Jak Seema zmienia zasady gry w serialu „I tak po prostu”? Rozmowa z Saritą Chowdhury o sile, przyjaźni i wymykaniu się z ram tego, co (nie) wypada dojrzałym kobietom
W serialu „I tak po prostu”, którego 3. sezon właśnie zadebiutował na platformie Max, Sarita Chowdhury dołącza do ikonicznej trójki przyjaciółek znanych z „Seksu w wielkim mieście” – Carrie, Charlotte i Mirandy – wcielając się w postać Seemy Patel. Jej bohaterka odważnie łamie stereotypy i pokazuje, że życie po pięćdziesiątce może być pełne pasji oraz niezależności.

Sarita Chowdhury dołączyła do świata „Seksu w wielkim mieście” w kontynuacji serialu zatytułowanej „I tak po prostu”. Wcielając się w postać Seemy Patel, szybko zdobyła serca fanów swoją bezkompromisowością i świeżym spojrzeniem na życie. Jest kobietą sukcesu, która nie boi się mówić tego, co myśli, i nie stara się dopasować do stereotypów. Jej styl ubioru, sposób bycia i relacje tworzą kontrast wobec znanych już bohaterek, a jednocześnie wnoszą nową energię i perspektywę do serialu. Seema zawsze wybiera siebie, swoje pragnienia i cele, pokazując, że dojrzałość to czas wolności, a nie ograniczeń. W naszej rozmowie aktorka opowiada o wyzwaniach związanych z dołączeniem do tak ikonicznego projektu, relacji z pozostałymi bohaterkami oraz o tym, jak Seema zmienia sposób, w jaki postrzegamy dojrzałe kobiety.
Aleksandra Michalik ELLE.pl: Seema to nowa postać w uniwersum „Seksu w wielkim mieście”, ale szybko i płynnie wpasowała się w grupę. Jak wyglądały początki w tak ikonicznym serialu? Jak to jest być nową osobą przy stole na brunchu z trzema aktorkami, które dobrze się znają?
Sarita Chowdhury: Cieszę się, że o tym mówisz, bo te początkowe sceny były dla mnie najtrudniejsze. Kiedy wchodzi się pierwszy raz, do takiej grupy, to onieśmiela. Na szczęście Sarah Jessica Parker była cały czas obok mnie, co było pomocne, bo to ona jest sercem serialu i mogłam się na niej się wzorować. Jeśli chodzi o scenę przy grupowym brunchu, pomyślałam wtedy: „Wow, idę na lunch z tymi paniami”. Modliłam się, żeby ktoś do mnie uśmiechnął albo się zaśmiał, bo wiedziałam, że to będą kultowe sceny.
Co najbardziej lubisz w relacji Carrie i Seemy?
Lubię to, że nie miały powodu, by się zaprzyjaźnić, bo pochodzą z różnych światów, ale potrafiły się świetnie zgrać. Carrie daje mi czas, uwagę. Rady Seemy są inne niż te, które Carrie zwykle dostaje. Carrie potrafi śmiać się z Seemy i wspierać ją w dziwny sposób, czego moja bohaterka nigdy wcześniej nie doświadczyła. Lubię tę przyjaźń, bo jest trochę nieoczywista, ale prawdziwa.
Uwielbiam scenę, gdy leżycie na łóżku i jecie kurczaka.
To była świetna zabawa! Lubię, gdy coś staje na przeszkodzie i trzeba sobie z tym poradzić. To właśnie jest fajne w tej pracy.
Seema to najodważniejsza bohaterka serialu „I tak po prostu”. Jaka jest Twoja rola w grupie przyjaciółek w życiu prywatnym?
Nie jestem podobna do Seemy. Jestem raczej dobrą słuchaczką i opiekunką. Zawsze dbam o to, żeby wszyscy byli zaopiekowani, co zabiera mi dużo czasu, czasem jest męczące. Kiedy się zdenerwuję, potrafię być bardzo konkretna. Na pierwszy rzut oka wyglądam na kochającą i troskliwą, ale jest granica, której nie przekraczam.
Seema nie wpisuje się w tradycyjny obraz kobiety po pięćdziesiątce. Ma własne zdanie, nie szuka na siłę związku. Czy myślisz, że zmienia sposób w jaki popkultura postrzega dojrzałe kobiety?
Mam nadzieję. Patrzę na moje przyjaciółki w tym wieku i myślę: czy nasze mamy też takie były? Prawdopodobnie tak, ale nie miały takiej swobody. Nie miały aplikacji randkowych, często zostawały w małżeństwach bez przyszłości. Teraz technologia ułatwia, ale też komplikuje życie. Fajnie oglądać, jak kobiety radzą sobie z tym, łącząc stare i nowe wartości.
Gdyby Seema miała swój spin-off, co najbardziej chciałabyś w nim pokazać?
Byłabym wyczerpana, bo to dużo pracy (śmiech), ale chętnie zobaczyłabym, jak jedzie do Indii, poznaje rodzinę, ich reakcje i zmiany w sobie. Może zakochałaby się w kimś, kto nigdy nie wyjechał z Indii, nie jest biznesmenem. Chciałabym też, żeby jeździła pociągiem po Europie, poznawała inne kultury i ludzi, zobaczyła, czy np. Ameryka jest dla niej właściwym miejscem. Może pojechałaby nawet do Polski?
Przywitalibyśmy Cię tutaj z radością!
Co najbardziej lubisz w byciu częścią serialu „I tak po prostu”?
Przede wszystkim dużo wsparcia na planie. Reżyser Michael Patrick King jest bardzo błyskotliwy, ale też bardzo ciepły. Kobiety na planie są kochające, więc czujesz się dobrze. Poza tym reakcje ludzi na ulicy są niesamowite. Nigdy wcześniej nie miałam tak wielu kobiet w różnym wieku, które mnie rozpoznają i znają moje imię. To bardzo wzruszające i piękne. To takie siostrzeństwo, choć może brzmi to banalnie, ale jest prawdziwe.