Najlepsza piosenka oryginalna – kto ma szansę na Oscara 2024?

Zacznijmy jednak od początku. Czemu Gosling miałby śpiewać na ceremonii? Wczoraj poznaliśmy nominacje do Oscarów 2024. Wiemy więc, kto powalczy o zwycięstwo w kategoriach muzycznych. Amerykańska Akademia Filmowa oddała głosy między innymi na „What Was I Made For?” autorstwa Billie Eilish i Finneasa O’Connella oraz „The Fire Inside” piętnastokrotnie (!) nominowanej do złotych statuetek Diane Warren. Utalentowane rodzeństwo triumfowało już na Złotych Globach i ma duże szanse na powtórzenie sukcesu. Z kolei oscarowa weteranka należy do grona najbardziej niedocenionych twórców – do tej pory nie miała okazji wygłosić ze sceny płomiennej mowy. Nagroda może trafić też do kompozycji „It never went away” Jona Batiste'a i Dana Wilsona, „Wahzhazhe” Scotta George'a i... „I'm Just Ken” napisanej przez Marka Ronsona i Andrew Wyatta

Tradycją jest, że wykonawcy najlepszych piosenek rokrocznie odśpiewują je w Dolby Theatre. 

Tym razem zbliżające się wydarzenie będzie ucztą dla uszu fanów filmów „Czas krwawego księżyca”, „Jon Batiste: Amerykańska symfonia”, „Flamin' hot: Smak sukcesu” i przede wszystkim „Barbie”. Po siedmiu latach dzieło Grety Gerwig powtórzyło wyczyn „La La Land” i zdobyło aż dwie nominacje (maksymalną dopuszczalną liczbę, przez co poszkodowana może czuć się również Dua Lipa). Jeśli zwyczajom stanie się zadość, wkrótce na scenie pojawi się więc nie tylko Billie Eilish, ale także Ryan Gosling z zaskakującą power balladą w stylu lat 80. Najnowsze oświadczenie gwiazdora nie napawa jednak optymizmem. 

Ryan Gosling komentuje brak nominacji dla Grety Gerwig i Margot Robbie

Co prawda Ryan Gosling nie zapowiedział na razie drastycznych kroków, ale dobitnie skrytykował decyzję członków Akademii. Chodzi oczywiście o pominięcie Grety Gerwig i Margot Robbie w rywalizacji najlepszych reżyserów i aktorek. Pierwsza grupa została klasycznie zdominowana przez mężczyzn. W drugiej znalazły się Lily Gladstone, Carey Milligan, Sandra Hüller, Annette Bening i Emma Stone

Gosling postanowił zabrać głos i ująć się za współpracowniczkami. Mimo to zaczął od podziękowań i pochwał pod adresem środowiska filmowców. „Jestem niezwykle zaszczycony, że moi koledzy i koleżanki postawili mnie w jednym szeregu z tak niezwykłymi artystami. W roku, w którym nakręcono tak wiele wspaniałych filmów. I nigdy nie myślałam, że to powiem, ale jestem też niesamowicie dumny, że wszystko to zawdzięczam plastikowej lalce o imieniu Ken” – napisał aktor.

Szybko przeszedł jednak do sedna: „Ale nie ma Kena bez Barbie i nie ma filmu o Barbie bez Grety Gerwig i Margot Robbie, dwóch osób w największym stopniu odpowiedzialnych za ten historyczny, znany na całym świecie film. Nikt, kto wziął udział w tym projekcie, nie zdobyłby żadnych laurów, gdyby nie ich talent, hart ducha i geniusz”.

„Powiedzieć, że jestem rozczarowany faktem, że nie zostały nominowane w swoich kategoriach, byłoby niedopowiedzeniem”.

„Miały do dyspozycji kilka skąpo ubranych, pozbawionych duszy i – na szczęście – krocza lalek, a i tak zdołały nas rozśmieszyć, złamać nam serca, popchnąć do przodu kulturę i zapisać się w historii. Ich praca powinna zostać doceniona tak jak innych zasłużonych nominowanych”.

Na koniec wyraził radość z pozostałych nominacji. Łącznie „Barbie” może zabrać do domu osiem Oscarów – w tym za najlepszy film, scenariusz adaptowany, scenografię i kostiumy, aktora drugoplanowego (Ryan Gosling) i aktorkę drugoplanową (America Ferrera, która także w krytycznym tonie skomentowała wybory Akademii). „To powiedziawszy – jestem bardzo szczęśliwy z powodu America Ferrery i innych niesamowitych artystów, którzy wnieśli swój talent do pracy nad tym przełomowym filmem” – zakończył gwiazdor.

Internauci nie są zgodni. „Oscary to nie konkurs popularności. Były lepsze filmy, reżyserzy i aktorki” – można przeczytać dziś w sieci. „Zostały okradzione. Właśnie o tym opowiadał ich film” – piszą inni. Czy w obliczu kontrowersji aktor wystąpi z „I'm Just Ken” na oscarowej gali? Przekonamy się już w marcu, ale już dziś skłaniamy się ku odpowiedzi twierdzącej. W końcu historia Oscarów obfituje w decyzje, które podzieliły widzów: