To połączenie zapachowe jest "esencją luksusu i wyrafinowania". Ama Sieklucka jest mu wierna od lat
„Ja jestem freakiem zapachowym” — mówi Ama Sieklucka. Zapachy to dla niej coś więcej niż tylko dodatek – to intymna sfera życia, której zwykle nie zdradza nikomu. Dla ELLE zrobiła jednak wyjątek i zdradziła, co nosi na skórze od lat.
Spis treści:
Zapach jak druga skóra
Jo Malone Myrrh & Tonka to zapach, który dla wielu może być tylko flakonem na półce – dla Amy to niemal talizman. To połączenie ciepłej mirry, kremowej tonki i aksamitnej lawendy towarzyszy jej na scenie, planie zdjęciowym i w życiu prywatnym. „Jestem zapachowym freakiem, a ta kompozycja to obłęd”.
Myrrh & Tonka to kompozycja głęboka, zmysłowa, ale nieprzytłaczająca. Z jednej strony mroczna, niemal tajemnicza, z drugiej – otulająca i znajoma. Tak jak Ama – kobieta, która balansuje między siłą a wrażliwością. Ten zapach pozwala być blisko siebie, bez względu na to, co dzieje się wokół. To kobiecość, seksapil i siła zamknięta we flakoniku.
Intymność w nutach bazy
Zapachy to intymny dialog z własną tożsamością – tak uważa Sieklucka i trudno się z nią nie zgodzić. „Nie dzielę się zapachami. Dla mnie to coś bardzo osobistego. Rzadko mówię o tym, czym pachnę”, wyznaje. Tym bardziej wyjątkowe staje się jej wyznanie dla ELLE – po raz pierwszy publicznie opowiedziała o zapachu, który stał się jej codziennym rytuałem.
Dla wielu kobiet wybór perfum to chwila kaprysu – dla Amy to rytuał, zakorzeniony w potrzebie autentyczności. Nie nosi zapachu, by się podobać. Nosi go, by być sobą. I to właśnie odnajduję w Jo Malone – wyrafinowaną prostotę, która nie potrzebuje ozdobników. Czy Myrrh & Tonka stanie się nowym zapachowym kultem? Jedno jest pewne – jest to zapach luksusu, pokochają go wszystkie miłośniczki wyrafinowanych i zarazem tajemniczych kompozycji.
Zobacz też:

