Gdy słupek termometra staje dęba, a perełki potu skraplają się na czole na samą myśl o zmierzeniu się ze słońcem, nagle boleśnie zdajemy sobie sprawę z każdej domieszki poliestru w naszej szafie. Fala upałów brutalnie przypomina, że naturalne tkaniny to nasz jedyny sojusznik. Len jest jedną z najbardziej demokratycznych: na przestrzeni dziejów uwielbiali go przedstawiciele wszystkich warstw społecznych, od chłopów po Marię Antoninę. Do dziś jego produkcja nie różni się za bardzo od metody, której używali starożytni Egipcjanie 10 tysięcy lat temu. 

Edward Berthelot/Getty Images

Najlepsze cechy lnu to jego przewiewność i właściwości odprowadzania wilgoci. Ma mniejszą liczbę nici w porównaniu do bawełny, co pozwala na odprowadzanie większej ilości ciepła na zewnątrz, aby zapewnić chłód w gorący, słoneczny dzień. Materiał ten potrafi też wchłonąć sporo wody, zanim stanie się wilgotny, więc możesz zapomnieć o spędzających Ci sen z powiek mokrych plamach pod pachami, a jego antybakteryjne właściwości pozwalają na rzadsze pranie. Czy to znaczy, że len nadaje się tylko na lato? Niekoniecznie! Ma też magiczną zdolność utrzymywania więcej ciepła od bawełny, kiedy na zewnątrz jest chłodno, więc możesz spokojnie włączyć go nawet do swoich jesiennych stylizacji (ubierając się na cebulkę, rzecz jasna).

Do tego jest bardziej odpowiedzialnym ekologicznie wyborem – większość lnu uprawia się w północnej Europie (Francja, Belgia i Holandia odpowiadają za 85% światowej produkcji), co pozwala na zredukowanie śladu węglowego spowodowanego transportem; jego uprawa wymaga też mniej wody niż bawełna (jedna lniana koszula to 6,4 l, w przeciwieństwie do 26 l wymaganych na koszulę bawełnianą!), i jest o wiele trwalszym materiałem, więc nie straci kształtu po kilku praniach.

 

Ostatnia przewaga lnu nad bawełną? Chociaż słynie ze swojej wybitnej skłonności do zagnieceń, z jakiegoś powodu pognieciona lniana sukienka jest o wiele bardziej akceptowana społecznie, niż pognieciony dżersej. Śmiemy nawet stwierdzić, że kilka zmarszczek dodaje tej tkaninie charakteru. Dlatego jeśli stawiasz na nonszalancki szyk (a la coastal grandmother albo "Utalentowany Pan Ripley"), a żelazko traktujesz jako zło konieczne… wybór jest oczywisty.

Czasy, kiedy len kojarzył się z siermiężną szarą płachtą dawno minęły. Niżej znajdziesz nasze redakcyjne wybory lnianych ubrań od polskich marek, które przy odrobinie troski posłużą Ci na wiele lat i nigdy nie wyjdą z mody: