Premiera filmu "Blade Runner 2049" to wielkie wydarzenie dla fanów kultowego "Blade Runnera" z 1982 roku. Oczekiwania w związku z produkcją były ogromne. Sequel filmu Ridleya Scotta nie zawiódł, a krytycy wystawiają mu bardzo dobre oceny. Film ma rewelacyjną obsadę (Ryan Gosling, Harrison Ford, Jared Leto), imponujące efekty specjalne i rzeszę fanów zaczytanych w cyberpunkowych powieściach. To jednak nie wystarczyło. 

"Blade Runner 2049" zaliczył finansową klapę. Film zadebiutował w box office USA z wynikiem 31,5 mln dolarów (eksperci zakładali, że zarobi 45 mln dolarów). Mimo, że zajął pierwsze miejsce, wynik jest bardzo niski. Przypomnijmy, że koszt nakręcenia produkcji sięgnął aż 155 milionów dolarów! Aktualnie trwają analizy porażki "Blade Runner 2049". Mówi się, że promocyjna machina oparła się na dziele z 1982 roku i była kierowana do osób, które widziały ten kinowy klasyk. Akcja marketingowa nie dotarła natomiast do młodszych widzów, którzy nie widzieli "Blade Runnera"

Niestety taka sytuacja uderzy przede wszystkim w ambitne kino science-fiction. Jak podaje serwis naekranie.pl: "superprodukcja musi osiągnąć 400 mln dolarów wpływów, by wyjść na zero". Co ciekawe, film z 1982 roku też był finansową klapą, zarobił zaledwie 30 mln dolarów i zebrał średnie recenzje.