Główna bohaterka Julie jest świetną uczennicą - dlatego na studia wybiera medycynę. Tam jej wysokie oceny zostaną przecież docenione. Jednak ten kierunek zupełnie jej nie interesuje. Za dużo nauki, za dużo zajęć, wszystko ją nudzi. Dlatego zmienia studia... i to nie raz. Potem rzuca wszystko w imię artystycznego zacięcia - fotografii, a potem pisarstwa. Umiejętności posiada, ale czy Julie odniesie sukces, albo przynajmniej będzie w końcu zadowolona z życia? Żeby spełniać swoje marzenia zmuszona jest do zwykłej pracy zarobkowej. W księgarni. Jednak "Najgorszy człowiek na świecie" nie skupia się tylko na karierze bohaterki, równie ważne, a nawet ważniejsze, są jej relacje z innymi. Co oznacza być szczęśliwym? Z kim tworzy się dobry związek?

Film Joachima Triera, autora takich filmów jak "Thelma", "Głośniej od bomb", "Oslo, 31 sierpnia", "Reprise. Od początku raz jeszcze...",  podzielony jest na rozdziały, prolog i epilog. Szybko robi się zabawnie, ale czy to zwykły gag, czy jednak śmiech z nas samych? Przez cały film będziemy zadawać sobie to pytanie. I słusznie. Ten film wydaje się być z gatunku tych "lekkich", ale to tylko zasłona dymna. 

Wchodząc w dorosłość wiele z nas miało problem, czy obrana ścieżka życiowa to ta nam pisana. A może za rogiem czeka na nasz coś lepszego? A może warto rzucić wszystko i iść za głosem serca. Przecież innym się to udało, to dlaczego nie mnie? Czy mój partner to na pewno ten jedyny? A może z kim innym będę szczęśliwsza? Tych "może" jest wiele, co więcej, te same pytania zadaje sobie właśnie Julie. Gdy kobieta kończy 30 lat narrator podaje, co w jej wieku miały jej matka, babka, prababka, praparababka. Co je łączy? Ustabilizowane życie, rodzina i dzieci. Nasza bohaterka nawet o tym nie myśli. Najpierw chce się sama rozwinąć, poza tym, patrząc na znajomych z dziećmi, posiadanie potomków wcale nie wygląda na idyllę. Wręcz przeciwnie.

Wydaje się, że dzisiejsi dorośli mają więcej przemyśleń na temat samorealizacji czy związków, niż wcześniejsze pokolenie, a jeśli nie przemyśleń to na pewno podejmują więcej ryzykownych decyzji. "Młodzi mają dziś inaczej" - słyszymy w pewnym momencie. Ale lepiej? Czy gorzej? Jednocześnie mówimy o swoich uczuciach i lękach, komunikujemy swoje potrzeby, ale tak naprawdę nie potrafimy podejmować decyzji. To wszystko uzewnętrznia postępowanie Julie, która jest często naszym odbiciem lustrzanym. Takich osób jest wiele, bez względu na miejsce zamieszkania, skończone studia czy środowisko, w którym żyje. Gdy Julie się zakochuje świat się zatrzymuje i to dosłownie, jednak kobieta nad tym się nie zastanawia (a zwłaszcza nad konsekwencjami), najważniejsze są przecież emocje. A co z problemami z ojcem? Dopiero po zażyciu narkotyków bohaterka jest w stanie stanąć przed problemem i coś z tym zrobić. W rzeczywistości siedzi cicho i nie podejmuje tematu Sounds familiar

Nie można zapomnieć o odtwórczyni głównej roli. Renate Reinsve perfekcyjnie wciela się w ambasadorkę millenialsów. Po obejrzeniu produkcji "Najgorszy człowiek na świecie" chyba nikogo nie zdziwi Złota Palma dla najlepszej aktorki na ostatnim festiwalu w Cannes, czy peany amerykańskich krytyków. To wyśmienita prezentacja nawet wtedy, gdy w pewnym momencie film delikatnie "osiada", po pierwszej świetnej połowie. 

Reżyser nie podaje nam tezy, nie wyjaśnia i nie komentuje. Czasem może cos podkreśli albo wbije delikatną szpileczkę. To widz ma wyciągnąć wnioski. I jednocześnie zastanowić się nad tym, czy nie podąża podobną ścieżką. Czy w takim razie warto rzucić wszystko dla marzenia lub kogoś? Część z nas zawsze będzie poszukiwać szczęścia za wszelką cenę, bez względu na reprezentowane pokolenie. 

_________

W ELLE.pl na co dzień informujemy Was o trendach, stylu życia, rozrywce. Jednak w tym ciężkim czasie część redakcji pracuje nad treściami skupionymi wokół sytuacji w Ukrainie. Tutaj dowiecie się jak pomagać, sprawdzicie gdzie trwają zbiórki i przeczytacie co zrobić, aby zachować równowagę psychiczną w tych trudnych okolicznościach: pomoc dla Ukrainy