Nowa gwardia: Poznajcie 3 polskie marki modowe, o których w 2026 będzie mówić cały świat
To właśnie one redefiniują polską modę i wychodzą poza rynek lokalny, udowadniając, że gra globalna nie musi oznaczać utraty krajowego dziedzictwa.

„Czy polska moda ma swoją tożsamość?”, zadaliśmy sobie to pytanie podczas panelu dyskusyjnego ELLE na minionym Łódź Young Fashion. Fakt, że debata zbiegła się w czasie z kalendarzowym końcem roku, mimowolnie skłania do przemyśleń. W końcu grudzień od zawsze był momentem podsumowań, refleksji i oczekiwania na nowe. I choć nie da się całkowicie przewidzieć, jak rynek polskiej mody będzie wyglądać w 2026 roku, a typowanie nowych trendów, zjawisk czy sukcesów danej marki często przypomina wróżenie z fusów, czasami już szybki przegląd social mediów potrafi zastąpić stawianie Tarota.
Leo Season to najbardziej „cool” marka sezonu

W gąszczu instagramowych postów promujących polską modę łatwo przegapić prawdziwą perełkę. Kiedy jednak do jej klientów zaliczają się Anna Lewandowska, Kristen Stewart, Khloe Kardashian, Jennie, Simone Ashley czy Renee Rapp, czy tego chcesz czy nie, nieraz o niej usłyszysz. Tak prestiżową listą miłośniczek może pochwalić się Leo Season. Polska marka założona w 2020 roku w Lublinie powstała z myślą o „tworzeniu wysokiej jakości mody inspirowanej najnowszymi trendami”. Po pięciu latach na rynku specjalizuje się w zmysłowych sukienkach, nowoczesnych kompletach interpretujących street style poprzez pryzmat estetyk lat 80. i 90., ale przede wszystkim w plekadzie okryć wierzchnich zdolnych do przyprawienia o szybsze bicie serca nawet doświadczoną bywalczynie pokazów.
„Pomysł na Leo Season narodził się z głębokiej pasji do mody oraz potrzeby stworzenia czegoś własnego, autentycznego. Nie była to decyzja podjęta spontanicznie – pierwsza idea pojawiła się w 2020 roku. Proces tworzenia marki był wymagający i wieloetapowy, dlatego dopiero po dwóch latach konsekwentnej pracy powstała nasza pierwsza kolekcja. Najpierw zbudowaliśmy pracownię, w której współpracujemy z doświadczonymi rzemieślnikami – to dzięki nim możemy tworzyć projekty dopracowane w każdym detalu.”, mówią założyciele Leo Season.

Potwierdzeniem tego jest fakt, że pomimo pięciu lat na rynku, pierwsza kolekcja światło dzienne ujrzała dopiero w 2022 roku. Na co poświęcili pierwsze dwa lata? Na naukę biznesu od podstaw. „Szybko odkryliśmy, że branża mody jest niezwykle wymagająca. Tworzenie marki to ciężka praca i wiele wyrzeczeń. Nie postrzegamy jednak siebie jako wielkiego sukcesu. Bardziej cieszy nas fakt, że nasze projekty znajdują swoje miejsce w szafach klientek na całym świecie. To dla nas największa nagroda”.
W kolekcji i kampanii na sezon jesień-zima 2025 marka, poprzez komunikację wizualną, po raz kolejny opowiada o swoich artystycznych inspiracjach. „Tym razem sięgnęliśmy po świat wykreowany przez niemiecką artystkę Isę Genzken, która z na pozór prostych materiałów – folii, plastiku, resztek tkanin – potrafi tworzyć wizje balansujące między futuryzmem a delikatną melancholią. Z jednej strony surowość i chłód przemysłowych folii, z drugiej miękkość i przytulność sztucznych futer, z których powstała nasza kolekcja. To kontrastowe połączenie okazało się nam szczególnie bliskie”.
„Od dłuższego czasu za set design naszych kampanii odpowiada Anna Grunwald, która doskonale wyczuwa naszą estetykę. To właśnie wspólnie z nią odnajdujemy ten subtelny balans – między sztuką a modą, między tym, co surowe, a tym, co miękkie i pełne ciepła”.

