W medycynie estetycznej, tak jak w świecie high fashion, cały czas mamy do czynienia ze zmianą trendów. Jeszcze trzy, cztery lata temu wypełnianie twarzy preparatami na bazie kwasu hialuronowego było zabiegiem numer jeden. Do czasu. Szybko okazało się, że wypełniacze stosowane nieumiejętnie lub w nadmiarze, mogą zniekształcać rysy twarzy i powodować efekt „pillow face”. Internet niemal codziennie obiegały zdjęcia gwiazd, które po latach wypełniania zmarszczek i liftingowania wiotkiej skóry, były trudne do rozpoznania. Po niedawnej gali Grammy 2023 fala hejtu spadła na Madonnę, która przez nadmiar wypełniaczy zdaniem wielu osób zupełnie przestała przypominać siebie. Podobne historie wciąż wracają jak bumerang na główne strony portali plotkarskich. W efekcie zarówno pacjentki, jak i sami lekarze zaczęli ostrożniej dawkować wypełniacze i stosować je nie samodzielnie, lecz jako uzupełnienie terapii anti-aging.

Jedną z gwiazd, które najczęściej były bohaterkami sensacyjnych nagłówków, jest Courteney Cox. Media regularnie wytykały aktorce przesadzanie z zabiegami medycyny estetycznej, a jej zdjęcia były obiektem drwin ze strony internautów. W pewnym momencie Cox zadeklarowała, że kończy z poprawkami. Co ją do tego skłoniło i co dziś mówi na ten temat?

Getty Images

Courteney Cox szczerze o nadużywaniu wypełniaczy

Courteney Cox zapytana o to, czego najbardziej żałuje w kwestii dbania o urodę, bez wahania odpowiedziała: „wypełniacze”. Serialowa Monica Geller wyznała, że była ofiarą „efektu domina” – im bardziej ingerowała w swoje rysy, tym ładniejsza wydawała się sobie w lustrze. Gdy efekt zanikał, sięgała po więcej.  

Nie zdajesz sobie sprawy, że wyglądasz trochę dziwnie, więc stosujesz tego więcej i więcej, bo tobie twoja twarz wydaje się zupełnie normalna” – opisała ten mechanizm Courteney. „Patrzysz w lustro i myślisz: ‘Oh, to wygląda dobrze’. Nie widzisz tego, co osoby z zewnątrz”.

Dziś aktorka nie stosuje już wypełniaczy i jest bardziej pogodzona z upływem czasu. „Patrzę na swoje zdjęcia z czasów, gdy myślałam, że wyglądam OK i po prostu nie mogę w to uwierzyć” – stwierdziła w podcaście. Dodała, że dopiero teraz, porównując swoje zdjęcia sprzed wypełniaczy i po nich, umie dostrzec, przed czym ostrzegali ją przyjaciele. „Całe szczęście mogłam cofnąć te wszystkie zmiany i dziś jestem po prostu starsza” – podsumowała aktorka.

Courteney Cox nie jest zupełnie przeciwna poprawkom

Jako przyczynę swojego uzależnienia od poprawek gwiazda wskazała lęk przed starzeniem się, który ujawnił się u niej, gdy jeszcze była młoda. W 2019 w rozmowie z magazynem People Cox powiedziała: „Musisz zaakceptować fakt, że się starzejesz. To coś, z czym ja miałam problem”. W 2017 roku przyznała, że rozpuściła wszystkie wypełniacze w twarzy i od tej pory nie chce już do nich wracać. „Teraz w pełni akceptuję to, kim jestem i starzeję się z tym wszystkim, co dał mi Bóg, nie chcąc z tym walczyć”. Dodała, że cały czas pracuje nad tym, by pogodzić się ze zmianami, które niekoniecznie jej się podobają.

Jednocześnie aktorka zaznaczyła, że nie jest całkowitą przeciwniczką poprawiania urody. W podcaście przyznała, że dopuszcza procedury takie jak botoks, jednak tylko w bardzo umiarkowanych dawkach i nigdy nie stosuje go, gdy akurat gra w filmach.