Pierwsze lata życia mają ogromny wpływ na nasze dorosłe życie. Jakie wydarzenia i osoby z dzieciństwa najbardziej ukształtowały twoją osobowość?

Martyna Wojciechowska: Zawsze powtarzam, że miałam ogromne szczęście urodzić się w domu, w którym od najmłodszych lat dostawałam od rodziców wsparcie. Kibicowali moim pasjom, chociaż wiem, że nie zawsze je rozumieli. Nie podcinali mi skrzydeł, pozwalali popełniać błędy i przede wszystkim uczyć się na nich. Dzięki temu wyrosłam na odważną, silną kobietę, która nie boi się działać. I dla której niemożliwe nie istnieje. 
Gdybym miała przywołać konkretne wydarzenie, które miało na mnie duży wpływ, to na pewno była to moja samodzielna wyprawa na stację benzynową. Miałam wtedy zaledwie 3 albo 4 lata i ta stacja, która znajdowała się niedaleko naszego domu, była dla mnie symbolem krańca świata, czymś szalenie ciekawym, pełnym życia. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do wielkiej torby i dziarsko wyruszyłam na podbój świata. Byłam już prawie na miejscu, kiedy dogoniła mnie moja mama i złapała w ostatniej chwili, zanim zaczęłam przechodzić przez ulicę. Mama była przerażona, a ja szczęśliwa jak nigdy wcześniej, bo w mojej opinii osiągnęłam sukces, że dotarłam tak daleko całkiem sama. To chyba właśnie od tamtego momentu daleki świat zaczął mnie tak bardzo interesować.

Dziewczynka 30 lat temu i teraz - co je różni? Co jeszcze mamy do zrobienia w kwestii wzmacniania pewności siebie u dziewczynek?

M.W.: Zmiany, jakie nastąpiły na świecie na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, nigdy wcześniej w historii nie były tak dynamiczne! Zazwyczaj następowały one powoli, ewoluując z jednej formy do drugiej. A później to wszystko przyspieszyło. Pamiętam siebie w dzieciństwie i wyzwania, z którymi musiałam się mierzyć jako dziewczynka, która odbiegała od stereotypowej normy. 

Kochałam samochody, motocykle, zabawy w wyścigi, majsterkowanie i inne „typowo chłopięce” zajęcia. I byłam wyśmiewana, że mi takie zabawy nie przystoją, bo jestem dziewczynką. Wiele osób mówiło, że dla mnie są lalki, zabawa w sklep i gotowanie. A kiedy w wieku 10 lat powiedziałam, że jak dorosnę, to zostanę licencjonowanym kierowcą wyścigowym, moi koledzy i koleżanki wyśmiali mnie. Od dorosłych usłyszałam, że to niemożliwe, bo dziewczynki przecież nie zostają kierowcami wyścigowymi. 

Dzisiaj na szczęście dziewczynki czują się zdecydowanie mniej ograniczone stereotypami związanymi z płcią. W 2021 roku Instytut Geeny Davis ds. Płci w Mediach przeprowadził dla firmy LEGO badanie, które pokazuje, że dziewczynki są otwarte na różnorodność i pozbawione barier związanych z płcią. Aż 90% dziewczynek w Polsce zgadza się ze stwierdzeniem: „to jest OK, jeśli dziewczynki chcą grać w piłkę nożną, a chłopcy tańczyć w balecie”. Dzieci przychodząc na świat, nie wiedzą czym są stereotypy i „co wypada, a co nie”, więc tak naprawdę to my, dorośli, mamy tutaj najwięcej do zrobienia, żeby tych stereotypów nie powielać i nie przenosić ich na nasze dzieci. 

Co sądzisz o rozwijaniu zainteresowań u dzieci i wprowadzaniu zajęć pozalekcyjnych? Czy twoim zdaniem nadal jest jakiś specyficzny klucz ich doboru u dziewczynek i u chłopców?

M.W.: Z perspektywy mamy, która chce, żeby jej dziecko w przyszłości miało dobry start, zawsze starałam się moją córkę na takie zajęcia zapisywać i dbać o jej rozwój. Ale też zawsze uważnie jej słuchałam i wybierałam te, które realnie ją interesowały. Nie wyobrażam sobie zapisać dziecka na jakiekolwiek zajęcia tylko dlatego, że nam, rodzicom, wydają się bardzo dobre i rozwojowe, a po dziecku widać, że nie sprawiają mu żadnej radości. 
Niestety rodzicie wciąż znacznie częściej zachęcają dziewczynki do zabaw stereotypowo przypisywanych płci żeńskiej: tańca, śpiewu, wyszywania, przebierania się, gotowania, zabaw pluszakami i lalkami. A takie powielanie przez pokolenia schematów sprawia, że dziewczynki są nakierowywane na określone role i zachowania. Widzę jednocześnie, że coraz więcej rodziców pozwala im trenować np. karate! I lubię te zmiany.

