Oscary od niemal stu lat postrzegane są w świecie kina jako wyznacznik jakości, choć coraz więcej osób otwarcie kwestionuje ich znaczenie. Amerykańskiej Akademii Filmowej wytyka się faworyzowanie pewnych gatunków i twórców, a także chrapkę na pieniądze potężnych wytwórni. Hollywoodzcy decydenci, przyparci do muru przez spadającą oglądalność, zaczęli hojniej obsypywać statuetkami produkcje wymykające się wszelkim schematom i doceniać filmowców z dalekich zakątków świata. Jednak statystyki nie kłamią. Według wyliczeń Deutsche Welle największe szanse na triumf mają oparte na faktach dramaty ze słodkogorzkim zakończeniem. Poruszające przemowy zawczasu szykować mogą aktorzy obsadzani w biografiach. Jeszcze lepiej, jeśli fabuła oparta jest na poczytnej książce i... porusza problem alkoholizmu. 

„Wielki Mike. The Blind Side” pod ostrzałem widzów

„Wielki Mike. The Blind Side” spełniał wystarczającą część warunków, aby zawalczyć o pożądaną nagrodę. Co prawda przegrał w kategorii dla najlepszego filmu, ale odniósł zwycięstwo w zmaganiach pierwszoplanowych aktorek. Sandra Bullock została uhonorowana za sportretowanie Leigh Anne Tuohym – adopcyjnej matki sportowca Michaela Ohera. Historia ubogiego chłopaka, który zostaje obdarzony miłością przez zamożną rodzinę i staje się gwiazdorem futbolu amerykańskiego, zrobiła wrażenie na łaknącej wzruszeń publiczności. Okazuje się jednak, że zaprezentowane na ekranie wydarzenia znacznie odbiegają od rzeczywistości.

Pierwowzór bohatera niedawno złożył pozew przeciwko przybranym rodzicom. Zarzucił im oszustwo i zarabianie na wierutnym kłamstwie. 37-latek utrzymuje, że małżeństwo nigdy oficjalnie go nie adoptowało, a jedynie pełniło nad nim opiekę kuratorską. Tym samym w żadnym momencie nie zrównał się w prawach z dwójką biologicznych dzieci pary. Pod dach Seana i Leigh Anne trafił w wieku 16 lat, ale dokumenty kuratorskie podpisał już jako pełnoletnia osoba. Dzięki temu rodzina mogła zarządzać jego kontraktami i znacznie wzbogaciła się na tantiemach za film „Wielki Mike”.

Sandra Bullock straci Oscara? Quinton Aaron staje w obronie aktorki

Kevin Mazur/WireImage

Tuohy'owie odpowiedzieli na oskarżenia i zapewnili, że wszelkie korzyści finansowe wynikające z ekranizacji biograficznej książki zostały rozdzielone po równo na wszystkich członków rodziny, łącznie z Michaelem. Mimo to internauci stanęli murem za sportowcem. W daleko posuniętym gniewie zażądali nawet odebrania Sandrze Bullock złotej statuetki. Kontrowersyjnym pomysłem tłumnie dzielą się na Twitterze. Aktorka nie zabrała głosu w sprawie, ale nawoływania dotarły za to do Quintona Aarona, który przed kamerą wcielił się w Michaela Ohera. Kolega z planu wyraźnie przeciwstawił się pomysłom użytkowników social mediów.

„To nie ma sensu. Sandra Bullock nie ma nic wspólnego z prawdziwą historią, która teraz wychodzi na jaw” – powiedział w rozmowie z TMZ Sports. „Dała wspaniały występ. I nie powinno się tego zszargać przez coś, na co ona nie miała żadnego wpływu”.

Aktor przyznaje, że sprawy przybrały zły obrót, ale nadal wierzy, że film zmienił życie wielu ludzi, w tym jego własne. Dodał, że od czasu zakończenia zdjęć nie miał kontaktu z bohaterami i nie zamierza odpowiadać się po żadnej ze stron. „Kocham Michaela, kocham tę rodzinę. Wspieram i modlę się za wszystkich zaangażowanych w spór” – ogłosił. Internautom zalecił z kolei, aby nie mieszali aktorów w sądowe potyczki, wyluzowali i jeszcze raz obejrzeli głośną produkcję.