A co widzą dla siebie w przyszłości? Czy pomimo długiej listy sławnych klientek nieśmiało (albo wręcz przeciwnie) marzą o dodaniu do niej konkretnej gwiazdy? „Szczerze mówiąc, każda klientka jest dla nas równie ważna. Za każdym razem, gdy widzimy nasze projekty noszone przez kogokolwiek, czujemy ogromną radość i satysfakcję. Tak samo cieszy nas wiadomość od klientki, która jest zadowolona z zakupów, jak publikacja w mediach przez znane osoby. Nie ukrywamy, że sami nie spodziewaliśmy się aż tak szerokiego odbioru — to dla nas bardzo miłe i budujące. To ogromne wyróżnienie, że gwiazdy, mając do wyboru tysiące znanych brandów, sięgają po projekty młodej polskiej marki z Lublina. (…) Nie myślimy jednak o marzeniach w kategoriach konkretnych nazwisk. Najbardziej zależy nam na tym, aby marka rozwijała się w naturalnym rytmie i docierała do coraz większego grona klientek na całym świecie. To właśnie daje nam największą motywację”.
Karen Arcanjo składa hołd polskiemu rękodziełu

Trendy mówią same za siebie – rękodzieło jest cool. Marki na całym świecie zmieniły przedmioty codziennego użytku, często wykonywane metodami przekazywanymi z pokolenia, na globalny obiekt pożądania. Jedną z nich jest Karen Arcanjo - założona w 2021 roku, koncentruje się na wyjątkowych tkaninach, pięknych detalach i precyzyjnym kroju. Łącząc tradycję z nowoczesnością, projekty polskiej marki stają się uosobieniem celebracji rzemiosła. Nie sposób nie docenić ich szydełkowanych detali, misternej koronki czy wełny tkanej na krośnie.
Ubrania i dodatki Karen Arcanjo pełne nostalgicznych akcentów i regionalnych odniesień nie wyrosły z chwilowej mody, ale z głębokiego szacunku do rzemiosła, tradycji oraz historii zakorzenionej w miejscach, w których dorastała założycielka marki, Karen Arcanjo-Nazar. Dzięki temu są one niezwykle osobiste, intymne, ale przy tym też autentyczne. „Wychowywałam się w domu, gdzie robienie na drutach i szydełkowanie były codziennością. Dziś te umiejętności powoli zanikają wraz z odejściem mojej babci, dlatego tym bardziej czuję potrzebę, by je chronić, pielęgnować i przenosić we współczesność”.
„Rękodzieło jest sercem marki. Każdy projekt powstaje dzięki kunsztowi wykwalifikowanych rzemieślników, a detale pojawiające się w naszych kolekcjach często nawiązują do lokalnych technik, motywów i dziedzictwa. Współpracujemy z twórcami i społecznościami, dla których te tradycje są nadal żywą częścią codzienności — i to właśnie ich doświadczenia, sposób patrzenia na materiał oraz osobiste opowieści nadają naszym projektom tę charakterystyczną, nostalgiczną głębię”.

Jednak nie tylko nostalgiczne akcenty i rodzimy folklor doprowadziły do rozpoznawalności marki. To, czym wyróżnia się Karen Arcanjo na tle innych, jest zrozumienie kobiety i jej dwoistej natury. Poza romantycznym rękodziełem marka proponuje także mocne garnitury w duchu power dressingu. „Dualizm daje mi swobodę tworzenia form, które są zarówno romantyczne, jak i współczesne. To zabawa tkaniną, konstrukcją i krojem, dzięki której mogę ubrać kobietę nie tylko w jej marzenia, ale jednocześnie poprowadzić ją przez język współczesnych trendów. W efekcie powstają projekty, które nie są ani czysto klasyczne, ani wyłącznie awangardowe – są wypadkową emocji, siły i wrażliwości”.
Ten dualizm widoczny jest także w tym, gdzie projektantka odnajdywała i obecnie odnajduje wenę twórczą. „Sztuka współczesna zawsze była dla mnie ważnym źródłem inspiracji — obraz, fotografia czy rzeźba potrafią otworzyć zupełnie nowe perspektywy. Jednak obecnie najwięcej czerpię z czegoś zupełnie innego: z przeszłości. Spędzam mnóstwo czasu na wyszukiwaniu starych albumów, archiwalnych książek i publikacji poświęconych rzemiosłu, tradycyjnym technikom oraz dawnym sposobom wytwarzania ubrań. Fascynują mnie też regionalne stroje i detale, które niosą ze sobą historię i kunszt minionych pokoleń”.