Jakie są twoje obserwacje? Kim chcą być w przyszłości współczesne dziewczynki i co możemy zrobić, aby umożliwić im spełnienie tych marzeń?

M.W.: Przede wszystkim ich słuchać i wspierać. Najmłodsze dzieciaki, kiedy o czymś marzą, nie biorą pod uwagę tego, czy jako dziewczynka czy chłopiec wypada im mieć takie marzenia. Te ograniczenia pojawiają się później. W trakcie dorastania dziewczynki coraz częściej mają styczność ze stereotypami i słyszą, że niektóre z marzeń nie są dla nich. 

Jeśli dziewczynka marzy o tym, żeby w przyszłości być piosenkarką, nauczycielką czy modelką - to wspaniale i trzeba im kibicować. Ale tak samo trzeba im kibicować i wspierać, jeśli marzą np. o tym, żeby zostać strażaczką czy pilotką myśliwca.

Niekoniecznie wszystkie te marzenia z dzieciństwa zostają z nimi do dorosłego wieku, ale ważne, żeby nie podcinać dziewczynkom skrzydeł. Głęboko wierzę w to, że jedną z naszych najważniejszych ról, jako rodziców, jest wychowanie dziecka tak, żeby weszło w dorosłe życie przekonane o tym, że jest ważne, potrzebne i wystarczające. I że może wszystko. 

Mat. prasowe

Dlaczego warto podróżować z małymi dziećmi? Jakie cechy to u nich rozwija? Czy warto konfrontować je z innością już od najmłodszych lat?

M.W.: Podróże zawsze i wszędzie są dobrym rozwiązaniem, trudno żebym odpowiedziała inaczej (śmiech). Moim zdaniem to jedna najlepszych metod, żeby pomagać dziecku poznawać świat, poszerzać horyzonty i uczyć go otwartości na drugiego człowieka. Jeśli ktokolwiek ma możliwość zabierania dzieci w podróż, to bardzo to polecam - chociaż to oczywiście często całkiem spore wyzwanie logistyczne. Warto też wziąć pod uwagę, jak dziecko to znosi. Wyobrażałam sobie, że będę wyjeżdżać z Marysią na krańce świata, ale okazało się, że kiedy była mała, to źle znosiła intensywne dźwięki, zmiany czasu, klimatu, więc początkowo podróżowałyśmy tylko na krańce Polski. 

Miałaś okazję zobaczyć, jak wychowanie dziewczynek wzmacnia lub niszczy poczucie własnej wartości w krajach na całym świecie. Możesz podać najbardziej pozytywne przykłady?

M.W.: Jedną z takich pozytywnych historii, która od razu przychodzi mi na myśl, jest Ella Addison. Poznałam ją kilka lat temu podczas realizacji zdjęć do programu „Kobieta na Krańcu Świata” w RPA, była bohaterką jednego z odcinków. Ella miała wtedy 16 lat, a od 5 roku życia… nurkowała z rekinami! I chociaż nam może wydawać się to bardzo niebezpieczne i ryzykowne, rodzice Elli, którzy sami nurkują i zajmują się ochroną rekinów, wspierali ją w tym. Nauczyli ją wszystkiego, co sami wiedzieli, żeby mogła jak najbezpieczniej zajmować się tym, co kocha. Dzisiaj Ella całym sercem angażuje się w ochronę tych niesamowitych zwierząt, które od lat są demonizowane w mediach. Bardziej szczegółowo jej historię opisałam w mojej książce „Co chcesz powiedzieć światu”, która już w listopadzie pojawi się na rynku. 

Widzisz duże różnice między sposobem wychowania twojej mamy a tym, jak ty teraz wychowujesz swoje córki? Czujesz, że powielasz niektóre błędy czy raczej „wyciągasz lekcje”?

M.W.: Ależ ja mam nadzieję, że właśnie wychowuję moją córkę tak, jak moja mama wychowywała mnie! Serio! Jest dla mnie wzorem kochającej i wspierającej mamy, która zawsze miała czas na to, żeby mnie wysłuchać.

To właśnie od niej nauczyłam się, jak ważne jest pozwalanie dziecku na wybór własnej drogi i wspieranie go w tym wyborze. Ja to w moim domu dostałam i mam nadzieję, że moja córka czuje, że zawsze może do mnie przyjść ze wszystkim, nawet z tymi nie do końca rozsądnymi wyborami. Staram się jej nie oceniać. Oczywiście, jako mama chcę być dla niej drogowskazem, bo często my dorośli widzimy więcej i dalej niż nasze dzieci. Ważne, żeby zawsze rozmawiać, odpowiadać na każde, nawet najtrudniejsze pytania i tłumaczyć. 

Kabula ma za sobą trudną historię. Jako dziecko została napadnięta i odcięto jej rękę, dla bezpieczeństwa została umieszczona w ośrodku dla dzieci z albinizmem i tam się poznałyśmy. To dzięki niej stworzyłam Fundację UNAWEZA i współfinansowaliśmy budowę domu dla dzieci z albinizmem, który prowadzi Stowarzyszenie Misji Afrykańskich. Biologiczna mama Kabuli dała jej wiele miłości, a ja staram się dać jej skrzydła i możliwość latania wysoko. Właśnie zaczęła studia na wydziale prawa i śpiewa - nagrała pierwszą płytę pod tytułem BELIEVE.

W jaki sposób rozmawiać z dziewczynkami o stereotypach?

M.W.: Wydaje mi się, że przede wszystkim szczerze, bo przecież nie będziemy zakłamywać rzeczywistości - te stereotypy wciąż istnieją. Ale ważne też, żeby przy okazji takich rozmów wspierać dziewczynki w ich „niestandardowych” wyborach i nie podcinać im skrzydeł. 

Na szczęście nasze dzieci żyją w czasach, w których coraz częściej kwestionuje się stare zasady i nie obowiązują już tak sztywne podziały, jak jeszcze nawet te kilkanaście lat temu. Chociaż oczywiście wciąż mamy tutaj jeszcze wiele do zrobienia. 

Jak bawiłaś się ze swoją córka, kiedy miała 6, a potem 12 lat? Na co kładłaś nacisk?

M.W.: Przechodziłyśmy różne etapy - od różowych jednorożców po monster trucki (śmiech). Oczywiście w środku bardzo ubolewałam na tym etapie wściekłego różu i jednorożców, że Marysia nie interesuje się tym, co ja w jej wieku. Po prostu łatwiej byłoby mi się odnaleźć, ale tak samo angażowałam się w organizowanie bajkowych imprez dla księżniczek i wróżek, jak i później na etapie budowania kosmicznych pojazdów z klocków LEGO (śmiech). Obserwowałam ją i akceptowałam to, co sprawiało jej przyjemność, nie narzucałam swoich wyborów. A później przyszedł etap rysowania i malowania, co zdecydowanie nie jest moją domeną. Cieszę się, że wciąż rozwija swój talent, bo jest w tym naprawdę dobra. 

Czego może nauczyć dziewczynki z Polski historia twojej córki Kabuli? 

M.W.: Myślę, że historia Kabuli może być bardzo uniwersalna. Nie tylko dla dziewczynek z Polski, ale i dla wielu dorosłych. Dla mnie jest ona symbolem siły, jaka w nas drzemie, i tego, że niemożliwe nie istnieje. Jeszcze kilka lat temu była zahukaną i pełną złości do świata dziewczynką, która miała w sobie wiele żalu o to, co ją spotkało. Kabula jako dziecko została zaatakowana pewnej nocy w swoim domu przez trzech sprawców, którzy odrąbali jej maczetą rękę, ponieważ w Tanzanii wciąż niektórzy wierzą w to, że części ciała osób z albinizmem mają magiczną moc i można z nich tworzyć eliksiry i amulety, które mają przynosić szczęście.

Dzisiaj Kabula to dojrzała, świadoma siebie i pełna siły dwudziestolatka, która właśnie została oficjalnie studentką prawa. W przyszłości chce pomagać osobom z albinizmem, dać im głos. Walczyć o ich prawa i bezpieczeństwo. Jej historia daje nadzieję, że nawet te bardzo złe wydarzenia z naszego życia nie są końcem wszystkiego, a kiedy uwierzymy w swoją siłę - nic nas nie zatrzyma. Kabula wykorzystała szansę, którą dostała, dodała do tego wiele swojej pracy i dzisiaj może być inspiracją dla wielu osób. 

Jakie zabawy według ciebie kształtują w dziewczynkach pewność siebie i ciekawość świata?

M.W.: Moim skromnym zdaniem wszystkie te, które rozwijają w nich umiejętność kreatywnego myślenia i stawiają przed nimi zadania. Nie jestem żadną ekspertką, mówię to po prostu jako mama. Dobrze „wykonana misja” daje niesamowite poczucie radości i buduje poczucie sprawczości. Uczy je też, że ich zdanie jest ważne. I oczywiście klocki LEGO, które pamiętam jeszcze ze swojego dzieciństwa, niesamowicie rozwijają myślenie przestrzenne. 

Ale najważniejsze jest to, żeby dziewczynki mogły przede wszystkim bawić się w to, co je interesuje, bez zastanawiania się, czy im wypada czy nie. Bo przecież dziewczynki mogą wszystko, prawda?