Publiczność zdążyła już puścić „The Idol” w niepamięć. Przez cały czerwiec pastwiła się nad serialem, który miał okazać się godnym następcą „Euforii”, a stał się jedynie obiektem kpin. Widzowie docenili co prawda wzmożone wysiłki Lily-Rose Depp, ale niestety starania gwiazdy nie przykryły mielizn scenariusza i braków w aktorskim warsztacie The Weeknd. Twierdzono wręcz, że 24-latka padła ofiarą niepokojących wizji showrunnerów. Na niekorzyść działały też doniesienia z planu zdjęciowego. Mówiono, że najpopularniejszy muzyk świata i aspirujący filmowiec w jednym zwolnił reżyserkę Amy Seimetz na zaawansowanym etapie prac, aby zdystansować się od „kobiecej perspektywy”. Pisano o „fantazji toksycznego faceta na temat gwałtu” i „najgorszym serialu w katalogu HBO”.

„The Idol” zakończy się na jednym sezonie. Kontrowersyjny serial z Lily-Rose Depp i  The Weeknd oficjalnie anulowany

Mając na uwadze ostrą krytykę, mało kto spodziewał się kontynuacji „Idola”. Amerykańskie media donoszą, że serial rzeczywiście nie doczeka się następnych odcinków. „»The Idol« był jednym z najbardziej prowokacyjnych programów oryginalnych HBO i jesteśmy zadowoleni z tak dużego odzewu” – cytują rzecznika stacji. „Po wielu przemyśleniach i rozważaniach, twórcy i producenci zdecydowali, że nie będą pracować nad drugim sezonem. Jesteśmy wdzięczni ekipie i obsadzie za ich niesamowitą pracę”. 

Przypominamy, że ostatecznie widownia otrzymała tylko pięć z sześciu zapowiadanych epizodów. Gwiazdy zaangażowane w powstawanie serialu również mijały się w zeznaniach i udzielały rozbieżnych informacji na temat przyszłości produkcji. Moses Sumney od początku twierdził, że w zamyśle była to limitowana seria. Da’Vine Joy Randolph powiedziała w rozmowie z Variety, że każda osoba zaangażowana w realizację serialu „miała w planach nagranie drugiego sezonu”. Teraz nareszcie wszyscy mają jasny obraz sytuacji.