ostatecznie to ja wychodzę na scenę w tych ubraniach i muszę się nich czuć dobrze, żeby je obronić. A w tych zaprojektowanych przez Asię i Piotra czuję się świetnie.

fot: A.Lesiak

Co musi mieć ciuch, żeby sprawdzał się na scenie?

Piotr: To że ciuch dobrze wygląda w teledysku albo na zdjęciu, nie znaczy, że będzie równie dobrze wyglądał na scenie, na żywo, więc funkcjonalność ubrań, które projektowaliśmy dla Moniki, była bardzo ważna. Ciuch na scenę musi być komfortowy, musi się dobrze układać w ruchu, nie może być wykonany z materiału, który się łatwo gniecie.

Brodka: Na scenę zazwyczaj wybiera się tkaniny, które pracują z oświetleniem. Są połyskliwe, odbijają światło. Tu błysku nie będzie, ale za to postawiliśmy na rzeźbiarskie formy, sylwetki duże w ramionach, ale małe w talii.

Jak to pasuje do nowych piosenek? O czym jest „Brut”?

Brodka: O byciu pomiędzy. O byciu kobietą, ale posiadającą cechy uznawane za męskie. Stąd też w teledyskach gram dwie skrajnie różne, przerysowane postacie. Lola jest ultrakobietą, spełniam nią fantazje słuchaczy na mój temat, bo wreszcie się rozebrałam i zagrałam sexy (śmiech).

Wiesz, ile razy słyszałam: czemu ona się tak dziwnie ubiera? Czemu nie może założyć czegoś ładnego i kobiecego? A power suit przypisany mężczyźnie symbolizuje władzę. Chciałam pokazać w ten sposób, jak stereotypowo postrzegamy płeć.

Piotr: Odnajduję duży komfort w teledyskach Moniki. Co prawda one są o szufladkowaniu kobiecości, ale męskość też jest traktowana stereotypowo. A ja jednego dnia chcę wyglądać męsko, ale innego mogę chcieć być delikatniejszy. Super, że powstaje na to przestrzeń.

Joanna: Dokładnie, super, że powstaje przestrzeń na wyrażanie siebie w zgodzie ze swoimi emocjami. Przecież nie czujesz się każdego dnia tak samo, więc dlaczego masz wyglądać tak samo.

Brodka: Może nawet mężczyzn te stereotypy dotykają bardziej. Dorastaliśmy w kulturze maczyzmu, silnych facetów z filmów akcji, którzy są fajni i nie płaczą. Dla wrażliwych mężczyzn odnalezienie się tym modelu to trauma.

fot: A.Lesiak

Czyli połączyliście siły, żeby zawalczyć o wolność ekspresji?

Brodka: Żyjemy w dość oceniającym kraju, gdzie jest wielu ekspertów, którzy wiedzą lepiej, jak inni mają żyć, zachowywać się, wyglądać.

Mamy to w DNA. Mamy problem z tolerancją i uważam, że należy o tym mówić. Trzeba powtarzać, że powinniśmy szanować innych ludzi, po prostu.

Joanna: Zajmujemy się ludźmi dookoła, zamiast skupić się na sobie, bo przecież ten brak tolerancji czy akceptacji najwięcej mówi o osobach, które właśnie mają problem z akceptowaniem innych.

Piotr: Dokładnie, brak tolerancji wynika z lęków i niepewności osoby, która nie jest tolerancyjna.

Widzę, że świetnie się rozumiecie. Kliknęło od razu?

Piotr: Kliknęło. Na pewno zacieśniliśmy więzi w trakcie pierwszych wspólnych zakupów, przy wyciąganiu belek z materiałami.

Joanna: Wszyscy jesteśmy dużymi wrażliwcami. Wszyscy rozumiemy, jak ważne jest dla każdego z nas to, co robimy. Żadne z nas nie chce kompromisów, a ten idealny efekt często uzyskuje się metodą prób i błędów. Myślę, że dogadujemy się, bo wszyscy mamy świadomość, jak ten proces wygląda.

Brodka: Asia i Piotr na co dzień projektują bardzo różne rzeczy, więc mają świadomość funkcji, jaką ubranie musi spełniać. Nie mają wąskiej specjalizacji typu haute couture, więc można z nimi realizować bardzo różne pomysły.

Piotr: Na początku może zachowywaliśmy się trochę kurtuazyjnie, ale potem konwenanse opadły i wjechała absolutna szczerość w komunikacji.

Jeśli Monice się coś nie podoba, to mówi o tym. Jeśli my czegoś nie czujemy, to też mówimy. Nie ma głaskania po rączkach, jest ogień.

Brodka x Reserved

W maju tego roku artystka dołączyła do grona ambasadorek Reserved, do którego należą już: Magda Mołek, Jestem Kasia, Cajmel, Horkruks, Kat Astro, Magda Jagnicka, Dagmara Jarzynka, Alexii Teresa i Julia Banaś. Projekty sceniczne to początek przygody Brodki z marką – ten charakterny duet już niebawem będzie zdradzał kolejne elementy współpracy. Stay tuned!