Po 13 latach na ekrany kin wracają mieszkańcy planety Pandora i sparaliżowany komandos Jake Sully, który w trakcie niemal trzygodzinnego seansu nawiązuje przyjazne stosunki z lokalną społecznością i zaczyna bronić jej interesów w starciu z bezwzględną korporacją. Rola w epickim dziele Jamesa Camerona okazała się przełomową dla Sama Worthingtona. Choć brytyjsko-australijski aktor ma na koncie występy w serii filmów o Terminatorze i „Przełęczy ocalonych” Mela Gibsona, to właśnie „Avatar” przyniósł mu największą rozpoznawalność. Do kinowych kas ustawiały się długie kolejki widzów spragnionych niespotykanych wówczas efektów specjalnych. Wpływy z biletów po raz pierwszy w historii przekroczyły 2 miliardy dolarów. O ogromnym sukcesie produkcji może świadczyć fakt, że ponad dekadę od premiery oryginału zwiastun kontynuacji został obejrzany niemal 150 milionów razy w ciągu 24 godzin. Nagła i – jak widać – nieprzemijająca sława odbiła się na życiu osobistym aktorów zaangażowanych w projekt. O swoich bolączkach opowiedział właśnie Sam Worthington.

Po sukcesie „Avatara” Sam Worthington zmagał się z uzależnieniem od alkoholu. Aktor otworzył się na temat ciemnych stron sławy

W ramach promocji filmu aktor udzielił wywiadu dla Variety. Worthington opowiedział o tym, jak czuł się 13 lat temu po wywalczeniu angażu, o którym marzyli wszyscy mężczyźni w Hollywood. Następnie opisał, jak zmarnował szansę na wielką karierę. Okazuje się, że gwiazdor stracił kontrolę nad swoim życiem i nie był w stanie udźwignąć popularności. Ucieczki szukał w alkoholu.

„Myślałem, że to normalne. Nie lubiłem tego, kim byłem. Picie pomagało mi przetrwać każdy dzień” – powiedział aktor, podkreślając, że wyjątkowo skutecznie ukrywał swój nałóg przez najbliższymi. „Dziewięć na dziesięć osób nie zdawało sobie z tego sprawy. Prawdopodobnie mogli wyczuć ode mnie [alkohol], ale kiedy na mnie spojrzeli, nie widzieli powodów do zmartwień. Cały czas wykonywałem swoją pracę, ale nie sądzę, żebym robił to dobrze”.

Brad Pitt otwiera się na temat swojej walki alkoholizmem >>

Do sięgnięcia po używki popchnęły go przytłaczająca sława i brak prywatności, które doprowadziły do ciągłego odczuwania wewnętrznego niepokoju. Sam wrócił pamięcią do trudnych przeżyć i wyjawił, że przed lotem potrafił wypić pięć kieliszków szampana. Dodał, że w Australii, gdzie dorastał, ludzie nie rozmawiają otwarcie o tego typu sprawach i być może dlatego początkowo nie szukał pomocy: „Nie poruszamy zbyt często tematu AA. Nie uznajemy tego za chorobę”.

Aktor opisał siebie jako „emocjonalnego pijaka”: „Im dłużej piłem, stawałem się bardziej emocjonalny i nieobliczany. Nie wydaje mi się, że byłem złośliwy, ale na pewno rozdrażniony”. Sam, który w planach na najbliższą przyszłość ma jeszcze trzy kolejne części „Avatara”, dużo zawdzięcza swojej żonie. Z jego słów wynika, że to Lara Worthington uświadomiła mu, że walczy z nałogiem i powinien skorzystać z profesjonalnego wsparcia. Kobieta postawiła partnerowi ultimatum: „Możesz robić, co chcesz, ale ja nie muszę być wtedy obok”. Troska ukochanej zachęciła go do próby wyjścia z nałogu. Obecnie jest trzeźwy już od 8 lat.

Coraz więcej osób z pierwszych stron gazet otwarcie mówi o swoich zmaganiach z używkami. Dzięki temu fani uzmysławiają sobie, że podobne utrapienia mogą dotknąć każdego – niezależnie od pozycji społecznej i zawodowych osiągnięć. Duża część książki autobiograficznej Matthew Perry'ego została poświęcona jego skłonności do zażywania leków przeciwbólowych i substancji odurzających. Gwiazdor „Przyjaciół” ujawnił, że nałóg mocno nadszarpnął jego zdrowie. W pewnym monecie lekarze dawali mu jedynie 2% szans na przeżycie.