Reklama

„To nowy look” chce się wykrzyczeć tuż po obejrzeniu najnowszej kolekcji Dior SS2026, cytując tym samym ikoniczną kwestię Carmel Show z 1947 roku. I nie chodzi tylko o ubrania (do tych przejdziemy za chwilę), ale o samą identyfikację marki, bo wraz z nowym logo Anderson wprowadził świeżego ducha do francuskiego domu mody, co dało się zauważyć już w zapowiedziach systematycznie publikowanych w sieci i skutecznie podsycających zainteresowanie kolekcją.

Dior wiosna-lato 2026

Dior nie jest już tak poetycki jak za czasu Marii Grazii Chiuri, ale nie oznacza to, że stracił na metaforycznym przekazie. Wręcz przeciwnie – już debiutem męskiej kolekcji Anderson pokazał, że doskonale porusza się w odniesieniach do kultury, jak i samej historii marki. To uzupełnił doświadczeniem z teatrem sylwetki, które nabył przez jedenaście lat pracy Loewe, jak i doskonałym porozumieniem z konstrukcją tkaniny. Nowa kobieta Diora przestaje być performatywnie „silna” i niezależna, co często dało się zauważyć w poprzednich kolekcjach marki, a staje się marzycielska, wizjonerska i odrobinę fantazyjna.

Sama kolekcja świetnie przeplatała charakterystyczny surrealizm Andersona z kultowymi kodami domu mody, prowadząc jednocześnie dialog z wcześniej wspomnianą kolekcją męskiej linii Dior. Ponownie zobaczyliśmy więc szorty cargo inspirowane suknią „Delft”, nowym spojrzeniem na ikoniczną „bar jacket”, peleryny i żakiety inspirowane historycznymi kostiumami z francuskiego dworu za czasów panowania Ludwika XVI. Przez większość kolekcji przewijał się również motyw kokardy, który udekorował także pierwsze suknie Christiana Diora z 1947 r. Akcent pojawił się na sukienkach midi bez ramiączek, koszulach tworzących łatwe do noszenia na co dzień komplety ze spódniczkami mini, żakietach, pelerynach czy żabotach. Całość doskonale uosabia to, co sam Anderson nazywa „dekodowaniem języka domu, aby go ponownie zakodować”. Podobnie jak osiem dekad wcześniej uczynił to Dior, Anderson także tworzy pewnego rodzaju iluzję i przez te kilka chwil pozwala nam na piękny eskapizm.

Reklama
Reklama
Reklama