Projekty Karen Arcanjo doskonale wpisały się przy okazji w rosnącą popularność trendu na indywidualizm. Już zawieszki noszone na torebkach w stylu Jane Birkin pokazały przebodźcowanie mikro estetykami i realną potrzebę konsumentów na rzeczy unikalne, jedyne w swoim rodzaju i niosące ze sobą pewną historię. „Przedmioty tworzone tradycyjnymi metodami mają w sobie coś, czego nie da się skopiować masową produkcją: autentyczną obecność człowieka. Staja się dziełem sztuki. W naszym przypadku każdy produkt jest utkany nie tylko z przędzy, ale także z historii osób, które dana rzecz wykonały. Każdy element niesie ze sobą ślady rąk, gestów, decyzji twórcy — a dzięki temu ma własną duszę. I właśnie ta dusza przyciąga ludzi na całym świecie, zwłaszcza dziś, gdy poszukiwane są przedmioty unikatowe, prawdziwe, pełne znaczeń i przeciwstawiające się kulturze jednorodności. Każdy chce doświadczyć tej historii”.
Ubrania Epuzer to mariaż siły i kobiecości

Jeśli już mówimy o trendach na 2026 rok, nie można nie wspomnieć o dekadenckim maksymalizmie lansowanym przez pryzmat estetyzmu i pokrywający się z coraz silniej wybrzmiewającym eskapizmem. „The bigger is better” będą mówić nasze złote kolczyki, szerokie paski z biżuteryjnymi sprzączkami czy przerysowane w formie garnitury jak z lat 80. Ten enigmatyczny urok, polegający na wydobywaniu siły bez poświęcania kobiecości, to specjalność marki Epuzer. I choć w centrum swojego DNA polski brand stawia na minimalizm, w najnowszej kolekcji na jesień-zimę udaje mu się połączyć go z ekstrawagancją, nadając estetyce własny, wyjątkowy charakter.
„Epuzer narodził się z potrzeby estetycznej i fascynacji tym co nieoczywiste. To marka oparta na emocji i enigmatic allure – nie na trendach, lecz nastroju i energii. Epuzer przyciąga, intryguje i budzi pożądanie poprzez formę, fakturę, pozostawiając przestrzeń na interpretacje. To ubrania, które nie potrzebują deklaracji, a mimo to pozostają w myślach”.
To również ubrania, które są synonimem mody najwyższej jakości. „Nienegocjowalny jest dla nas warsztat oraz ludzie, którzy tworzą Epuzer. Współpracujemy z najlepszymi fachowcami – konstruktorami, szwalniami i rzemieślnikami, dla których precyzja i doświadczenie są fundamentem. Drugim filarem są tkaniny naturalne, światowej klasy, starannie wyselekcjonowane. Szyjemy wyłącznie w Polsce, dbając o jakość na każdym etapie powstawania projektu”.

Epuzer na tle konkurencji wyróżnia jednak nie tylko jakość i nietuzinkowa wizja, ale także świadome zarządzanie skoncentrowane na klientach. A z sezonu na sezon ich lista jest coraz bardziej imponująca i międzynarodowa. W ubraniach marki wystąpiły Sydney Sweeney, Bella Thorne, Camila Coelho czy Valeria Lipovetsky. „Projektujemy dla kobiet, które są świadome siebie i swojej własnej siły i swoich wyborów. To marka dla tych, którzy chcą czuć się sobą: zmysłowo, odważnie lub subtelnie – w zależności od momentu”.
Jak brzmi „sukces międzynarodowy” w ich języku? „To tworzenie projektów, które są intuicyjnie rozpoznawalne i pożądane w różnych częściach świata. EPUZER postrzega modę jako uniwersalny język, taki który pozwala kobietom czuć się swobodnie i autentycznie, niezależnie od miejsca. Międzynarodowy sukces to dla nas obecność, która nie potrzebuje wyjaśnień, a pozostaje czytelna i pełna subtelnej tajemnicy".

