60-latka zakochuje się w młodszym współpracowniku. Ta komedia udowadnia, że wiek to tylko liczba
Wzruszająca i dowcipna historia o późnym zakochaniu i odwadze do zmiany trafia na platformy VOD. „Cześć, na imię mam Doris” – z poruszającą rolą Sally Field i Maxem Greenfieldem – można oglądać na Apple TV oraz Prime Video. To ciepły, lekki w odbiorze komediodramat idealny na wieczór.

- ELLE
Doris (Sally Field) prowadzi spokojne, przewidywalne życie „typowej 60-latki”. Lata wybierania cudzych potrzeb ponad własne sprawiły, że stała się dla otoczenia niemal niewidzialna. Ten stan trwa do chwili, gdy w firmie pojawia się nowy, sporo młodszy współpracownik (Max Greenfield). Iskra sympatii i kurs samodoskonalenia, na który zapisuje się bohaterka, wywracają jej codzienność do góry nogami. Doris zaczyna odważniej sięgać po siebie – i po emocje, które wcześniej odkładała na później.
Prosta historia, duże emocje – siła zwyczajności
„Cześć, na imię mam Doris” nie udaje „ciężkiego” dramatu psychologicznego. To kameralna opowieść o małym szaleństwie, które może przydarzyć się w każdym wieku – i którego nie trzeba się wstydzić. Prostota fabuły działa tu na korzyść: z wyczuciem pokazuje samotność, potrzebę bliskości, przyjaźń i utracone szanse, ale też radość z drobnych, codziennych zwycięstw. Dzięki temu publiczność kibicuje Doris, aż chce się powiedzieć: „I ja mogę wszystko!”
Sally Field na pierwszym planie – rola, która niesie cały film
Sercem filmu jest Sally Field, która tworzy niebywale życiową, ciepłą i pełną niuansów postać. Jej Doris jednocześnie bawi i wzrusza, a przede wszystkim – inspiruje. To bohaterka, w której łatwo rozpoznać siebie: z przyzwyczajeniami, lękami, ale i ukrytym potencjałem, czekającym na impuls. Max Greenfield wnosi lekkość i humor, a jego obecność staje się katalizatorem przemiany Doris. Ta chemia między postaciami sprawia, że historia działa bez fajerwerków i wielkich gestów – po prostu działa.
Ton, który grzeje serce – bez patosu, za to z empatią
Film bywa „telewizyjny” w najlepszym sensie tego słowa: przystępny, ciepły, nastawiony na emocje i relacje. Nie ma tu nadmiaru patosu ani udziwnień. Zamiast tego dostajemy pogodny komediodramat z wyraźnym przesłaniem: na zmiany nigdy nie jest za późno, a kolorów w życiu nie trzeba się wstydzić. To kino, które podnosi na duchu, ale nie moralizuje.
Jeśli masz ochotę na kino, które motywuje i koi, znajdziesz ten tytuł na Apple TV oraz Prime Video. Włącz, usiądź wygodnie i zobacz, jak mała zmiana potrafi rozświetlić całą codzienność.

