Świat usłyszał o nim, gdy Carrie Bradshaw z „Seksu w wielkim mieście” zakochała się w jego butach. W jednym z odcinków wypowiedziała wówczas słynne zdanie (do złodzieja, który chciał ją okraść): „Możesz zabrać moją torebkę Fendi, mój pierścionek, zegarek, ale proszę nie zabieraj mi moich szpilek od Manolo Blahnika”. Za jej obsesją na punkcie szpilek projektanta poszły setki tysięcy kobiet. Był koniec lat 90., a Manolo miał wówczas prawie 60 lat. 


Jego kariera zaczęła się jednak dużo wcześniej. Projektant urodził się w Santa Cruz de la Palma na Wyspach Kanaryjskich, gdzie rodzice (matka Hiszpanka i ojciec Czech) prowadzili plantację bananów. Już jako dziecko mały Manolo jeździł z siostrą (dziś jedną z najważniejszych osób w jego firmie) i matką do Madrytu i Paryża, gdzie ta kupowała rzeczy od znanych projektantów, m.in. Balenciagi. Rodzice widzieli w swoim synu przyszłego dyplomatę, dlatego wysłali go na studia do Genewy, gdzie uczył się stosunków politycznych. Ten jednak zrezygnował po jednym semestrze i przeniósł się na wydział literatury. Po studiach przeprowadził się do Paryża i tam zajął się projektowaniem scenografii, ale największy wpływ na jego karierę miała podróż do Nowego Jorku, którą odbył w 1970 roku. Wówczas to poznał legendarną redaktorkę mody Dianę Vreeland, która zachęciła go do kształcenia się w kierunku projektowania obuwia. Idąc za ciosem, przeprowadził się do Londynu, który wówczas był europejską stolicą kultury i mody. Na co dzień pracował w butiku z obuwiem Zapata, ale robił też zdjęcia na zlecenie „The Sunday Times” i współpracował z włoskim „Vogiem”. Przełomowym momentem okazała się kolekcja butów, którą zaprojektował dla popularnego wówczas brytyjskiego projektanta Ossie Clarka. Zaraz potem otworzył swój własny salon i niemal natychmiast zyskał grono prominentnych klientek. Jedną z nich była Bianca Jagger, która w butach jego projektu wjechała na białym rumaku do Studia 54. Jego wielbicielką była także Paloma Picasso, której kolekcja butów Blahnika liczy setki par. Jego szpilki słynęły nie tylko z wygody, lecz także oryginalnych, architektonicznych kształtów i pięknych ozdób: biżuteryjnych aplikacji, broszek, piór czy frędzli. Cechą charakterystyczną jego modeli było to, że nawiązywały do mody dworskiej i butów, które w XVIII wieku lansowała Maria Antonina (to on stworzył buty do filmu Sofii Coppoli o słynnej królowej Francji). Koniec lat 70. i lata 80. to nieprzerwane pasmo sukcesów projektanta. Zdobył kilka statuetek CFDA dla najlepszego projektanta akcesoriów, a w 2003 roku londyńskie Design Museum poświęciło mu całą wystawę. I choć projektant ma dziś 75 lat, wciąż idzie z duchem czasów. W zeszłym roku stworzył kolekcję butów z Rihanną i wszedł we współpracę z awangardową marką Vetements. Obecnie do grona jego fanek należą m.in. Jennifer Aniston, Diane Kruger, Mary-Kate i Ashley Olsen, Sarah Jessica Parker oraz Anna Wintour, która chodzi w jednym modelu Blahnika od ponad 20 lat – cielistych sandałach na szpilce, stworzonych przez Hiszpana specjalnie dla niej w 1994 roku. 


Nad czym obecnie pracujesz? 
MANOLO BLAHNIK Bardzo dużo się teraz dzieje. Pracuję nad naszą jesienno-zimową kolekcją. Wciąż jesteśmy na etapie testów i poszukiwań. Każdy etap procesu -powstawania mojego obuwia kontroluję osobiście, -dlatego już niedługo jadę do naszych fabryk we Włoszech. Do tego doglądam wystawę „The Art of Shoes” (ekspozycja prezentująca jego najsłynniejsze modele – red.), która została świetnie odebrana w Mediolanie, a która teraz przeniosła się do Ermitażu w Sankt Petersburgu. Pracujemy również nad filmem, który będzie miał premierę pod koniec tego roku.

Tworzysz od prawie pół wieku. Nie jesteś już zmęczony modą?
Zdecydowanie nie! Każdy kolejny dzień jest coraz bardziej ekscytujący. Rzucę wszystko, dopiero gdy się zorientuję, że ludzie nie lubią tego, co robię.
 

