Jennifer Lawrence już na początku działalności w show-biznesie zasłynęła z niewyparzonego języka i nieraz wpędzającego ją w kłopoty poczucia humoru. Szybko wykreowała wizerunek dziewczyny z sąsiedztwa, wychodzącej z uśmiechem na ustach z każdej opresji – wystarczy przypomnieć spektakularny upadek na gali wręczenia Oscarów w 2013 roku. Mimo to w ostatnich latach nie miała najlepszej passy. Cieniem na błyskotliwej karierze położyły się powiązania z Harveyem Weinsteinem, z których aktorka niejednokrotnie się tłumaczyła. Kiedy wyszło na jaw, że po latach gry w największych blockbusterach pojawi się w niegrzecznej komedii „Bez urazy”, niektórzy uznali to za degradację. Inni zastanawiali się, dlaczego nikt wcześniej nie obsadzał jej w zabawnych produkcjach. Tymczasem 33-latce udało się nawet wywalczyć nominację do Złotych Globów 2024 dla najlepszej aktorki w komedii lub musicalu.

Jennifer Lawrence zasługiwała na statuetkę. Lepszą komediantką wybrano Emmę Stone, ale to gwiazda „Bez urazy” sypała żartami na Złotych Globach 2024

Oczywiście Maddie nie mogła równać się z Bellą Baxter. Za bezbłędną kreacją Emmy Stone w „Biednych istotach” stało nazwisko uznanego reżysera Yorgosa Lanthimosa i w większości entuzjastyczne recenzje krytyków. Film o przywróconej do życia młodej kobiecie, która staje do walki o niezależność w męskim świecie, okazał się artystycznym sukcesem. Jednak w wyścigu o branżowe wyróżnienia równie ważny jest sprawny PR. Kto wie, gdyby Jennifer Lawrence, zamiast lansować z poważną miną trend na „cichy luksus”, bez chwili wytchnienia dowcipkowała w programach rozrywkowych, może werdykt brzmiałby inaczej. Podczas transmisji na żywo z hotelu Beverly Hilton udowodniła, że śmieszkowanie nadal świetnie jej to wychodzi.

Zanim ogłoszono zwycięstwo Emmy Stone, jej konkurentka wyszeptała w stronę kamery: „Jeśli nie wygram, wychodzę”. Oczywiście ostatecznie obyło się bez dramatycznych gestów demonstrujących rozczarowanie. Prywatnie obie panie są przyjaciółkami. Kiedy gwiazda „Biednych istot” dotarła na scenę, Lawrence przyłączyła się do głośnych oklasków i wiwatów. Ostrzeżenie okazało się więc fałszywe, ale i tak zostało uznane za jeden z najzabawniejszych momentów ceremonii.

Cóż, chyba nie świadczy to dobrze o Jo Koyu, który przez cały wieczór bez skutku usiłował rozśmieszyć stylowych gości i widzów zgromadzonych przed telewizorami...