Reklama

Wczoraj, 9 czerwca, o godzinie 21:00, widzowie Polsat Film mieli okazję obejrzeć film „Pierwszy Śnieg” – ekranizację jednej z najbardziej znanych powieści Jo Nesbø. Choć adaptacja tej książki cieszyła się dużymi oczekiwaniami, filmowy rezultat nie spełnił oczekiwań wielu fanów twórczości norweskiego pisarza. Mimo kilku interesujących elementów, takich jak kreacje aktorskie, gwiazdorska obsada i piękne norweskie plenery, film pozostawił poczucie rozczarowania. Co poszło nie tak w adaptacji tego mrocznego kryminału?

Reklama

„Pierwszy Śnieg” – o czym opowiada film?

„Pierwszy Śnieg” to siódma część serii kryminalnej Jo Nesbø o detektywie Harrym Hole. Film opowiada historię seryjnego zabójcy, który morduje zamężne kobiety, pozostawiając na miejscu zbrodni bałwana. Akcja rozgrywa się w mroźnym Oslo, gdzie pierwsze oznaki zimy sygnalizują nie tylko nadejście śniegu, ale i kolejne morderstwa. Komisarz Harry Hole (w tej roli Michael Fassbender) prowadzi śledztwo, które prowadzi go do rozwiązania tajemnicy, ale i do konfrontacji z własnymi demonami.

"Pierwszy śnieg"
Serwis prasowy

Film w reżyserii Tomasa Alfredsona, choć pełen napięcia i atmosfery, nie oddaje w pełni skomplikowanej fabuły książki Nesbø. Widzowie mogą czuć się zagubieni, próbując połączyć wątki, które w książce były bardziej rozwinięte i dopracowane.

Jak film oddaje atmosferę bestsellerowej książki Jo Nesbø?

Jednym z mocniejszych punktów filmu jest zdecydowanie jego warstwa wizualna. Malownicze, pokryte śniegiem Oslo i inne norweskie lokalizacje robią ogromne wrażenie. Kamera Tomasa Alfredsona doskonale uchwyciła zimową atmosferę, tworząc oprawę, która dopełnia mroczną historię. Widzowie mogą podziwiać niezwykle wciągające kadry zimowych miast, mgłę i biel śniegu, które w doskonały sposób współgrają z kryminalną fabułą. Mimo to, mroźna Norwegia jako tło dla akcji powinna być bardziej wyeksponowana, tak jak to miało miejsce w książce Nesbø. Oslo w książce jest niemal kolejnym bohaterem tej historii, a w filmie nie odgrywa już takiej roli. Choć film oddaje obraz zimowej Norwegii, to niestety nie staje się on aż tak kluczowy, jak w literackiej wersji historii.

Co nie zadziałało w 'Pierwszym Śniegu'?

Mimo kilku pozytywnych elementów, takich jak kadry norweskich krajobrazów czy nieźle zagrane postaci drugoplanowe, takich jak Katrine Bratt (Rebecca Ferguson), film pozostawia wiele do życzenia. Kluczową wadą jest zbytnia spłycenie postaci, jak i samej fabuły. W książce Jo Nesbø relacje między postaciami, szczególnie te między Harrym Hole’em a Rakel, są pełne emocji, napięcia i głębi. Film niestety nie oddaje tego aspektu. Relacje w filmie są płaskie, a postaci wydają się być tylko nośnikami informacji, a nie pełnoprawnymi bohaterami.

Sam morderca, tzw. Bałwan, w książce jest postacią złożoną i tajemniczą. Film natomiast upraszcza jego motywacje, czyniąc go bardziej jednowymiarowym i pozbawionym głębszego kontekstu. Zamiast ekscytującej zagadki, widzowie otrzymują przewidywalną opowieść o szaleńcu, co znacząco obniża jakość emocjonalną filmu.

„Pierwszy Śnieg” to film, który w pewnym sensie może zadowolić miłośników kryminałów, ale dla fanów powieści Jo Nesbø będzie to adaptacja, która nie spełnia oczekiwań. Mimo świetnych zdjęć, kreacji aktorskich i pięknych norweskich scenerii, film nie oddaje pełnej głębi książki, a jego fabuła i postaci są zbyt spłycone. Dla tych, którzy nie znają książki, może to być przyzwoity thriller, ale fani Nesbø na pewno poczują rozczarowanie.

Reklama

Warto obejrzeć, jeśli nie znasz powieści i szukasz porządnego kryminału, ale jeśli jesteś fanem serii o Harrym Hole’u, może to być dla ciebie zawód.

Reklama
Reklama
Reklama