Flagowy krem do twarzy marki Kiehl’s ma być w założeniu uniwersalnym, codziennym nawilżaczem do każdego typu skóry – młodszej, dojrzałej, suchej, tłustej, trądzikowej. Można traktować go jako filar pielęgnacji dla osób w każdym wieku; jako najbardziej podstawowy, nieodzowny kosmetyk, który zapewni cerze optymalne nawilżenie, gładkość, promienność i ochronę przed czynnikami zewnętrznymi. I choć na rynku nie brakuje produktów o podobnym (w teorii) działaniu, z jakiegoś powodu to krem Kiehl’s podbił showbiznes oraz serca milionów kobiet. Według szacunków, jeden jego słoiczek sprzedaje się co 6 sekund. Do stosowania kultowej formuły przyznały się Alexa Chung, Cameron Diaz, Reese Witherspoon czy Olivia Palermo. Skąd wziął się jego fenomen? Oto moje całkowicie szczere i subiektywne wrażenia z jego stosowania.

Kiehl’s Ultra Facial Cream – jak działa?

Jako redaktorka beauty testuję rocznie dziesiątki kremów do twarzy. Żeby dany produkt naprawdę wywarł na mnie wrażenie, jego producent naprawdę musi się postarać. Nawet dobry skład nie daje już przepustki do znalezienia się w top 10 moich urodowych wyborów. Jednak kultowy krem Kiehl’s zdołał przebić się do mojego ścisłego top 3. Dlaczego? Zacznijmy od wrażeń z jego stosowania.

To, co od początku przemawia na korzyść Ultra Facial Cream, to jego lekka, nieobciążająca konsystencja. Produkt szybko się wchłania, ale nie „wsiąka” w skórę jak niektóre żelowe, wodniste kremy – wprost przeciwnie, pozostawia komfortowy, nietłusty woal, który daje przyjemne uczucie nawilżenia. Cera zyskuje zdrowe, satynowe wykończenie bez świecącego się filmu .Widać też gołym okiem, że jest wygładzona. Dzięki temu już po kilku sekundach można nakładać makeup. A jak produkt spisał się w roli bazy pod podkład?

Bez zastrzeżeń. Fluid rozprowadzał się gładko i bez smug, „wtopił” się w skórę błyskawicznie, a twarz wyglądała aksamitnie (warto dodać, że użyłam fluidu Yves Saint Laurent All Hours). Po tym teście zrozumiałam, dlaczego Ultra Facial Cream należy do czołówki kremów najchętniej stosowanych przez makijażystów. Używa go m.in. Mario Dedivanovic, wizażysta współpracujący z Chrissy Teigen, Khloé Kardashian i Demi Lovato. To bardzo solidna baza pod makeup i długotrwały krem nawilżający w jednym, dzięki czemu daje dwie korzyści w jednym kroku: pielęgnację oraz efekt upiększający.

 

Dla pełnego oglądu przyjrzyjmy się jeszcze składnikom zawartym Ultra Facial Cream. Wysoko w jego składzie znajduje się gliceryna (co ciekawe – ma 10 razy większy potencjał nawadniający skórę niż kwas hialuronowy) oraz skwalan. Ten drugi składnik jest szczególnie cenny, ponieważ swoją budową przypomina prawdziwe lipidy występujące w naskórku, dzięki czemu znakomicie wzmacnia płaszcz hydrolipidowy skóry. Innym ciekawym składnikiem kremu jest wyciąg z Imperaty Cylindrycznej – rośliny występującej na australijskiej pustyni i posiadającej doskonałe właściwości zatrzymywania wody w skrajnie suchych warunkach. To właśnie dzięki temu związkowi kosmetyk znakomicie magazynuje wilgoć w skórze i daje poczucie nawilżenia przez 24 godziny.

Minusy? Szczerze - nie zauważyłam. Ultra Facial Cream ma przede wszystkim nawilżać, wygładzać, utrzymywać skórę w zdrowiu i chronić ją - robi to bez zarzutu. Dobrze się wchłania, nie wyświeca się, daje uczucie złagodzenia i ukojenia. Nie przeszkadzałoby mi, gdyby producent dodał jakiś ekstra składnik o właściwościach anti-aging, ale z drugiej strony, od tego mamy przecież inne kosmetyki. Podsumowując, jeśli miałabym zainwestować w jeden, wszechstronny krem nawilżający, który sprawdza się i na dzień, i na noc, Kiehl's Ultra Facial Cream byłby na mojej liście must-have'ów. Co prawda jego cena odbiega od drogeryjnych kosmetyków, ale z drugiej strony, skoro ma być filarem pielęgnacji - nie oszczędzałabym na nim. Plus, jest bardzo wydajny. 50-mililitrowy słoiczek używam regularnie od 3 miesięcy (także na szyję oraz dekolt) i denka jeszcze nie widać.