Masz 75 lat. Wciąż szkicujesz modele butów, czuwasz nad każdym aspektem ich produkcji...
Biorąc pod uwagę, że nie śledzę trendów, to naprawdę cud, że wciąż jestem w modzie i ludzie kupują moje rzeczy. I na razie nie wybieram się na emeryturę. Za bardzo kocham to, czym się zajmuję. 

Moda fascynowała Cię już od dziecka. Twoja matka kolekcjonowała piękne ubrania. Jak duży wpływ wywarła na to, kim dziś jesteś?
To ona uformowała moją estetykę. Wszystko, co wiem, zawdzięczam właśnie jej. W dzieciństwie często razem podróżowaliśmy do Madrytu. Pamiętam wizytę w Museo del Prado. Kobiety były tam fantastycznie ubrane, miały swoje wspaniałe rytuały: herbatki, kolacje itp. Wszystko było bardzo „chic”.

Nie skończyłeś żadnej szkoły mody. Myślisz, że bycie samoukiem pomogło Ci w karierze?
Wyszkoliły mnie korytarze fabryki. Z perspektywy -czasu uważam, że nie ma lepszej szkoły niż ta.


Dobrze jest też mieć mentora. Dla Ciebie była nim podobno Diana Vreeland. 
Tak, właśnie. To Paloma Picasso przedstawiła mnie Dianie w latach 70. Pokazałem jej swoje szkice kolekcji i akcesoriów, obejrzała je i powiedziała, żebym skupił się na projektowaniu butów, że mam do tego smykałkę. W pewnym sensie jest moją ukochaną matką chrzestną, uwielbiałem ją. Do dzisiaj mam wszędzie porozstawiane jej zdjęcia.


Zacząłeś tworzyć w latach 70. Jak wspominasz modę w tamtych czasach? 
Londyn w latach 70. był świetny. Pełno tam było wspaniałych projektantów, fotografów, ogólnie artystów. Byli tak niesamowici ludzie, jak Ossie Clark czy Cecil Beaton… Przez to, że ze względów ekonomicznych panowała niewesoła atmosfera, wszyscy uprawialiśmy eskapizm i uciekaliśmy się do fantazji, żeby jakoś przeżyć codzienność.


Co uważasz za moment przełomowy w swojej karierze?
Stworzenie kolekcji butów do pokazu Ossie Clarka w latach 70. Cudownie komponowały się z jego wzorzystymi sukienkami w klimacie hippie.


Kochasz szpilki. Co Twoim zdaniem dają one kobiecie?
Zmieniają to, jak ona się porusza. Wszystko kręci się wokół proporcji i wysokości. Tylko nie pytaj mnie o rady, jak chodzić w szpilkach. Tu przydają się mężowie. Oni są w tym dobrzy, bo zawsze możesz im powiedzieć: „Podaj to, przenieś tamto”. Kobiety muszą być dziś bardzo samodzielne. Tak naprawdę są, ale powinny być bardziej wymagające wobec mężczyzn. 


Gdybyś mógł przywrócić jakiś okres w modzie, jakie byłyby to czasy? 
Czasy carowych Elżbiety i Katarzyny Wielkiej. To, jak obie te kobiety wzbogaciły Rosję kulturowo, promowały sztukę, jest nie do przecenienia. 


Manolo Blahnik to marka, która prężnie działa na Instagramie i Facebooku. Korzystasz ze współczesnych social mediów? 
Nigdy nie lubiłem słowa „marka”, ale to niesamowite, że tak wiele osób obserwuje nas na portalach społecznościowych, mimo że nie używam ich do realizacji swoich celów. 


Co byś poradził młodym ludziom, którzy chcą dziś pójść w Twoje ślady? 
Pracuj, miej pasję i nie martw się o pieniądze.


Dlaczego zdecydowałeś się sprzedawać buty w Polsce?
Zawsze kochałem Polskę i Warszawę, to piękne miasto. W Moliera 2 znajdziecie moje buty z jesiennej kolekcji, jestem tym bardzo podekscytowany. Mam nadzieję, że klientki w Polsce pokochają moje buty!

MANOLO BLAHNIK
Urodził się w 1942 roku na Wyspach Kanaryjskich. Jego matka była Hiszpanką, ojciec Czechem. Studiował literaturę w Genewie i sztukę w Paryżu. Swój pierwszy butik z obuwiem otworzył w 1973 roku w Londynie. W 1987 roku otrzymał nagrodę CFDA. Fankami jego szpilek są m.in. Sarah Jessica Parker oraz Mary--Kate i Ashley Olsen. Kolekcja butów Manolo Blahnika będzie dostępna  w Polsce od 21 czerwca w butiku Moliera 2 w Warszawie. Szpilki można także obejrzeć online na moliera2.com