Minister sprawiedliwości Nick Haekkerup ogłosił, że z gwałtem będziemy mieć do czynienia nie tylko w przypadku przemocy i oporu ze strony ofiary, ale również jeśli którakolwiek ze stron nie wyraziła na niego zgody lub zgodę wycofała. To wielkie zwycięstwo organizacji walczących o prawa kobiet w Danii. Co ciekawe, tylko 8 z 31 europejskich krajów zawiera w definicji zgwałcenia przesłankę braku zgody

Jak jest w Polsce? W naszym kraju definicja gwałtu została przedstawiona w art. 197 kodeksu karnego, który stanowi w §1, że: Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12. Jak wskazuje serwis bezprawnik.pl, kodeksowa definicja zgwałcenia wydaje się dobrze chronić ofiary „podręcznikowych” zgwałceń, jednak w mniejszym ofiary, które nie stawiają czynnego oporu. O zmianę definicji gwałtu w polskim prawie apeluje Amnesty International. Jak donosi stowarzyszenie, co dwudziesta kobieta w Polsce doświadczyła gwałtu, a co najmniej co trzecia doświadczyła niechcianych zachowań seksualnych. Tylko 10% z nich zwróciło się z tym na policję.

Polskie prawo nie chroni ofiar przemocy seksualnej w wystarczającym stopniu. Obecnie zgodnie z przepisami, karze podlega osoba, która groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego. Osoba zaatakowana musi „stawiać czynny i nieprzerwany opór”, „manifestować swój brak zgody przez głośne protesty, prośbę lub krzyk” zaś „opór ma być rzeczywisty, a nie pozorny”. Jednak nie zawsze jest to możliwe – podkreśla Mikołaj Czerwiński z Amnesty International, koordynator ds. równego traktowania.

Takie rozwiązania prawne są niezgodne z międzynarodowymi standardami praw człowieka, takimi jak Konwencja Stambulska, którą Polska podpisała i ratyfikowała – dodaje.