Reklama

I wcale nie chodzi o to, że nie mogą mieć relacji „w realu” . Chodzi o to, że cyfrowa partnerka bywa po prostu łatwiejsza. Bardziej przewidywalna. Łagodniejsza. I wolna od emocjonalnej huśtawki, na którą składają się fochy, milczenie, niejednoznaczne sygnały czy słynne „daj mi chwilę do namysłu”.

Możesz ją zabrać wszędzie ze sobą, nie musisz za nią praktycznie nic płacić (prócz niewielkiego abonamentu), a gdy potrzebujesz chwili dla siebie, aby spokojnie pograć w najnowszą Fifę na play'u, albo wyjść z kumplami na piwo, wystarczy, że klikniesz „offline”. A ona nie będzie ci miała tego za złe...

W tym artykule:

  1. AI girlfriends - co to takiego?
  2. Statystyki są przerażające. Tylu mężczyzn nie widzi problemu z wzięciem ślubu z dziewczyną AI
  3. Dlaczego mężczyźni randkują z wirtualnymi dziewczynami?
  4. Kobiety robią to od dawna...
  5. Czy to koniec klasycznych związków?

AI girlfriends - co to takiego?

Wszystko zaczęło się niewinnie. Latem 2025 roku TikTok zalała fala filmów, na których chłopcy przytulają się do dziewczyn, które - jak się okazało - zostały stworzone przez filtr AI Girlfriend we współpracy z CapCut. Animowane partnerki wyglądały jak bohaterki romantycznych gier: idealnie uśmiechnięte, idealnie zbudowane, idealnie dopasowane do każdego użytkownika. Mężczyźni prezentowali je w filmach, robili sobie z nimi selfie, nagrywali randki, a niektórzy nawet pokazywali je… rodzicom. „Poznaj moją dziewczynę. Nie, nie możesz się z nią przywitać, bo jest w chmurze” - brzmiały żartobliwe podpisy, pod którymi jednak kryło się coś dużo poważniejszego.

Bo nagle okazało się, że te dziewczyny nie są tylko memem. Aplikacje takie jak Girlfriend.ai czy Grok zaczęły tworzyć partnerki, do których można mówić, flirtować, wymieniać głosówki, a nawet prowadzić dłuższe rozmowy wideo. „Annie”, jedna z najbardziej znanych postaci AI, reaguje jak człowiek, prowadzi dialog, zapamiętuje preferencje i emocje. Wielu użytkowników przyznaje, że takie rozmowy stały się dla nich ważne. Zaczęło się jak zawsze - od zabawy, ale z czasem przerodziło w codzienną potrzebę bliskości.

Statystyki są przerażające. Tylu mężczyzn nie widzi problemu z wzięciem ślubu z dziewczyną AI

Tu wchodzą dane, które trudno zignorować. Platforma Girlfriend.ai podaje, że połowa młodych mężczyzn w USA wolałaby relację z AI niż narażanie się na odrzucenie ze strony prawdziwej partnerki. Raport Joi AI z kwietnia 2025 roku jest jeszcze bardziej zaskakujący: 80% Amerykanów korzystających z Zooma nie widziałoby problemu w ślubie z AI, gdyby było to legalne. A trzy czwarte ankietowanych uważa, że AI całkowicie może zastąpić rozmowę z drugim człowiekiem.

Brzmi abstrakcyjnie? Możliwe, ale jednak to są twarde liczby. Nie wyznania samotnych geeków czy chatbotów, ale powszechne nastroje panujące w społeczeństwie.

Dlaczego mężczyźni randkują z wirtualnymi dziewczynami?

Może dlatego, że współczesne randkowanie jest wyczerpujące. Mężczyźni, zresztą podobnie jak kobiety - mają poczucie presji, lęku przed odrzuceniem, zmęczenia komunikatami „on ghostuje”, „ona nie wie, czego chce”, „on znika po trzech randkach”, „ona robi testy i sprawdza". Wirtualna partnerka oferuje coś, o czym wielu ludzi poszukujących miłości zupełnie zapomniało: spokój. AI nigdy się nie obrazi, nie zacznie wysyłać sprzecznych sygnałów, nie zniknie bez słowa i nie powie „musimy porozmawiać”, kiedy już wiesz, że chodzi o rozstanie. Jest zawsze dostępna, zawsze pogodna, zawsze zainteresowana. I zawsze na Twoich zasadach.

Nie oznacza to, że mężczyźni nagle zrezygnowali z relacji z kobietami. Raczej to, że znaleźli miejsce, gdzie mogą odetchnąć. Cyfrowe partnerki stały się dla wielu emocjonalnym „bezpiecznikiem”. Trochę jak symulator bliskości. Trochę jak intymny pamiętnik. Trochę jak obecność, która nie rani.

Kobiety robią to od dawna...

Co ciekawe, kobiety już od dłuższego czasu korzystają z „cyfrowych partnerów” w podobny sposób, jak zaczęli to robić teraz mężczyźni. Opowiadają, że chatbot jest ich pocieszycielem po rozwodzie, towarzyszem po stracie, intelektualnym partnerem do rozmowy o książkach, bezpiecznym miejscem do flirtu bez presji. I często nie rezygnują z niego, nawet jeśli wejdą z mężczyzną w relacje „na żywo”. Zostawiają sobie w zanadrzu wirtualnego partnera, który... zawsze je zrozumie i będzie w gotowości - gdyby się nie udało.

Ludzie wszystkich płci poszli do AI nie po seks, ale po emocjonalną regulację: po czułe słowo, po uwagę, po brak oceny. Nie po to, by zastąpić człowieka - ale by przetrwać, nabrać sił, wypełnić lukę. Psychologowie widzą to bardzo jasno - to odpowiedź na samotność, rosnący lęk społeczny i zmęczenie relacjami, które wymagają pracy, kompromisów i odważnego stawiania granic. AI tego nie wymaga. AI nie ma granic. Jest jak lustro, które zawsze uśmiecha się do Ciebie, choćbyś miał najgorszy dzień.

Czy to koniec klasycznych związków?

Czy to może być niebezpieczne? Owszem. Eksperci ostrzegają, że taka jednostronna relacja może nauczyć nas kontroli zamiast współpracy, narcystycznego modelu miłości zamiast wzajemności, a nawet uzależnienia od łatwej wersji bliskości. Z człowiekiem nic nie jest tak proste jak z... maszyną. I właśnie dlatego w dłuższej perspektywie prawdziwe relacje mogą stać się trudniejsze - bo człowiek, w przeciwieństwie do AI, miewa humory, słabości, lęki i nie zawsze mówi to, co chcemy usłyszeć.

Nie oznacza to jednak końca klasycznych związków. Raczej moment przejściowy. Fazę, w której technologia zaczęła wyrównywać emocjonalne braki - czasem dla zabawy, czasem z potrzeby, czasem z bólu. AI nie jest rywalką. Nie jest lepszą wersją kobiety czy mężczyzny.

Jest tylko tłem, na którym coraz wyraźniej widać, jak bardzo jesteśmy dziś spragnieni bliskości i jak bardzo, w czasach opanowanych przez Tindera - boimy się jej szukać w drugim człowieku.

Reklama
Reklama
Reklama