Reklama

Social media to od dłuższego czasu już nie tylko nowa forma rozrywki czy odreagowania, ale integralna część codzienności. Sposób, w jaki korzystamy z platform społecznościowych czy smartfonów ulega jednak nieustannym transformacjom. Wystarczy spojrzeć choćby na niedawną popularność Facebooka, który ustępuje teraz według ekspertów Instagramowi czy TikTokowi.

Przemianom ulegają też nawyki użytkowników i użytkowniczek: to, że coraz częściej ukrywamy liczbę polubień pod instagramowym postem, czy zmniejszamy liczbę obserwujących nasze konto, to zjawiska, które nieustannie ewoluują i mają nawet swoje nazwy. Jak te nawyki będą kształtować się w 2026 roku? Oto najważniejsze trendy w cyfrowej rzeczywistości na najbliższe miesiące.

W tym artykule:

  1. Posting zero
  2. No followers: mniej znaczy więcej?
  3. Phubbing
  4. User fatigue i JOMO
  5. AI-ships, czyli nowa forma przyjaźni?

Posting zero

W nadchodzących miesiącach coraz więcej osób – szczególnie z pokolenia Z – będzie świadomie rezygnować z publikowania treści w mediach społecznościowych. Ten trend, określany jako „posting zero”, polega na byciu online bez potrzeby ciągłego pokazywania siebie: bez zdjęć, statusów i aktualizacji, za to z uważną obserwacją i selektywnym konsumowaniem treści.

Pojęcie „posting zero”, spopularyzowane przez Kyle’a Chaykę na łamach „The New Yorker”, opisuje cyfrową ciszę jako formę ulgi. Zmęczenie nadmiarem bodźców, presją autoprezentacji i wszechobecną komercjalizacją sprawia, że milczenie w sieci zaczyna być nowym luksusem. To gest dbania o prywatność, zdrowie psychiczne i własne granice – bardziej lifestyle’owy wybór niż technologiczny bunt.

No followers: mniej znaczy więcej?

W 2026 roku w social mediach coraz wyraźniej zaznacza się trend „no followers”, który wpisuje się we wszechobecną potrzebę zwolnienia i selektywności. Po latach pogoni za zasięgiem, viralami i perfekcyjną autopromocją, bycie „wszędzie” przestaje być cool. Teraz liczy się intencja: mniejsze grono odbiorców, bardziej osobisty ton i poczucie, że jesteśmy w środku, a nie na widowni.

Gdy media społecznościowe stają się bardziej podatne na manipulację i coraz bardziej zautomatyzowane przez sztuczną inteligencję, lekceważenie popularności online zyskuje nową renomę
– czytamy w „The New Yorker”.

Ukryte liczniki, prywatne profile, newslettery zamiast feedu i rozmowy w miejsce publicznych postów – to nowa estetyka obecności online. Prawdziwym luksusem staje się relacja i poczucie przynależności: i właśnie dlatego brak followersów bywa dziś bardziej pożądany niż ich milion.

Phubbing

Phubbing to pozornie drobny nawyk, który może jednak znacząco odbić się na relacjach. Chodzi o niemal codzienną dla większości z nas sytuację, w której zamiast osoby siedzącej naprzeciwko wybieramy ekran smartfona – zerkamy na powiadomienia, scrollujemy, „jesteśmy”, ale nie do końca. I, niestety, wiele wskazuje na to, że w 2026 roku niewiele się w kwestii phubbingu zmieni.

W relacjach partnerskich i rodzinnych to przyzwyczajenie szybko daje o sobie znać. Już sama obecność telefonu na stole potrafi wywołać poczucie bycia pominiętym, a długofalowo – frustrację, smutek i dystans. Dotyczy to także dzieci, które szczególnie mocno reagują na brak uważności dorosłych; czują się niewidziane i odsunięte na dalszy plan.

W szerszym, społecznym kontekście phubbing jest znakiem naszych czasów: życia w ciągłym „online”, które odbiera jakość temu, co dzieje się tu i teraz. Coraz częściej mówi się więc o cyfrowej uważności jako nowym elemencie zdrowego stylu życia – odkładaniu telefonu po to, by naprawdę być z innymi. Bo czasem najbardziej luksusowe, co możemy komuś dać, to (niepodzielna!) uwaga.

User fatigue i JOMO

Coraz częściej mówi się też o user fatigue – zmęczeniu ciągłą obecnością online, powiadomieniami i presją bycia na bieżąco. W odpowiedzi na to przeciążenie rośnie popularność JOMO, czyli „joy of missing out”. To świadoma radość z bycia offline, z odpuszczania wydarzeń, rozmów i treści, które nic nam nie dają. JOMO nie oznacza ucieczki od świata, ale wybór: docenianie ciszy zamiast scrollowania, realnych spotkań zamiast DM-ów i czasu dla siebie bez poczucia winy.

W lifestyle’owym ujęciu JOMO staje się nową formą self-care. Nie chodzi o cyfrowy detoks na pokaz, ale o subtelną zmianę priorytetów: mniej bodźców, więcej uważności; mniej porównań, więcej realnych emocji. Bycie offline przestaje być brakiem, a zaczyna oznaczać ... luksus: pozwala odzyskać energię, kreatywność i poczucie bycia naprawdę „tu i teraz”.

AI-ships, czyli nowa forma związków i przyjaźni?

Na horyzoncie pojawia się też zjawisko AI-ships – relacji i przyjaźni budowanych z udziałem sztucznej inteligencji. Według prognoz aplikacji randkowej happn w 2026 roku coraz więcej osób będzie traktować chatboty jak emocjonalnych partnerów „bez zobowiązań”: do rozmowy, wsparcia i poczucia bycia wysłuchanym. AI staje się bezpieczną (pozornie?) przestrzenią, w przeciwieństwie do randek, często pełnych niejasnych sygnałów i uczucia wypalenia.

Choć dla niektórych sztuczna inteligencja to tylko narzędzie do lepszego zrozumienia siebie i swoich potrzeb, dla innych – granica intymności zaczyna się niebezpiecznie przesuwać. AI-ships wpisują się więc w większą zmianę stylu życia: szukanie bliskości na własnych zasadach, nawet jeśli oznacza to redefinicję tego, czym dziś jest związek i emocjonalna obecność.

Reklama
Reklama
Reklama