Reklama

Od premiery pierwszego „Avatara” w 2009 roku minęło już 16 lat. Film z Samem Worthingtonem i Zoe Saldaną okazał się światowym fenomenem, zdobywając trzy Oscary, w tym za najlepsze zdjęcia, i bijąc rekordy z przychodami na poziomie 2,9 miliarda dolarów. Jego kontynuacja, „Avatar: Istota wody” (2022), choć wprowadziła nas w wodne królestwa Pandory, nie tylko podtrzymała legendę serii, ale i przyniosła kolejne miliardy na kontach producentów - ponad 2,3 mld dolarów - przy budżecie sięgającym 460 mln USD.

W tym artykule znajdziesz:

  1. „Avatar: Ogień i popiół” najdłuższą częścią sagi Jamesa Camerona
  2. „Ogień i popiół” już w grudniu w kinach. O czym jest 3 część Avatara?
  3. Gwiazdy, które wracają i nowe twarze w Avatarze 3
  4. Avatar to technologiczny majstersztyk Camerona
  5. Co dalej z Pandorą? Czwarta część już w produkcji

„Avatar: Ogień i popiół” najdłuższą częścią sagi Jamesa Camerona

Teraz Cameron przygotowuje nas na jeszcze więcej. „Avatar: Ogień i popiół”, trzecia część cyklu, jest najdłuższym filmem serii, trwającym aż 195 minut, co czyni go również najdłuższym premierowym tytułem dużej wytwórni w tym roku. Decyzja o wydłużeniu metrażu wynikała z potrzeby dokładnego poznania bohaterów i zgłębienia kultury Pandory.

Jak zdradził sam reżyser w rozmowie z Empire: „Krótko mówiąc, mieliśmy zbyt wiele świetnych pomysłów w pierwszym akcie drugiego filmu. Musieliśmy je rozwinąć, by postacie naprawdę mogły oddychać. [...] Nie chcę, żeby ktoś narzekał na długość filmu, skoro potrafi bez mrugnięcia okiem oglądać seriale przez osiem godzin z rzędu.”. Premiera światowa odbędzie się 17 grudnia, w Polsce zaś, 3 część Avatara na ekranach wyświetlona zostanie jeszcze przed Wigilią - 19 grudnia.

„Ogień i popiół” już w grudniu w kinach. O czym jest 3 część Avatara?

W „Ognie i popiele” śledzimy losy Jake’a Sully’ego (Sam Worthington, znany z „Starcia tytanów”) i Neytiri (Zoe Saldana, nagrodzona m.in. za „Strażników Galaktyki”), którzy po tragedii rodzinnej - śmierci najstarszego syna - próbują odbudować swoje życie. Tym razem akcja przenosi się z morskich pejzaży na wulkany i tereny ognistego plemienia Na’vi, tzw. Ludu Popiołu.

W centrum uwagi znajdzie się Kiri, córka biologiczna doktor Grace Augustine (grana w pierwszej części przez cudowną Sigourney Weaver), wychowanka Sullych, której mitologia stanowi duchowy klucz do całej sagi. Widzowie zobaczą także pokojowo nastawiony nomadyczny klan Tlalim, czyli Wietrznych Handlarzy, poruszających się przy pomocy aeromeduz. Nowe lokacje, podniebne walki i dramat rodzinny sprawiają, że film ma być brutalniejszy i bardziej emocjonalny niż poprzednie odsłony.

Gwiazdy, które wracają i nowe twarze w Avatarze 3

Oprócz Worthingtona i Saldany na ekran powrócą: Cliff Curtis („Wódz wojownik”) jako Tonowari, Stephen Lang („Nie oddychaj”) jako pułkownik Quaritch, Kate Winslet („Mare z Easttown”, „Lektor”, „Titanic”) w roli Ronal - przywódczyni klanu Metkayina, a także niezastąpiona Sigourney Weaver („Obcy - ósmy pasażer Nostromo”).

Nie zabraknie także nowych postaci, które zasilą film i uczynią go jeszcze bardziej klimatycznym. Do obsady dołączy: Oona Chaplin (znana z charyzmatycznej postaci Talisy Maegyr z „Gry o tron”) jako złowroga Varang i David Thewlis (kojarzony szerszej publiczności z roli profesora Lupina w „Harrym Potterze i więźniu z Azkabanu”) jako przywódca Wietrznych Handlarzy. Taki zestaw gwiazd gwarantuje nie tylko aktorską jakość, ale i różnorodność doświadczeń, jakie Cameron wprowadza do swojej historii.

Avatar to technologiczny majstersztyk Camerona

Nie byłoby „Avatara” bez wizjonerskiego połączenia aktorstwa i technologii. Reżyser James Cameron - odpowiedzialny za takie ekranowe hity jak „Terminator”, „Obcy” czy „Titanic” - wynalazł sposób, by emocje aktorów przenieść wprost na cyfrowe postacie - dzięki motion capture każdy gest, każdy cień emocji na twarzy bohatera staje się namacalny. To technika, w której ruchy aktorów rejestrują specjalne czujniki, a komputer przetwarza je na animowane postacie, tworząc wrażenie, że Na’vi naprawdę istnieją i oddychają tuż obok nas.

W „Istocie wody” ta technologia osiągnęła nowy poziom - Cameron uchwycił realistyczne fale, wirujące bąbelki powietrza i odbicia światła pod wodą. Aktorzy musieli uczyć się perfekcyjnie kontrolować oddech i poruszać się w wodzie, by każda scena wyglądała autentycznie. Efekt jest zachwycający: każdy liść, każdy strumień ognia, każda kropla deszczu na Pandorze żyje własnym życiem.

I choć to wydaje się to niemożliwe, to w „Ogniu i popiele” będzie jeszcze lepiej. Motion capture wraca w pełnej krasie, pozwalając na jeszcze większą swobodę w budowaniu emocji i szczegółów świata. Pandora tętni tu prawdziwym życiem - od porannych mgieł po wirujące iskry ognia - a wszystko po to, abyśmy poczuli się częścią tego niezwykłego uniwersum, niemal jakbyśmy mogli sięgnąć i dotknąć nieznanej, bajkowej krainy.

Co dalej z Pandorą? Czwarta część już w produkcji

3 część Avatara czeka jeszcze na swoją premierę, ale James Cameron nie przestaje rozwijać uniwersum - zdjęcia do czwartej części „Avatara” powstały częściowo równolegle z „Ognem i popiołem”, aby zachować spójność wieku młodych bohaterów. Choć premiera czwartej odsłony zaplanowana jest dopiero na 21 grudnia 2029 roku, już teraz wiadomo, że film będzie kolejnym technologiczno-artystycznym majstersztykiem. Cameron nie odpuszcza i zapowiada, że fabuła przyniesie zarówno emocjonalne napięcie, jak i epickie wizualne widowisko, wciągając widza jeszcze głębiej - o ile to możliwe - w świat Pandory.

Przyszłość piątej części Avatara wciąż stoi pod znakiem zapytania, ale fani serii mogą być pewni, że wychodząc w grudniu z kina po obejrzeniu 3 części Avatara (3 godziny i 15 minut bez reklam) saga Sullych jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa.

Reklama
Reklama
Reklama