Już nie tylko nasz instagramowy feed, ale także kampanie reklamowe dużych marek stają się coraz bardziej różnorodne i naturalne. Z jednej strony docierają do nas komunikaty, że włosy na ciele są ok, rozmiar ubrania nie świadczy o stanie zdrowia, a zmarszczki są naturalną cechą skóry. Jednak kiedy wyjdziemy z naszej bezpiecznej internetowej „bańki” i pójdziemy, chociażby do kina może okazać się, że obsesja piękna ma się bardzo dobrze. O ile w życiu codziennym nie podskoczymy na widok pryszcza na czole rozmówcy, to na ekranie spodziewamy się zobaczyć jedynie nieskazitelne twarze, misternie ułożone włosy i sylwetki jak wycięte z opakowań suplementów. *

*Chyba że filmowa bohaterka przeżywa akurat kryzys po zerwaniu albo lubimy kino postapokaliptyczne czy kostiumowe – wtedy nasze oczy zaakceptują aktorów z pozornie niechlujną charakteryzacją.

Jamie Lee Curtis sprzeciwia się standardom piękna w branży filmowej

Taki stan rzeczy nie spodobał się Jamie Lee Curtis. Aktorka postanowiła przeciwstawić się standardom obowiązującym w branży rozrywkowej. Można by powiedzieć: „lepiej późno niż wcale”, bo Amerykanka ma za sobą ponad 50 lat kariery. Z aktorstwem byli związani również jej rodzice (jej matka znana jest za sprawą „Psychozy” Hitchcocka, ojciec grał między innymi u boku Marilyn Monroe). Sama Jamie zadebiutowała w 1968 roku w serialu kryminalnym „Colombo”, a sławę przyniosła jej rola w kultowym „Halloween”. Angaże w licznych horrorach zapewniły jej przydomek „królowej krzyku”. Poza praca na planie zajmuje się także pisaniem książek dla dzieci i aktywizmem na rzecz pozytywnego postrzegania własnego ciała. Niedawno postanowiła kolejny raz zabrać głos w tej sprawie na Instagramie:

„Na świecie istnieje przemysł, wart miliardy, biliony dolarów, zajmujący się ukrywaniem rzeczy. Korektory. Bielizna modelująca. Wypełniacze. Odzież. Akcesoria do włosów. Produkty do włosów. Wszystko po to, aby ukryć to, kim jesteśmy. A moja sugestia dla wszystkich brzmi: chcę, aby niczego nie ukrywano”.

Przeczytaj emocjonujący wpis aktorki

Opublikowane przez aktorkę zdjęcie pochodzi z planu filmu „Everything Everywhere All at Once”. Jamie Lee Curtis wcieliła się w nim w rolę ekscentrycznej inspektor, która… nie ma nic do ukrycia. Aktorka poinformowała we wpisie, że zrezygnowała z używania korektorów czy odzieży wyszczuplającej. Jak podkreśliła, nigdy wcześniej nie czuła się bardziej swobodnie.

Wciągałam brzuch od 11 roku życia, kiedy zaczynasz się przejmować chłopcami i ciałem, a do tego nosisz bardzo ciasne jeansy.

„Postanowiłam z tego zrezygnować i uwolnić każdy mięsień, który wcześniej napinałam, żeby ukryć rzeczywistość. To był mój cel. Nigdy nie czułam się bardziej wolna twórczo i fizycznie”.

_________

W ELLE.pl na co dzień informujemy Was o trendach, stylu życia, rozrywce. Jednak w tym ciężkim czasie część redakcji pracuje nad treściami skupionymi wokół sytuacji w Ukrainie. Tutaj dowiecie się jak pomagać, sprawdzicie, gdzie trwają zbiórki i przeczytacie co zrobić, aby zachować równowagę psychiczną w tych trudnych okolicznościach: pomoc dla Ukrainy.