ELLE: Czy przy tworzeniu swojej ostatniej kolekcji inspirowaliście się pokazami światowych projektantów?

Kamil: Może nie samymi kolekcjami, ale inspirujemy się tym jak jest realizowane światło, jak wygląda scenografia, jak profesjonalnie zadbać o sale, jak usadzać gości, jak powinien wyglądać backstage. To napięcie, które buduje się podczas pokazu, żeby emocje widzów narastały. Takie rzeczy obserwujemy.

Gilbert: Chyba Kamil częściej ogląda zagraniczne pokazy. Ja staram się im nie przyglądać. Studiując jedna z profesorek wbiła mi do głowy taką teorię, że jak się ogląda inne kolekcje to po paru latach można wymyśleć coś, co się po prostu odtworzyło z tego co już powstało. My jak włączymy fashion tv to patrzymy jakie było oświetlenie, jakie makijaże lub fryzury. Ale jeśli chodzi o stylizacja to mamy taką koncepcję, że nikt lepiej nie wystylizuje naszej kolekcji niż my sami. Próbowaliśmy współpracować ze stylistami, ale stylista to jest taka nowa osoba, która chyba nie do końca czuje ducha kolekcji. I dlatego zajmujemy się tym sami.

ELLE: Jeśli miałabym kupić jedną rzecz z waszej kolekcji to co to by było?

Kamil: Na pewno płaszcze. Są uszyte ze stuprocentowego kaszmiru, miękkie i łatwe w noszeniu.

ELLE: Czy myślicie o stworzeniu linii męskiej?

Gilbert: To pytanie powtarza się często! Tak naprawdę najchętniej chcielibyśmy ubrać siebie samych od stóp do głów w Bohoboco i nie mieć problemu z tym, że jak jest jakieś wyjście to nie mamy się w co ubrać. Czasami żałujemy, że nie jesteśmy kobietami. Wtedy nie musielibyśmy robić zakupów. I z tego powodu jest to bardzo kuszące. Po drugie – co wywiad pada to pytanie, więc chyba coś musi być na rzeczy. Na razie chcemy mocno rozwinąć markę. Dopiero co przenieśliśmy się do nowej pracowni i zrobiliśmy pokaz. Teraz czas na rozwinięcie sieci sprzedaży. Zobaczymy- może za jakiś czas przyjdzie na to pora żeby pobawić się modą męską.

Kamil: Moda męska jest innym światem konstrukcji, krojów i tkanin. Nie tak łatwo przeskoczyć z projektu sukienki na projekt marynarki. Ale może niedługo wykiełkuje jakaś mała linia męska. Padają też pytania czy będzie linia dla dzieci- nie będzie. Czy będzie dla zwierzątek – też nie.

Gilbert: Jeszcze nie, ale w przyszłości może się o to pokusimy.

Kamil: Tak naprawdę trzeba mieć do tego odpowiednie warunki. Wielkie zagraniczne marki produkują w Chinach, Indiach czy Bangladeszu. U nas wzór powstaje na miejscu. Tak samo cała produkcja. To tutaj w atelier mamy wszystkie krawcowe. Ta produkcja wykonana jest w stu procentach w Polsce, a większość to wykroje ręczne z ręcznym wykończeniem. Nie mamy tutaj ogromnych maszyn przemysłowych. Dlatego nasze ubrania to takie haute couture, ale na co dzień. Ale my też ciągle się uczymy.

Gilbert: Moja mama jest lekarzem i mówi, że jej zawód polega na tym, że całe życie się uczysz a i tak umierasz głupi. I moda jest w tym bardzo podobna.

ELLE: Czyli na Bohoboco Home też będziemy musieli trochę poczekać?

Gilbert: Tak naprawdę to już mamy takie małe Bohoboco home w naszej pracowni. Na przykład to jest biurko, które sobie sami zaprojektowaliśmy. Większość mebli tutaj jest naszego projektu. Nie ukrywam, że bardzo mi się podoba taki sposób pracy twórczej, ale myślę że Polska jest jeszcze za małym rynkiem na to żeby zajmować się projektowaniem wnętrz. Jak już zrobimy karierę światową, to czemu nie?

ELLE: Planujecie rozszerzyć markę na cały świat?

Kamil: To jest nasz plan numer jeden.

Gilbert: Ale też już było wiele propozycji żeby wejść w ten wielki świat mody. Musimy tylko wyprzedzić sezony i w stu procentach czuć, że to jest ten moment i że tego nie zawalimy. Mamy wiele kontaktów i cały czas prowadzimy rozmowy.

ELLE: Zobaczymy was na zagranicznych fashion weeekach?

Gilbert: Naszym największym marzeniem jest pokaz na fashion weeku w Nowym Jorku. To jest nasze miasto. Podczas gdy wszyscy marzą o Paryżu to my tylko o Nowym Jorku.

Kamil: Jak odniesiesz sukces w Nowym Jorku to zna cię cały świat. To jest najlepsze miejsce na debiut. To otwiera drzwi na cały świat.

ELLE: Planujecie wrócić na Fashion Week w Łodzi?

Gilbert: My nigdy nie mówimy nie.

Kamil: Ale nie mamy tego w planach.

Gilbert: Teraz jak robimy własne pokazy, to ciężko byłoby wrócić do Łodzi. Jak masz tam pokaz to o twojej kolekcji napisze trzech blogerów i ELLE - to wszystko.

Kamil: Własne pokazy możemy zrealizować według naszego pomysłu. Fashion Week ma swoje ograniczenia w tym temacie.

Gilbert: Na własnych pokazach sami wybieramy modelki, muzykę i dzień, który nam pasuje.

ELLE: Dla kogo projektujecie?

Gilbert: Mamy taką wyimaginowaną dziewczynę Bohoboco. I ona co sezon jest zmienna, jak każda kobieta. Kamil kiedyś idealnie to określił, że tworząc jesteśmy menagerami jej szafy. Zawsze zastanawiamy się , w którym kierunku chciałaby pójść, co wymienić albo czego jej brakuje. Ale to nie jest nikt konkretny. Ona jest bez wiekowa, bo w modzie nie ma wieku.

Kamil: Nasza moda nie jest sfokusowana na konkretny wiek. Tutaj ten wachlarz krojów, form i tkanin jest tak uniwersalny, że każdy jest w stanie wybrać coś dla siebie.

Gilbert: Najważniejszym krytykiem dla nas jest nasza klientka. Musimy pamiętać, że z tego żyjemy i nie możemy zapominać o wielu typach kobiet, wielu sylwetkach i upodobaniach.