"Bohemian Rhapsody", to film o którym mówi się od miesięcy. Już sam dobór głównej roli wywołał spore poruszenie wśród fanów zespołu Queen. W charyzmatycznego wokalistę wcielił się Rami Malek. Początkowo filmowym Frieddie'm Mercurym miał zostać Sacha Baron Cohen. Jednak komik nie mógł dojść do porozumienia z gitarzystą oraz perkusistą zespołu, ponieważ planował ujawnić mroczną stronę życia słynnego artysty. 35-letni Malek ma na swoim koncie m.in. nominację do Złotych Globów oraz statuetkę Emmy za rolę Eliotta Andersona w serialu "Mr. Robot". My już byliśmy w kinie i jesteśmy zachwyceni grą Amerykanina pochodzenia egipskiego. W produkcji wyreżyserowanej przez Bryana Singera ("X-Men: Apocalypse", "The Gifted: Naznaczeni", "Battle Creek", "Walkiria", "Podejrzani") nie tylko poznamy historię Queen, ale zobaczymy również migawki z koncertów. Jeden z nich, a dokładnie występ na Live Aid (1985) przeszedł do historii pop kultury. Jak filmowcom udało się odtworzyć tę scenę? Okazuje się, że wręcz perfekcyjnie!

Scena koncertu w "Bohemian Rhapsody" została idealnie odtworzona. Zobacz wideo!

W internecie hitem jest klip porównujący oryginalny koncert z tym co zaprezentowano w filmie. Ponad 20-minutowe show skradło serca całej publiczności oraz widzów, oglądających transmisję live z Wembley. Występujący po grupie Elton John miał powiedzieć "ukradli przedstawienie dla siebie". Rami Malek idealnie interpretuje, a nawet naśladuje nieżyjącego już piosenkarza. Sprawdźcie:

Na dodatek, singiel "Bohemian Rhapsody" (1975) po raz trzeci wrócił na listę Billboard Hot 100. W historii tej listy tylko trzy piosenki osiągnęły podobny wynik: chodzi o "Thriller" Michaela Jacksona oraz "1999" Prince'a.