„Całe życie musiałam udowadniać, że nie jestem tylko słodką blondynką” – Hanna Lis o sile kobiet i walce z etykietami
W rozmowie z cyklu ELLE Voices Hanna Lis opowiada, jak wyglądało jej wchodzenie w świat mediów z kobiecej perspektywy — i jak z wiekiem nauczyła się, że nie musi niczego nikomu udowadniać.
Spis treści:
Hanna Lis o początkach kariery
Przez lata była jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy polskiej telewizji. Ale za kadrem toczyła walkę o podmiotowość, wpływ i prawo do bycia sobą. „Musiałam pazurami wydrapywać swoje poletko” — wspomina czasy, gdy rola kobiety w mediach ograniczała się do dobrze wyglądającej spikerki, która czyta to, co napisał ktoś inny. Mówi wprost: przez lata pracowała na to, by być traktowaną poważnie, a nie jako ładne tło. Doświadczenie i dojrzałość przyniosły jej nową jakość – wolność od cudzych oczekiwań. „Nie jestem osobą super ekstrawertyczną. Najbardziej cenię święty spokój” – przyznaje dziś z równowagą, na którą kiedyś nie było miejsca.
Hanna Lis o głosie dojrzałych kobiet
Hanna Lis nie kryje, że kosztowało ją to wszystko więcej, niż wielu mogłoby się wydawać. Ale to właśnie dzięki tej drodze może dziś mówić głośno o tym, jak ważne są kobiece głosy – zwłaszcza te, które przełamały stereotypy i nie bały się być „za bardzo”. „Im więcej doświadczonych, świadomych kobiet się wypowiada, tym lepiej dla nas wszystkich” – mówi. I trudno o lepsze podsumowanie tej rozmowy. Dojrzałość, którą dziś emanuje, to nie metryka – to postawa. „Ja nie muszę. Ja mogę.”
Zobacz też:
„Social media zamazały mi życie tu i teraz” – Hanna Lis o byciu prawdziwą w świecie filtrów