Jestem redaktorką beauty i na co dzień wybieram raczej prosty i naturalny make-up. Znam trendy i wiem, że wiosną 2024 będą rządzić te wyrazistsze, śmielsze makijaże, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy ma na to przestrzeń i czas. Ja należę do właśnie takich osób. A w wyglądzie mojej twarzy za najważniejszy aspekt uważam brwi. 

Laminacja brwi – co to?

Laminowanie brwi to zabieg, który polega na uniesieniu i usztywnieniu włosków, sprawieniu, że stają się bardziej podatne na stylizację. W tym celu wykorzystywany jest chemiczny roztwór – kwas tioglikolowy, który aplikowany jest prosto na włoski. Roztwór "laminuje" rzęsy przez około 45 minut pod warstwą plastikowej folii. Efektem są elastyczne, gładkie brwi, które pozostają takie przez około 4-5 tygodni. 

Ten żel do brwi zastąpił mi zabieg laminacji

Osobiście nie jestem fanką tego zabiegu. Być może jest to kwestia nieudanych prób lub po prostu osobistych preferencji – u mnie się nie sprawdza. Jednak sam efekt mnie zachwyca, dlatego przetestowałam wiele produktów, które mogłyby mi dać podobny rezultat gęstych brwi. Na pierwszy ogień poszły mydełka, ale efekt wciąż nie zadowalał. Aplikacja wydawała mi się mało poręczna, a formuła zbyt ciężka. Właśnie dlatego zdecydowałam się na żele (i był to strzał w 10-tkę). 

Moim odkryciem i absolutnym ulubieńcem jest tusz do brwi marki Inglot. Modelujący żel zdyscyplinuje niesforne włoski, a na jego lekkiej formule dobrze się pracuje i jeszcze lepiej się ją nosi. Nie skleja, nie oblepia skóry wokół i nie zostawia nieestetycznych grudek. Szczoteczka sprawia, że aplikacja żelu to czysta przyjemność – jest drobna, precyzyjna i doskonale rozczesuje brwi. Dla mnie to laminacja w płynie, której mogę pozbyć się w dowolnym momencie. 

Innymi produktem, który dobrze się u mnie sprawdził jest  stylizująco-koloryzujący żel do brwi Revitalash Hi-Def. Do wyboru jest opcja bezbarwna lub w dwóch odcieniach brązu. Te są idealne, jeśli chcesz podkreślić i nieco zagęścić brwi bez używania kredki. 

Oto moje święte trio w makijażu brwi. Żel, kredka i korektor 

Mój kosmetyczny święty Graal do stylizacji brwi już zdradziłam, a teraz pora na dwa inne produkty, bez których nie wyobrażam sobie nawet dnia "no make-up". Odpowiedź jest dosyć banalna, bo mowa o kredce do brwi i korektorze "do wyczyszczenia" i jeszcze mocniejszego ich podkreślenia. Ale skoro nie zdradzam żadnej tajemnej techniki, być może po prostu moje ulubione produkty okażą się pomocne. Do uzupełnienia luk we włoskach używam nowości od Benefit Cosmetics, czyli ultracienkiej kredki, Precisely, My Brow Detailer, która sprawdza się idealnie do dorysowania mikrowłosków.

kredka do brwi benefitMateriały prasowe

Drugą opcją, na szybsze i mniej zobowiązujące dni, jest kredka Lumene, której grubszy rysik szybciej "dorysowuje" włoski, a kremowa konsystencja sprawia, że pracuje się z nią idealnie. 

Korektor z kolei wybieram taki o precyzyjnym aplikatorze, który pozwoli mi maksymalnie zbliżyć się do łuku brwiowego. Jeśli ta technika zbyt mocno kojarzy ci się z lookiem rodem z 2016, rozświetlacz też zdziała cuda.